Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabytki skazane na zagładę?

Dawid Majer
Dawid Majer
Różne są historyczne obiekty i różny jest ich status ochronny. O tym drugim mówić można właściwe wtedy, gdy wpisane zostały do rejestru zabytków. Istnieją jednak takie, które zazwyczaj skazane są na zagładę.

Skóra starych miast posiada blizny, linie papilarne i tatuaże. Stare napisy, bo nich mowa, nie mają właściwie żadnej ochrony prawnej. Szczególnie te malowane. Od ich umiejscowienia w mieście zależy, czy przetrwają. Jeśli znajdują się bowiem na obiekcie chronionym, zabytkowym – wtedy jest szansa na ich zachowanie. W przeciwnym razie znikają pod warstwami tynku, albo blakną w wyniku wieloletniej pracy wiatru, słońca i opadów atmosferycznych.

Ci konserwatorzy, którzy biorą sobie do serca najmniejszy nawet ślad z przeszłości, wymyślają czasem alternatywne rozwiązania. Nie odnotowano jak dotąd przypadku, by z powodu jedynie zachowanego napisu na elewacji budynku, wpisano dany obiekt do rejestru.

- Istnieje wiele możliwości. – mówi Janusz Tarnacki, gdański konserwator miejski. – Sam zainicjowałem jeden z nich. Mowa o dawnym budynku gdańskiego Reichsbanku. Znajdował się na nim kuty napis Reichsbank. Podczas remontu elewacji zasugerowałem, aby przykryć go płytką z piaskowca, co pozwoli na zachowanie jego bryły pod wierzchnią warstwą. Tak też uczyniono. W przypadku napisów malowanych ochrona jest trudna. Rzecz polega na przykryciu kolejną warstwą farby tak, aby można było ją zdjąć po latach. Podobnie jak przy polichromiach. Jednak w zdecydowanej większości ochrona napisów sprowadza się do ich archiwizacji na fotografiach. – tłumaczy.

Mowa zatem o obiektach historycznych, które na skórze miasta są równie ulotne jak odciski palców na dowodzie przestępstwa. Taki już ich los. Są ludzie, którzy doceniają wartość starych napisów i zajmują się hobbystyczne ich dokumentowaniem. Mikołaj Wierzbicki, jeden z nich, za namową samego Janusza Tarnackiego stworzył kilka lat temu pełną dokumentację takich obiektów. Od jakiegoś czasu prezentuje ją na swojej stronie internetowej **

Dawny Gdańsk

**.

Znaleźć na niej można archiwum fotografii naściennych napisów w języku polskim, niemieckim oraz rosyjskim. Większość z nich jest z Gdańska. Część już nie istnieje. Wierzbicki obok odczytuje je i tłumaczy, o ile pozwala na to ich stan utrzymania. Do lektury zachęcamy zarówno w sieci, jak i w terenie.

 

Na fotografiach 

 

Mnie osobiście od kilku lat interesują napisy na murze, znajdującym się naprzeciwko wejścia do Stoczni Gdańsk. Jeden jest bardzo czytelny: „1 CZERWCA WSZYSCY DO URN WYBORCZYCH!”. Zauważyłem go dobrych kilka lat temu. Moja wyobraźnia sprawiła, że zapamiętałem datę 30 czerwca. Jako, że mur ma na pewno kilkadziesiąt lat, myślałem długo, że napis ten nawiązuje do sfałszowanego Referendum Ludowego z 30 czerwca 1946 roku. Nie byłoby w tym nic niesamowitego, gdyby nie to, że zachowany napis znajduje się naprzeciwko miejsca, związanego oczywiście z Sierpniem ’80. Na dachach stoczni do dziś dnia zachowały się napisy z czasów strajków. Kontrast porażający. Ale mimo to rzecz może podbijać poziom adrenaliny u historyków. Oto bowiem, w tak bliskim sąsiedztwie, znajdują się napisy, które są śladem zawirowań politycznych dawnego ustroju. Jedne były już zapowiedzią jego upadku, a te mniej widoczne wyszły „spod pióra” dawnych decydentów, tj. partii. Wierzę, że wspomniany napis, nawołujący do wyborów w Dniu Dziecka, to ślad dawnej propagandy. Zachęcam wszystkich do weryfikacji moich przypuszczeń.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto