Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Gutkowski opłynął przylądek Horn!

Marcin Dybuk
Zbigniew "Gutek" Gutkowski w środę wieczorem naszego czasu opłynął przylądek Horn. - Cieszę się jak dziecko z wymarzonego prezentu - powiedział.

- Dla mnie to jak wejście nie tylko na jeden najwyższy szczyt, ale jak na wszystkie, na Koronę Ziemi - mówi żeglarz, uczestnik trzeciego etapu wokółziemskich regat samotników Velux 5 Oceans.

Od dwóch dni, kiedy jako pierwszy minął przylądek Horn prowadzący Amerykanin Brad Van Liew, środowisko żeglarzy czekało na wieści o takim samym wyczynie Polaka. Zbigniew Gutkowski miał okrążyć Horn po raz drugi w karierze żeglarskiej. Pierwszy raz znalazł się w okolicy słynnego przylądka w 2001 roku na pokładzie katamarana Warta-Polpharma, w trakcie milenijnych regat dookoła świata wielokadłubowców The Race.

- Ostatni raz, jak byliśmy na Hornie, pamiętam, że była bardzo kiepska pogoda - mówi gdańszczanin. - Była mgła, padał deszcz i znajdowaliśmy się w środku bardzo dużego niżu, który później przyniósł nam wiatr powyżej 100 węzłów. Wspomnienie nie do końca fantastyczne.

Tym razem zapowiadało się, że będzie dużo lepiej.
- Kiedy mąż dopłynął w okolice przylądka, pogoda go zaskoczyła - powiedziała "Dziennikowi Bałtyckiemu" wczoraj Eliza Gutkowska. - Na niebie nie ma prawie chmur, wieje lekki jak na te okolice wiatr. 20 węzłów. Widzi już Horn. Zostało mu trochę ponad 20 mil. Jest bardzo zadowolony. Wypłynął po niego także komitet honorowy, delfiny.

Kilka godzin później, wieczorem Horn był zdobyty.

Dobry humor "Gutka" to duże zaskoczenie także dla niego samego. Kilka godzin wcześniej 36-letni skiper zgłosił komisji regatowej, że od czasu niedawnego gwałtownego sztormu, jaki przeszedł na Oceanie Południowym, słyszy głuche stukanie. Szukając źródła niepokojących dźwięków, Gutkowski odkrył, że jeden ze sworzni łączących kil jachtu z kadłubem jest luźny. Przyczyną jest prawdopodobnie uszkodzenie niewielkiej części systemu mocowania kila utrzymującej sworzeń we właściwym położeniu. W wyniku tego ważący około czterech ton kil porusza się w swojej górnej części w zakresie około 3 mm przy jednym ze sworzni. Ten ruch powoduje stukanie, które słyszy "Gutek" w momencie, gdy jacht z dużą prędkością uderza w fale.

- Przestraszyłem się na początku bardzo - mówi Zbigniew Gutkowski. - Ale posłuchałem trochę słów otuchy i opinii fachowców, projektantów tego systemu, wiem, z czego to jest zrobione, wiem, że powinno wytrzymać. Nie wiem, co jest przyczyną, być może to drzewo, w które uderzyłem w pierwszą noc po wypłynięciu z Nowej Zelandii, to było dość mocne uderzenie.
Komisja regatowa jest cały czas w stałym kontakcie z naszym zawodnikiem i na bieżąco monitoruje jego sytuację.

- Jak tylko otrzymaliśmy informację o problemie, poinformowaliśmy chilijskie służby ratownicze - powiedział David Adams, dyrektor regat Velux 5 Oceans. - Powiadomiliśmy, że monitorujemy jacht, który zgłosił problemy z kilem, a sytuacja na razie jest pod kontrolą. Poprosiliśmy też Dereka Hatfielda, który może być koło "Gutka" w kilka godzin, żeby pomógł, jeżeli będzie taka potrzeba. Sytuacja jest dla Gutkowskiego trudna, ale podchodzi do niej w sposób profesjonalny, biorąc przede wszystkim pod uwagę kwestie bezpieczeństwa.

Zbigniew Gutkowski razem z czterema śmiałkami zmaga się w regatach VELUX 5 Oceans Race, które odbywają się co cztery lata. Start i meta regat znajduje się we Francji w La Rochelle. Uczestnicy mają do pokonania ok. 30 000 mil morskich, czyli ponad 55 tysięcy kilometrów, w pięciu etapach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto