Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zdunek Wybrzeże Gdańsk przerwało fatalną serię i odbiło się od dna. Jakub Jamróg: Nie ma co gwiazdorzyć. To dopiero jedno zwycięstwo

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Jakub Steinborn
- Tor był dokładnie taki, jaki chcieliśmy. Mamy czarno na białym czego potrzebujemy. W takich warunkach czujemy się szybcy, dzięki czemu możemy wygrywać mecze - mówi Jakub Jamróg w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". W niedzielę Zdunek Wybrzeże Gdańsk pokonało ROW Rybnik 53:37, odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo w obecnym sezonie.

Odetchnęliście z ulgą?

Jakub Jamróg: Niesamowity ciężar spadł nam z barków, bo zdawaliśmy sobie sprawę z wyników na początku sezonu. Tak naprawdę od meczu w Zielonej Górze jedziemy dobrze. Kibice niesamowicie oczekiwali od nas wygranej. Pierwszy mecz u siebie traktowany był jako ten margines, ale przegrana ze Startem Gniezno to było już za dużo, zwłaszcza w tak sporych rozmiarach. Później odbiór naszej drużyny był już inny. Kibice nie odbierali przegranych w Zielonej Górze i Landshut na zasadzie, że były minimalne, bo zaledwie czteropunktowe. Nawet gdybyśmy przegrali jednym punktem na bardzo trudnym terenie, to dalej byłoby bardzo źle. Nie mamy o to pretensji do kibiców, bo rozumieliśmy ich rozgoryczenie. Tym bardziej cieszymy się, że wygraliśmy z bardzo mocnym zespołem, który dopiero co zremisował na wyjeździe z Polonią Bydgoszcz. Na szczęście nam w końcu wszystko zagrało jak należy.

Warunki pogodowe wam pomogły? Nie trenowaliście w ogóle przed tym meczem.

Rzeczywiście aura trochę nam sprzyjała. Tor był dokładnie taki, jaki chcieliśmy. Mamy czarno na białym czego potrzebujemy. W takich warunkach czujemy się szybcy, dzięki czemu możemy wygrywać mecze. Miał być trening w sobotę, jednak mecz otrzymał status zagrożonego, przyjechał komisarz toru i nie mogliśmy wyjechać na tor, nawet gdybyśmy bardzo chcieli. Było to zabronione. Z drugiej strony, tor był tak namoczony, że jakiekolwiek jazdy nie miałyby najmniejszego sensu. Tylko byśmy ten tor rozwalili. Kto wie, co by było, gdybyśmy jednak trenowali. Przy tak dużej presji przeważnie jest tak, że można przekombinować z ustawieniami. Nie można wykluczyć, że właśnie tak by było i mówię to z pełną świadomością. A tak podeszliśmy do zawodów z czystą głową i to zagrało.

W końcu możecie chodzić z podniesioną głową.

To dopiero jedno zwycięstwo i nie ma co gwiazdorzyć. Sam też miałem jedną wpadkę, natomiast jest to totalnie zwariowane. Rozpocząłem mecz na motocyklu, który dał mi awans do półfinału indywidualnych mistrzostw Polski, a w niedzielę w pierwszym wyścigu mnie całkowicie zawiódł. Przesiadłem się na drugi motocykl, który z kolei zawiódł mnie w IMP, a teraz na nim zrobiłem dwanaście punktów. Zwariowany ten żużel.

Wygraliście różnicą szesnastu punktów, a takiego scenariusza chyba nikt by nie przewidział.

Spokojnie. Jedzmy łyżką, a nie chochlą. Musimy iść do przodu małymi kroczkami, a nie od razu oczekiwać wygranych trzydziestoma punktami. Jasne, taka przewaga jest czymś fantastycznym i daje nam pewność siebie, jeśli mówimy o mocy na własnym torze. Pozwala nam też z podniesioną głową jechać na rewanż do Rybnika i myśleć o bonusie.

Przed wami dwumecz z Orłem Łódź. Wielu kibiców określa te spotkania jako najważniejsze w tym sezonie.

Nie możemy tak do tego podchodzić. Oczywiście jedziemy do Łodzi po zwycięstwo, ale nie daj Boże, jakby nam się nie powiodło, zostaje jeszcze sporo spotkań, żeby to odwrócić. U siebie możemy wygrywać z każdym. Nie róbmy niepotrzebnej presji. Liga jest niesamowicie zwariowana i każdy z każdym może wygrać.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto