To miał być zwykły dzień pracy, szkoły... Teraz mieszkańcom Pułkownikówki, niewielkiej wsi na Żuławach, będzie się kojarzył jednocześnie z tragedią i bohaterstwem. W pożarze, który wybuchł nad ranem w tej miejscowości, zginął 45-letni Zbigniew Baranowski.
Zginął, bo ratował syna swojej siostry, 11-letniego Jakuba Strzyża.
Ania Patok, drobna czternastolatka, która spała w palącym się domu, nie potrafi się uspokoić. Wciąż rozpamiętuje tragiczne wydarzenia. W budynku nocowała razem z babcią Anną Baranowską i kuzynem Jakubem Strzyżem. Babcia i wnuczka są w szoku, ale na szczęście nie odniosły obrażeń. Ofiarą jest 45-letni Zbigniew Baranowski, wujek Ani i Jakuba. Ciężko poparzony w pożarze chłopiec przebywa w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.
– Obudziłam się, bo usłyszałam krzyk babci – mówi Ania. – Myślałam, że coś jej się śni, ale zobaczyłam, że w domu jest mnóstwo dymu. Kuba nie słyszał, bo zawsze mocno śpi. Wybiegłam z domu, pobiegłam po wujka, który poszedł już do pracy. Wujek uratował Jakuba, ale sam nie wyszedł...
Pożar rozpoczął się na werandzie domu i przemieszczał się do góry.
– Nasz dyżurny otrzymał zgłoszenie o 4.45 – informuje Tomasz Komoszyński, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Nowym Dworze Gd. – Pierwsza na miejsce przybyła Ochotnicza Straż Pożarna z Nowej Kościelnicy, która zaczęła gasić ogień. Kiedy na miejsce dojechała straż zawodowa, weszliśmy do środka i na schodach wewnątrz budynku znaleźliśmy ciało mężczyzny.
45-letni Zbigniew Baranowski był mieszkańcem spalonego domu. Zdążył tylko wyprowadzić chłopca. Jedni mówią, że wrócił jeszcze po stojącą w pokoju piłę, drudzy, że się zaczadził.
Mieszkańcy Pułkownikówki Rafał Malik i Anna Gałązka opowiadają: – Obudziliśmy się przed piątą. Pożar już był, trzaskał tylko eternit. Zbyszek uratował dziecko, postąpił jak bohater.
Rodzice chłopca, Iwona i Roman Strzyżowie, na stałe mieszkają w leżącym kilkanaście kilometrów dalej Nowym Dworze Gd. Jakub miał dostać tylko świadectwo ukończenia szkoły i przeprowadzić się do nich. Teraz rodzice są przy rannym dziecku w szpitalu.
– Syn cały czas walczy o życie – opowiada mama Jakuba. Płacze, kiedy pytam o Zbigniewa Baranowskiego, jej zmarłego brata. – Ciężko mi mówić. Był dobrym człowiekiem. Zwykłym, prostym, dostępnym dla wszystkich. Co czuję? A co mogę czuć... Wielką wdzięczność.
Wczoraj o godzinie trzynastej było wiadomo, że stan chłopca jest poważny, ale stabilny. Lekarze walczą o jego życie.
– Ciało chłopca jest poparzone w 40 procentach – mówi dr Barbara Skoczylas – Stoba, ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. – 20 procent z nich to poparzenia trzeciego stopnia.
Jak się dowiedzieliśmy, istnieje ryzyko powikłań w układzie oddechowym, chłopiec ma cały czas odsysane sadze. Śledztwo w sprawie pożaru nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Malborku.
– Prowadzone są czynności sprawdzające – mówi prokurator Tomasz Kielbratowski. – Mają one udzielić odpowiedzi na pytania o przyczynę pożaru, jak i okoliczności śmierci mężczyzny. Sekcja zwłok odbędzie się w piątek.
Miejsce zdarzenia badane było wyjątkowo dokładnie.
– Nowodworscy policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej przyjechali zabezpieczyć miejsce – mówi Paulina Grzesiowska, oficer prasowy z KPP w Nowym Dworze Gd. – Dojechała również specjalna grupa ekspertów z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. To specjaliści od elektrotechniki i chemii. Przeprowadzili oględziny miejsca, aby zebrać materiał dowodowy. Na jego podstawie zostanie ustalona przyczyna pożaru.
Wypadek na Obwodnicy Trójmiasta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?