Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziobro sprawdzi biznesmena

Hubert Bierndgarski
Sprzedażą majątku usteckiej stoczni zajmują się obecnie prokuratorzy.




 Fot. APR- SAS
Sprzedażą majątku usteckiej stoczni zajmują się obecnie prokuratorzy. Fot. APR- SAS
Sprzedażą majątku usteckiej stoczni zajęła się Prokuratura Rejonowa w Słupsku. Prokuratorzy mają sprawdzić, czy podczas sprzedaży nie zostały naruszone prawa byłych pracowników spółki.

Sprzedażą majątku usteckiej stoczni zajęła się Prokuratura Rejonowa w Słupsku. Prokuratorzy mają sprawdzić, czy podczas sprzedaży nie zostały naruszone prawa byłych pracowników spółki. Chodzi o działalność spółki po roku 2002.

W czerwcu tego roku Jerzy Malek, właściciel firmy Morpol z Duninowa, za prawie pięć milionów złotych nabył tereny usteckiej stoczni po wschodniej stronie miasta. Wcześniej pod koniec ubiegłego roku pod młotek poszły biurowiec, hale produkcyjne i magazynowe oraz grunt o powierzchni ponad 12 hektarów, między ulicą Darłowską a Westerplatte w Ustce. Według wyceny rzeczoznawcy, majątek miał wartość 6,367 miliona złotych. Jednak cena wywoławcza zaproponowana przez komornika wynosiła 4,775 mln zł i właśnie za tę kwotę stocznię sprzedano. Nowy właściciel twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Innego zdania są prokuratorzy.
- Sprawdzamy, co stało się z pieniędzmi pochodzącymi ze sprzedaży stoczni - mówi Beata Majewska, zastępca prokuratora rejonowego w Słupsku. - Według naszych informacji, nie zostały zaspokojone zobowiązania finansowe wobec byłych pracowników spółki. Śledztwo dotyczy działalności stoczni po roku 2002, bo wcześniej spółka była już kontrolowana.
Stocznia Ustka powstała w 1946 roku. Upadłość ogłosiła w 2002 roku, ponieważ jej długi - 40 milionów złotych, przewyższały wartość majątku - 34 mln zł. Warto dodać, że w latach świetności pracowało w niej ponad 4 tysiące ludzi. Obecnie na jej terenie działa kilka mniejszych spółek, które zajmują się produkcją łodzi ratunkowych, części z laminatu i elementów kadłubów. Jerzy Malek, nowy właściciel, nie wie jeszcze do końca, co zrobi z nowo nabytymi terenami.
- Nie mam jeszcze pomysłu na te tereny. Może za cztery lata coś się tam nowego pojawi. Może być nawet tak, że to nie ja będę prowadził w tym miejscu inwestycje - dodaje.
- Jeszcze przed licytacją w ubiegłym roku mieliśmy cień nadziei, że znajdzie się prawdziwy inwestor i stocznia ruszy - mówi Jerzy Borzyszkowski, były stoczniowiec i ostatni przewodniczący "Solidarności" w zakładzie. - Teraz widzimy, że nie ma już szans na reaktywację działalności stoczniowej w mieście.
Prokuratorzy zajęli się działalnością stoczni po interwencji słupskiej posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej. To ona skierowała do Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości, pismo z prośbą o zbadanie sprawy.
- Wycena tych terenów była o wiele wyższa niż cena, za którą działki wraz z budynkami sprzedano. Moim zdaniem, naruszono prawo. Co najciekawsze, mimo że stocznia została sprzedana byli pracownicy nie otrzymali jeszcze zaległych pieniędzy - dodaje posłanka.
Na zwołanej specjalnie w tej sprawie konferencji prasowej Szczypińska przyznała, że chce, aby Ziobro przyjrzał się całej działalności Malka w Ustce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto