„Złoty klucz”, najnowszy spektakl Teatru Wybrzeże grany na Scenie Malarnia, sprawi wiele radości nie tylko dzieciom, ale też dorosłym widzom - jest zaskakujący i piękny. Marta Giergielewicz na motywach baśni Wilhelma i Jakuba Grimm napisała świetną sztukę.
Akcja nabiera tempa, kiedy w domu ważnego dyrektora (gra go Cezary Rybiński) i jego małżonki zjawia się ekscentryczny Dziadek w stroju Marka Aureliusza (w tej roli Krzysztof Matuszewski). Zaczynają wówczas dziać się dziwne rzeczy, a wszystko za sprawą złotego klucz do skrzynki z narzędziami stolarskimi Dziadka, który znalazł wnuczek Piotruś. Nie zdradzając akcji powiem tylko, że na scenie wyrasta Zaczarowany Las, wśród korzeni drzew błyska Złota Gęś, przynosząca szczęście ludziom poczciwym.
Baśń ma moc zmieniania świata
Dziadek opowiada wnuczkowi własne wersje bajek, choć nie pamięta dokładnie akcji, uczy go, że trzeba szukać w innych piękna i dobra. I tak pomału, wszystko zmienia się. Brzydka Żaba staje się pięknym Królewiczem, a nawet Mama, Tata i Nieprzyjemni Sąsiedzi stają się jacyś inni…
- Bo baśń ma moc zmieniana świata - zapewniają twórcy tego uroczego przedstawienia.
Nie muszę zapewniać, że wszyscy aktorzy zagrali rewelacyjnie, ale serca młodych widzów bezapelacyjnie skradli, trzej nieznośni chłopcy zza płotu: Grochu (Justyna Bartoszewicz), Słoma (Magdalena Gorzelańczyk) i Węgiel (Marcin Miodek). Aktorzy pojawią się też w wielu, innych rolach, a każda to perełeczka. Śmiech i sympatię widowni wzbudza Małgorzata Oracz - jako Babcia Czerwonego Kapturka, ciekawska Karczmarka i stary Kogut.
Jacek Labijak z solenną powagą wciela się m.in. w drewnianego Henryka i samotnego Krasnoludka, inne krasnale muszą bowiem pilnować Królewny Śnieżki, aby nie zjadła znowu zatrutego jabłko, a Cezary Rybiński oprócz roli lirycznego Wilka i Króla, pojawia się jako korpulentny, poczciwy Ksiądz Proboszcz. Zapamiętamy też Marcina Miodka jako niezbyt rozgarniętego pastuszka o złotym sercu i jako Królewicza Żabę.
Tu każdy gest ma znaczenie
Tekst Marty Giergielewicz pozwolił reżyserowi Maciejowi Prusakowi (zwanemu Maćko) zbudować przedstawienie nie tylko mądre, ale też oryginalne. Artysta tworzył choreografię do spektakli dramatycznych, muzycznych i off-owych, toteż nic dziwnego, że w tym przedstawieniu ruch odgrywa ważną rolę, a wszelkie działania, mają znaczenie, budują nastrój i relacje między aktorami. Reżyser precyzyjnie komponuje niezwykle delikatny ruch sceniczny, tu każdy gest ma znaczenie. Nawet kiedy aktorzy nic nie mówią, z zainteresowaniem śledzimy, co się dzieje na scenie.
O scenografii Marty Śniosek-Masacz mogę jedynie powiedzieć, że jest funkcjonalna, natomiast niezwykle pomysłowe i piękne są kostiumy, monstrualne stroje Kaczmarki i Proboszcza czy Matki. Określają charakter postaci.
Twórcy „Złotego klucza” pozwalają dorosłym widzom wrócić do dzieciństwa i uruchamiać wyobraźnię. Pokazali fascynujący świat i co ważne, dali nadzieję, że gdzieś na końcu czeka szczęśliwe zakończenie.
Zobacz wystawę Olgi Grebennik
Spektaklowi towarzyszy zachwycająca wystawa prac ukraińskiej ilustratorki, graficzki Olgi Grebennik, pochodzącej z Charkowa, gdzie mieszkała do wybuchu konfliktu.
iPolitycznie - Szynkowski o zaangażowaniu filmu Holland w kampanię
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?