Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarłe noworodki czekają na pochówek w Zakładzie Patomorfologii ACK w Gdańsku

Dorota Abramowicz, Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Prawo nie pozwala na kremowanie poronionych dzieci.
Prawo nie pozwala na kremowanie poronionych dzieci.
Szczątki kilkudziesięciorga dzieci, w tym 60 zmarłych noworodków, czekają od kilku miesięcy w Zakładzie Patomorfologii Akademickiego Centrum Klinicznego w Gdańsku na pochówek.

Szczątki kilkudziesięciorga dzieci, w tym 60 zmarłych noworodków, czekają od kilku miesięcy w Zakładzie Patomorfologii Akademickiego Centrum Klinicznego w Gdańsku na pochówek.

- Zgodnie z prawem powinniśmy szczątki przechowywać w nieskończoność - uważa Katarzyna Kosińska, zastępca dyrektora "Szpitala Kliniczna". W myśl prawa nie da się bowiem rodzicom narzucić żadnego terminu, w jakim powinni odebrać zwłoki.

W styczniu tego roku weszły w życie dwa nowe rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, które "przypomniały" szpitalom, że ciałek dzieci po poronieniach, bez względu na tydzień, w którym zmarły, utylizować nie wolno. I nagle okazało się, że jest ogromny problem.

- Od początku roku trzy razy rodzice wyrazili chęć pochówku utraconych dzieci - mówi Małgorzata Bartoszewska-Dogan, wicedyrektor szpitala w Gdyni-Redłowie. -Dotyczyło to tzw. późnych poronień. Większość pacjentek, która traci dzieci w początkowym okresie ciąży, o pochówku nawet nie chce słyszeć.

- Poronienie to dla kobiety ogromna trauma - tłumaczy prof. Krzysztof Preis, szef Kliniki Położnictwa Akademii Medycznej w Gdańsku. - Pragną jak najszybciej zapomnieć i urodzić zdrowe dziecko. Powinniśmy wypytać kobietę, czy chce pochówku i jaką płeć chce nadać swemu dziecku, bo we wczesnej ciąży nawet lekarz nie potrafi tego ustalić. Pytania budzą zdziwienie, czujemy, że rozdrapujemy świeże rany. Bardziej kompetentny okazałby się w tej roli psycholog.

Po poronieniu ciałka pakuje się w pojemniki i przewozi do Zakładu Patomorfologii.

- To bolesny problem - twierdzi Grażyna Kotecka, kierownik gdańskiego Urzędu Stanu Cywilnego. - Formalnie na podstawie zgłoszenia powinniśmy zarejestrować każde urodzone martwo dziecko. Waga nie odgrywa roli. Nie uczynimy tego jednak na własną rękę. Jeśli rodzice nie zjawią się u nas z wydaną przez lekarza kartą zgonu, nie wystawimy aktu zgonu.

Gdańscy urzędnicy zwrócili się w tej sprawie do Urzędu Wojewódzkiego.

- Nie wiemy, jak to rozstrzygnąć - mówi Elżbieta Rudaś z Wydziału Spraw Obywatelskich. - Przed trzema tygodniami wysłaliśmy do MSWiA pismo z prośbą o interpretację przepisów. Do tej pory nie mamy odpowiedzi.

W MSWiA otrzymujemy informację, że odpowiedź została przygotowane i jest "na etapie podpisu".
Nieoficjalnie słyszymy, że resort spraw wewnętrznych nie zgadza się, by wydawać akty zgonu bez zgody rodziców. Urzędnicy nie mają także prawa nadawać imienia dzieciom.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych sugeruje jednak, by pochówków dokonywano na podstawie wypisanej przez lekarza karty zgonu. - To ma być kompromis - twierdzi jeden z urzędników.

- Sprawa jest bardzo delikatna - przyznaje Grzegorz Graefling, zastępca kierownika USC w Gdańsku. - W ciągu roku rejestrujemy ok. 50 martwo urodzonych noworodków i dodatkowo mamy ponad 80 zgłoszeń z czterech gdańskich szpitali, gdzie nawet nie jest podana płeć dziecka. Lekarze mówią nam, że czasem potrzebują nawet kilku tygodni na ustalenie płci dzieci i nie chcą wydawać kart zgonu. Za tym wszystkim stoją też skutki finansowe. Każde urzędowe stwierdzenie śmierci człowieka oznacza konieczność wypłacenia zasiłku pogrzebowego, więc rejestrowanie wszystkich martwych urodzeń oznacza falę nieprzewidywanych wydatków.

Przed wejściem w życie ministerialnych rozporządzeń ciała dzieci bez aktów zgonu trafiały przeważnie do szpitalnych spalarni.

I ... nadal trafiają, bo szpitale na własną rękę interpretują nieprecyzyjne przepisy.

- Jeśli są to fragmenty poronne, to traktujemy je jak materiał medyczny, który kremujemy - wyjaśnia dr Andrzej Zieleniewski, dyrektor szpitala w Wejherowie. - Jeżeli jednak rodzice chcą pochówku, wydajemy im szczątki.

Codziennie w polskich szpitalach rejestruje się około setki poronień.

Trzeba pomóc

Z psychologiem, Agnieszką Paczkowską rozmawia Dorota Abramowicz

- Trzeba rozmawiać w szpitalu z kobietą, która właśnie straciła dziecko?

- Oczywiście! Powinna osoba dobrze do tego przygotowana, niekoniecznie psycholog. Ale nie można jej zmusić do wyprawienia pogrzebu... Kobieta ma prawo wybrać, chociaż nie zawsze jest świadoma decyzji. Po utracie dziecka uruchamiają się natychmiast mechanizmy obronne, które sprawiają, że matka chce zapomnieć. Być może potem zrodzi się w niej poczucie winy. Dlatego nie można zostawiać jej bez pomocy.

3000 - tyle mieszkanek Pomorza rocznie traci dziecko z powodu poronienia.
Około 40 tysięcy ciąż kończy się poronieniem w całej Polsce.

To też człowiek

Każde dziecko może zostać pochowane bez względu na czas trwania ciąży. Szpital ma obowiązek wydać kartę zgonu; aktem zgonu jest akt urodzenia z adnotacją o martwym urodzeniu, wydany przez USC. Szpital ma obowiązek w ciągu trzech dni przesłać do USC pisemne zgłoszenie urodzin dziecka. Każde dziecko ma prawo być zarejestrowane w USC

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto