MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej kuźnią kadr IV RP

Agnieszka Kamińska
Drużynowa nie toleruje dredów, długich kolczyków, sztucznie podnoszonych biustów oraz intensywnych makijaży. Anna poleca swym podwładnym harcerski kurs „kobiecości”.

Drużynowa nie toleruje dredów, długich kolczyków, sztucznie podnoszonych biustów oraz intensywnych makijaży. Anna poleca swym podwładnym harcerski kurs „kobiecości”. Panie potrafią po nim wykonać makijaż dzienny, wizytowy i wieczorowy. Wyrasta z nich piękniejsza cześć elity społeczeństwa - szefowe firm, urzędniczki, posłanki.
****

Co łączy rzeczników prasowych premierów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego, gdyńskiego prezydenta Szczurka i radnego Lisickiego, szefa służby cywilnej Jana Pastwę i wiceministra Pawła Poncyliusza? Wszyscy byli kiedyś harcerzami, członkami ZHR. Czy przynależność do antykomunistycznego harcerstwa jest dziś przepustką do kariery?
Druh Wróbel był głodny. Zdecydował, że przez cały dzień nie zje ani okruszka. Nie spojrzał nawet na kolegów, którzy oblizywali się podczas spożywania kaszy. Druh ogłuchł na pochwały wirtuozerii, z jaką ugotowano kompot. Nie jadł i koniec. Nie wskutek wrzodów w przełyku, lecz próby trzech piór. Głodówka była pierwszym warunkiem uzyskania tej prestiżowej sprawności harcerskiej. Drugim - stawienie czoła niedźwiedziom. Wróbla porzucono w bieszczadzkim lesie. Biedak błąkał się wśród drzew ze świadomością, że to może być jego ostatnia droga. Do obrony przed bestiami miał tylko malutką finkę. Czy to wskutek umiejętności bezszelestnego poruszania się po puszczy, czy też mocnego snu niedźwiedzi, jednak przeżył. Wobec zębisk dzikich zwierząt i głodu, trzecie zadanie wydawało się być łatwizną. Druh przez cały dzień miał nie powiedzieć ani słowa. Na zadawane przez kolegów pytania o samopoczucie, odpowiadał grobową ciszą. Wytrwale wciskał kierowcy autobusu kartkę z informacją, gdzie chce jechać. Dzielnie znosił litościwe spojrzenia pasażerów, przeświadczonych że jest niemową od urodzenia. Pech jednak chciał, że tego dnia grał też z chłopakami w nogę. Zauważył, że kolega nie kryje napastnika przeciwnej drużyny.
- Pokryj ósemkę, ślepoto! - ryknął.

Tak oto Piotr Wróblewski, dziś dyrektor domu dziecka w Gdańsku, nie sprostał próbie trzech piór. Ma za to sprawności sobieradka, kuchcika, a także - obok Wojciecha Szczurka (Szczura), prezydenta Gdyni, Jarosława Kurskiego (Kury), dziennikarza Gazety Wyborczej, Macieja Lisickiego (Lisa), gdańskiego radnego z Platformy Obywatelskiej, Jana Pastwy (Johna), szefa Służby Cywilnej - jest współzałożycielem Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Rząd w lesie

Wróbel, jeszcze jako młody Wróbelek, zapisał się w podstawówce do Związku Harcerstwa Polskiego, bo lubił mundury. Druhowie wymagali od niego miłości do Związku Radzieckiego, uczestnictwa w pochodach pierwszomajowych i wystrzegania się Kościoła. To mu się nie podobało. Zaczął chodzić ze starszym bratem na zbiórki tajne. Mówiło się na nich o radzieckim ludobójstwie w Katyniu, modliło i drukowało bibuły. Nieraz brata na „salony” zapraszały służby bezpieczeństwa. Na szczęście wracał z nich cały. Któregoś razu w 1989 r. Wróbel pojechał do Bartoszego Lasu, w pobliżu Chojnic, na konferencję instruktorską. Druhowie wyobrażali sobie, że w katastrofie zginęły władze państwa z Wojciechem Jaruzelskim na czele. Wróbel, Kura, Szczur, Lis i John zastanawiali się kto z nich, podczas bezkrólewia, będzie premierem, a kto i jakim ministrem. Mówili o konieczności powołania organizacji, która mogłaby rządzić krajem. Utworzyli w 1990 r. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. Organizację, która jak mówią zmieniła ich życie. Na lepsze.

Kocha i wybacza

Wojciech Szczurek przy ognisku poznał Michała Gucia i Marka Stępę, Obecnie obaj są jego zastępcami w magistracie.
- Jeśli w gdyńskim samorządzie, pracują dawni harcerze, to nie kumplowskie więzi nas łączą, tylko podobny sposób myślenia i ognisko. Wiem, że na ludzi z harcerskiego kręgu mogę liczyć w każdej chwili - mówi Wojciech Szczurek.
Wróbel zastanawiał się co zrobić żeby dzieciarnia nie sięgała po alkohol. Zabrał ją na obóz. Nauczył zasady harcerskiej: „na łonie przyrody, odnajdujemy piękno Bożego świata i potęgę jego miłości”.
- Harcerstwo wyrwało dzieci z czterech ścian i patologii. Dla mnie chrześcijańskie zasady stały się metodą w pracy wychowawczej - mówi.
Któregoś razu Lis przewodził grupie harcerzy zmierzającej do Chojnic.
- Jechałem autem do obozowiska, żeby wszystko zorganizować. Harcerze szli zmęczeni, wiele godzin, podobno krzyczeli „niech się tylko pojawi ten, który zgotował nam taki los i... jechał samochodem”. Bałem się spojrzeć im w oczy, ale harcerstwo jest jak rodzina. Kocha i wybacza - śmieje się Maciej Lisicki.

Druhowie kowboje

Regulamin i odwołanie się do tradycji niepodległościowych dziś już nie wystarczają. Na szkoleniu z komunikacji społecznej harcerze dzielą się na dwie grupy i udają dwie amerykańskie partie przed wyborami prezydenckimi. Harcerze-republikanie skandują „Grzesiek, Grzesiek” i niby po kowbojsku wyją „yeah”. Harcerze-demokraci w sąsiednim pokoju organizują konferencję prasową. Patryk, kandydat na prezydenta, patrząc w obiektyw kamery mówi powoli: Jesteśmy za radykalnym obniżeniem podatków..., a Ameryka jest wyłącznie dla Amerykanów.
Oświadczenie bulwersuje zgromadzonych w pokoju obok: „To nasze przyrzeczenia”, „Oddawaj postulaty programowe, złodzieju jeden”, „historii Stanów nie czytałeś”.
Tak właśnie szkolą nową eskadrę harcerzy druhowie Jan Dziedziczak, obecny rzecznik premiera Kaczyńskiego i jego poprzednik, rzecznik byłego już premiera Marcinkiewicza, Konrad Ciesiołkiewicz. Założyli Akademię Służby Publicznej ZHR. Profesorowie m.in. z Uniwersytetu Warszawskiego na warsztatach uczą jak przygotować skuteczną kampanię wyborczą. Marszałek Sejmu Marek Jurek czy wiceminister kultury Jarosław Sellin, prowadzą debaty dla druhów w Sejmie pod hasłem „Patriotyzm XXI w”.
- Uczymy się godnie reprezentować naszą organizację i promować Polskę w świecie. Wiedza, którą nabywamy w akademii przydaje się na różnych stanowiskach pracy - mówi Dziedziczak.

Biustów nie podnosimy

ZHR dzieli się na organizację harcerzy i harcerek, bo jak czytamy w regulaminie: proces dojrzewania dziewcząt i chłopców nie przebiega tak samo, ich zainteresowania i predyspozycje psychofizyczne są różne.
Szczep drużynowej Anny zgłodniał. By się pokrzepić po wykańczającym kursie metody wędrowniczej, udał się do restauracji McDonald’s na frytki. W rogu krzepiły się już hamburgerami inne przedstawicielki klasy umundurowanych kobiet - stewardesy. Miały granatowe miniówki i chustki w grochy fantazyjnie zawiązane na szyjach. Wyglądały olśniewająco. Druhna Paulina natychmiast szepnęła, że jest za gruba. Joanna pokiwała ze zrozumieniem głową. Dawno zauważyła, że w spódnicy jakby miała 5 kilo więcej. A ubiegłego tygodnia nigdy nie zapomni. Jej narzeczony (ślub we wrześniu) nie rozpoznał jej, jak szła na zbiórkę chodnikiem. Ewa na znak solidarności zaczęła się drapać po łydce, manifestując uczulenie na za długą spódnicę. Wreszcie cały szczep pytająco spojrzał na drużynową. Nie żeby od razu ustanawiać miniówki, jakie mają stewardesy, ale chociaż może guziki? „Nie” - huknęła Anna - „Ja i mój szczep mamy i zawsze będziemy mieć klasyczne spódnice bez guzików”. Drużynowa nie toleruje też dredów („służba musi być schludna, bo sprawuje służbę na rzecz państwa), długich kolczyków ( „dyndają za mocno”), sztucznie podnoszonych biustów („druhny to nie żadne Pamele”) oraz intensywnych makijaży. Anna poleca swym podwładnym harcerski kurs „kobiecości”, po którym można otrzymać sprawność kosmetyczki. Panie potrafią po nim wykonać makijaż dzienny, wizytowy i wieczorowy. Wyrasta z nich piękniejsza cześć elity społeczeństwa - szefowe firm, urzędniczki, posłanki.

Dzidziusie

Zuch Adam należy do rodu rycerstwa wilczego stada. Ma dziesięć lat. Jest na obozie w Bieszczadach. Po śniadaniu druh podzielił zuchy na grupy (tzn. rody rycerskie) i wręczył proporczyki. Adam wylosował chorągiewkę z wilczą głową. Krzychowi, kumplowi z jednego osiedla, się nie poszczęściło. Biedak jest skompromitowany na wielki. Dla jego drużyny został już tylko znaczek z główką pszczółki Mai. W dodatku Krzych musi go nieść, jak jakieś dziecko. Inne zuchy machają mu przed nosem flagą z batmanem albo paszczą lwa i kpią boleśnie: „wszystkie dzidziusie chodzą spać po dobranocce”. Rody ścigają się kto pierwszy znajdzie kufer z tarczą św. Jerzego, patrona harcerzy. Porwało je z namiotu drużynowego Nienazwane Zło (w tej roli wystąpił brat drużynowego, bo ktoś musiał być złem). Tarczę należy odnaleźć posługując się zwiadowcami. O dziwo na tarczę natrafiły pszczoły w lesie. Szły gdzieś z tyłu za wszystkimi, nagle najmniejszy zuch (niewiedzieć dlaczego zapisano go do rodu Krzycha) pobiegł za potrzebą w paprocie. Wrzasnął, że w krzakach jest coś czarnego, chyba dzik. Zwierze okazało się być zupełnie martwe, drewniane i zawierające w sobie tarczę świętego Jerzego. Dobre imię Krzycha było uratowane. Zuch dostał ekskluzywną sprawność wiedźmina. Następnego dnia powalczy o plakietkę speca - informatyka.

Inni byli członkowie ZHR na eksponowanych stanowiskach

Paweł Wypych - wiceminister pracy
Piotr Łysoń - dyrektor w Ministerstwie Rolnictwa
Paweł Poncyliusz - wiceminister gospodarki
Kazimierz Wiatr - senator z listy PiS

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto