Zwolnienia w Zakładach Płyt Pilśniowych

Ponad 400 pracowników Zakładów Płyt Pilśniowych w Czarnej Wodzie otrzymało wczoraj wypowiedzenia z pracy.

Większość z nich ze świadectwami pracy swoje pierwsze kroki skierowała do urzędu pracy. W przedsiębiorstwie pozostanie ok. 50 osób. Od chwili kiedy Sąd Rejonowy w Gdyni zdecydował o upadłości spółki, zarządza nią syndyk. We wrześniu byli pracownicy ZPP otrzymają pierwsze pieniądze od kilku miesięcy.

- Złożyliśmy wnioski o wypłacenie zaległych pensji do Pracowniczego Funduszu Świadczeń Gwarantowanych - mówi Jarosław Kurowski, jeden z byłych pracowników ZPP. - Czekamy jeszcze na odprawy z tytułu zwolnień.

Cieszymy się, że w końcu otrzymamy jakieś pieniądze. Jednak problem braku pracy dopiero się dla nas zaczyna.
Część osób już od kilku tygodni poszukuje innego zajęcia. Jednak w powiecie z 26,6-proc. bezrobociem znalezienie pracy to jak wygrana na loterii.

- W firmach branży drzewiarskiej proponuje się nam 2 złote za godzinę i to jeszcze bez żadnej umowy, czyli nielegalnie. To jest po prostu bezczelność - mówi Stefan Gołębiewski, były pracownik ZPP. - Właściciele tartaków i firm drzewiarskich chcą wykorzystać naszą trudną sytuację.

Prawie wszyscy zwolnieni liczą, że będą mogli za jakiś czas powrócić do pracy w swojej byłej firmie.

- Podejmę próbę sprzedaży firmy w całości - mówi Magdalena Smółko, syndyk zakładu. - Zainteresowani kupnem są, ale trudno w tej chwili powiedzieć, czy do sprzedaży dojdzie.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zainteresowana płytami z Czarnej Wody jest firma Ekopłyta z Czarnkowa. Aby nie czekać wiele miesięcy na tę decyzję, syndyk próbuje uruchomić produkcję już w najbliższym czasie. Przy produkcji znajdzie pracę ok. 200 osób.

- Uruchomienie produkcji jest możliwe we wrześniu - dodaje Magdalena Smółko. - Jednak dzisiaj nie jestem w stanie powiedzieć, czy tak się stanie.

W 2002 r. spółka z Czarnej Wody zanotowała stratę w wysokości 9,74 mln zł.