Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie Antoniego Abrahama [archiwalne zdjęcia]

Redakcja
ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni
Niemal każdy mieszkaniec Gdańska i Gdynii potrafi wskazać ulicę Abrahama. Niewielu jednak zna historię jej patrona. Życiorys tego działacza kaszubskiego mógłby być scenariuszem niejednego filmu.

Antoni Abhaham urodził się 19 grudnia 1869 roku w niewielkiej osadzie powiatu puckiego Zadra pod Mechową. Jego ojciec był bezrolnym robotnikiem komorniczym, pracującym dorywczo w majątku rodu hrabiego von Krockow. Pobożność i wychowanie w religii katolickiej miały bez wątpienia niemały wpływ na późniejszy światopogląd. Abrahama obok rodziców kształtował jego proboszcz parafii w Mechowie, ks. Teofil Bączkowski. Był to wybitny działacz w umacnianiu polskości oraz walki o tożsamość kaszubską.

Nie mogąc ze względów finansowych zdobyć lepszego wykształcenia ponad szkołę pruską, w wieku 16 lat rozpoczął wędrówkę po Kaszubach, najmując się do dorywczych prac w gospodarstwach rolnych, rybnych i przemysłowych. Jednym z najczęstszych zajęć była praca w wędzarni ryb. Ożenił się w 1890 roku z Matyldą Paszkówną. Mieszkał również w Oliwie przy Ludolfinerstrasse 4 (obecna Czyżewskiego) oraz Pelonkenstrasse 4 (Polanki) a także w Gdyni. Okres działalności patriotycznej Abrahama przypadał na czas Kulturkampfu oraz Hakaty. Wielokrotnie aresztowany i szykanowany za patriotyczną działalność uważał się za współczesnego wędrownego guślarza, który budzi do polskości Kaszubów. W tym celu właśnie promował czytelnictwo polskiej prasy.

Z pewnością największy wpływ na działalność Antoniego Abrahama miała „Gazeta Gdańska”. Było to czołowe polskie pismo w regionie, umieszczające w swych dodatkach pomoce do nauki języka polskiego oraz zajmujące się tematyką społeczną. Pismo to, ukazujące się od 1891 roku, posiadało dodatek "Drużba" redagowany i pisany w języku kaszubskim. Jej wydawca B. Milski zdawał sobie sprawę z wagi sprawy kaszubskiej.

Został również korespondentem tejże gazety, pisząc krótkie relacje z terenu Kaszub. W dowcipny sposób krytykował on Kaszubów za bierność i agitował za polskimi kandydatami do sejmu Puskiego. W swych korespondencjach zmieniał pseudonimy, tak by ośmieszyć Prusaków lub ukazać aktualne miejsce pobytu. Znalazły się więc takie pseudonimy jak: „Antek z Tucholskich Borów”, „Antek spod pomnika Fryca”, „Antek spod kartuskich gór”, „Antek spod starego dębu”, „Antek z dużym rożkiem”, „Antekspod Kaplicy Serca Jezusowego” . Pomimo swego braku wykształcenia, będąc właściwie samoukiem wiedział, jak ważna jest rola prasy i czytelnictwa. W „Gazecie Gdańskiej” pisał: „Widzisz kochany Franku, jak na miłych sercu naszemu Kaszubach wygląda. Zabobon i ciemnota (...) Brak garnięcia się do czytania. Wiele jest takich co mówią, że im wystarczy książka do nabożeństwa i kazanie w kościele (...). Dlatego nie ustajmy w pracy, dążmy do celu, pamiętajmy o naszych braciach, uczmy ich kochać mowę ojców i dawne obyczaje a lepiej nam będzie.” W innym numerze pisał do Kaszubów: „Lud nasz doznaje upośledzenia strasznego, pozbawiają go mowy ojczystej.” Wielokrotnie cytował Hieronima Derdowskiego „Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polski”.

Troska o język ojczysty zaczęła się już wcześniej, gdyż jako chorąży oliwskiej filii organizacji polonijej „Jedności” przechowywał zbiór biblioteczny tej organizacji u siebie w domu. Z pewnością i w niej znajdowała się spora kolekcja czasopiśmiennictwa polskiego. Podczas pobytu w Oliwie trudnił się również domokrążną sprzedażą maszyn do szycia Singera i rowerów. Ta praca stała się pretekstem do domokrążnej dystrybucji polskiej prasy. Należy podkreślić fakt, iż chociaż polskie pisma nie miały oszałamiających nakładów to korzystało z nich wielokrotnie więcej osób niż tylko prenumeraci. Bowiem, jeżeli sytuacje, w których wspólny abonament wykupywało nawet kilka osób, szczególnie na wsiach, zdarzały się w latach 20. i 30., to z całą pewnością miały one miejsce również podczas pracy Abrahama. Ze względu na wiejski charakter miejscowości, do których on docierał jest wielce prawdopodobne, że był to jedyny możliwy kanał kolportażu, dla wielu z nich stając się „oknem na świat”.

Jednym z ważniejszych epizodów w jego życiu był pobyt na konferencji pokojowej w Paryżu jako przedstawiciel Kaszub. Po przedostaniu się przez kordon Grenzwachtu i podróży koleją do Warszawy przedstawił swoje racje, jakimi było przyłączenie Pomorza do Polski. Pomimo, iż nie był zwolennikiem promowanego przez redaktora naczelnego pisma „Gryf” Aleksandra Majkowskiego ruchu Młodokaszubów, właśnie to pismo wziął ze sobą na paryską konferencję. Rzekome groźby o buncie 4000 rosłych jak Abraham Kaszubów należy uznać za element mitu, ale faktem jest, że ze względu na jego opinię przesunięto granicę w okolicach jeziora Żarnowieckiego. Po powrocie współpracował z oliwskim oddziałem Polskiego Stronnictwa Ludowego powstałego z inicjatywy wydawcy gazet Józefa Czyżewskiego, agitując na rzecz polskich kandydatów do oliwskiej Rady Gminnej będącej jeszcze wówczas niezależną od Gdańska.

Zdjęcia archiwalne pochodzą ze zbiorów Muzeum Miasta Gdyni

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto