Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie na kreskę według Marty Zabłockiej [zdjęcia]

Redakcja MM
Redakcja MM
arch. Marta Zabłocka
Marta prowadzi bloga z komiksami w roli głównej. Tematy na tacy podaje jej życie.

Marta Zabłocka urodziła się w 1980 roku. Jest absolwentką Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w Warszawie. Zaangażowana w sprawy społeczne, współpracuje z Towarzystwem Inicjatyw Twórczych „ę”. Rysuje komiksy na blogu

życie na kreskę

. Współpracowała z Sylwią Chutnik przy powieści "Cwaniary", swoje ilustracje publikuje także na łamach "Przekroju". Jej główną inspiracją artystyczną są koty: Lucek i Emil.

Dlaczego rysujesz?

To moja pasja. Mój własny dowód na to, że warto robić to, co nam się marzy. Bardzo dużo dają mi osoby, które zaglądają na "życie". Wiem, że to Internet, anonimowość, kontakt przez komputery – ale jednak! Korzystając z okazji, serdecznie Was pozdrawiam, Kochane i Kochani!

Pamiętasz swój pierwszy rysunek, który sprawił Ci radość?

Hm. Miałam kilka lat. W którąś sobotę czy niedzielę rano narysowałam cienkopisami moich rodziców, leżących w łóżku. Scena ujęta była z lotu ptaka. Najbardziej podobne do siebie było łóżko.

Zobacz galerię rysunków Marty

 

"Życie na kreskę" jest zapisem życia Marty Zabłockiej czy może życia jej kotów?

"Życie na kreskę" w pewien sposób jest zapisem mojego życia, życia kotów, Królika, kur, węży, much. Bo przecież to ja wymyślam, czy opowiadam, co się wydarzyło (nie licząc Emila, który kładzie mi się na klawiaturę lub przebiega po tablecie). Ciągle szukam swojego miejsca, jako "osoba tworząca". W tym sensie, że nie wiem, czy mówienie o sobie: "artystka" nie jest przypadkiem zadzieraniem nosa. I jak opowiadać te historie, żeby czuć się dobrze. Postanowiłam, że dopóki nie dopowiadam, jak było rzeczywiście, zostawiając margines na domysły, dając sobie prawo do tej artystki właśnie, mam komfort dzielenia się tym publicznie.

Ukończyłaś psychologię, a Twoje rysunki mimo zawartego w nich humoru skłaniają do refleksji. Prowadzisz masową terapię zajęciową?

Przed psychologią ukończyłam liceum ekonomiczne... Dzięki bogu nie jestem księgową, bo czuję, że mogłabym mieć znaczący wpływ na kryzys. Nie prowadzę masowej terapii. Bardziej pociąga mnie ta wymiana, która jest teraz. Mam też takie poczucie, że nie zawsze trzeba grzebać w przeszłości, dzieciństwie etc., żeby poczuć się lepiej. Czasami należy po prostu wziąć się do roboty, zaangażować w coś. Ostatnio prowadzę zajęcia foto. Jakoś tak się złożyło, że są międzypokoleniowe. Grupa jest świetna, zdolna! Czasem jest coś do przegadania – wiadomo, życie – ale to przy okazji. No i mi to też dobrze robi na samopoczucie.

Od kilku lat komiks przeżywa renesans. Pojawiają się branżowe blogi, wznawiane są kultowe wydawnictwa. Myślisz, że trafiłaś w niszę?

Trudno mi powiedzieć, czy komiks przeżywa renesans. Natomiast jest mnóstwo zdolnych osób tworzących piękne rzeczy. Coraz bardziej widoczne są rysujące dziewczyny (tak mówię, dziewczyny, ale przed wakacjami miał miejsce finał projektu “Warkocze M.”, efektem którego była m.in. publikacja zawierająca historie narysowane także przez moje dojrzalsze koleżanki, czyli 50+). Teraz w babskim teamie siedzimy i produkujemy komiks erotyczny. Co do trafiania w niszę – pojęcia nie mam. Kiedyś próbowałam w coś trafiać, bo: "trzeba było iść do liceum takiego to a takiego, żeby mieć zawód". A od jakiegoś czasu po prostu rysuję i ze zdziwienia przecieram oczy na te wszystkie niespodzianki, które mnie spotykają.

Twoje rysunki były prezentowane na łamach "Przekroju", współpracowałaś też z Sylwią Chutnik. Marta Zabłocka będzie czy już jest nową twarzą polskiego komiksu?

Nie chciałabym być nową czy starą twarzą komiksu. Zresztą, czy to, co robię, to są komiksy? Ciekawszy dla mnie jest proces. To, że od rysowania w zeszycie przeszłam do rysowania w komputerze. Od prostszego programu, do bardziej skomplikowanego. Jak patrzę na te moje koślawe kurki czy inne postacie, które mi towarzyszą, to wiem, że często nie widać rewolucji w kresce. Bo to na szybko, żeby już się podzielić. Ale jak już siadam i natrudzę się raz na jakiś czas, to powstaje coś bardziej dopieszczonego, ładniejszego. Tyle jednak przede mną. Moim marzeniem jest to, żebym ciągle miała takiego powera, aby rysować, czuć apetyt na więcej. Żeby była ta wymiana między ludźmi zaglądającymi na "życie" oraz Królikiem, mną i innymi.

Materiały o komiksach:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto