Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski: Na razie działań abp. Wojdy nie widać, czekamy na spotkanie z metropolitą

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
Osoby pokrzywdzone mogą mówić, że przyszedł nowy arcybiskup i nic się nie dzieje – uważa Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, należy do grupy świeckich katolików, m. in. współorganizował protesty przeciwko abp. Głódziowi.

Papież mianował abp. Tadeusza Wojdę metropolitą gdańskim 2 marca. Pod koniec marca odbyło się kanoniczne objęcie archidiecezji przez hierarchę. Dużo czasu nie minęło, ale może zauważył pan jakieś działanie nowego hierarchy? Arcybiskup mówił o konieczności współpracy ze świeckimi katolikami. Czy spotkał się z wami?

Na razie działań nie widać. Dzień po ingresie wysłaliśmy do arcybiskupa list z prośbą o spotkanie. Chcielibyśmy powiedzieć, jakie mamy spojrzenie na różne sprawy. Chcielibyśmy też o różne kwestie zapytać i poinformować o gotowości do współpracy. Od tego czasu dwukrotnie dzwoniłem do kurii. Najpierw powiedziano mi, że jest zdecydowanie za wcześnie na spotkanie. Następnie, że od ingresu arcybiskup otrzymał bardzo dużo pism, a jeszcze nie ma sekretarza. Ma on pracować od 1 maja. Zasugerowano mi, żebym zadzwonił po majówce. Rozumem, że instytucje kościelne działają wolno – to nie jest sprint, a tempo długodystansowca. Jednocześnie nie ukrywam, że zmartwiło mnie to, że tak długo to trwa i że arcybiskup dopiero wyznaczył sekretarza. Niemniej jednak czekam na spotkanie ze spokojem. Wierzę, że do niego dojdzie.

Może abp Wojda posłuchał abp. Gądeckiego, który podczas ingresu przyrównał świeckich do ogona, którego nie powinno się słuchać.

Mam nadzieję, że nie i że arcybiskup się z nami spotka. Na razie nikt nam spotkania nie odmówił. Takie spotkanie dla arcybiskupa byłoby też doskonałą okazją do poznania nowej diecezji. Ale oczekiwanie na spotkanie nas, świeckich katolików, to drobnostka. Gorzej, gdy na sprawiedliwość i wyjaśnienie spraw muszą czekać osoby pokrzywdzone. Ci ludzie mogą mówić, że przyszedł nowy biskup i nic się nie dzieje. Mają prawo tak mówić.

Abp Wojda zapowiedział m.in. działanie na rzecz jedności i zdecydowane kroki dotyczące przestępstw pedofilii. Gdy papież ukarał abp. Głódzia, kuria wydała lakoniczny komunikat, w którym poinformowała, że przyjęła do wiadomości decyzję Watykanu. Wielu wiernych i duchownych mówi, że to za mało i oczekuje od abp. Wojdy zajęcia stanowiska w tej sprawie. Pan też?

Rozumiem tę ideę, że ktoś przychodzi do nowego miejsca i nie chce zajmować się tym, co było za czasów poprzednika. Jednak bez spojrzenia za siebie, dokonania jakiegoś podsumowania, droga do przodu zawsze będzie zaburzona. A dla części osób może być nawet niemożliwa. Jeśli arcybiskupowi będzie zależało na tym, żeby do przodu szli z nim wszyscy wierni i duchowni, jeśli będzie zależało mu na jedności, to kilku spojrzeń do tyłu musi dokonać. W tyle pozostali m.in. księża, którzy powiedzieli, że byli źle traktowani przez abp. Głódzia, a którym część duchowieństwa zarzuciła kłamstwo i rozbijanie Kościoła. Ci księża są poobijani, skrzywdzeni, są w kłopotliwej sytuacji. Decyzja papieża Franciszka o ukaraniu abp. Głódzia jest poparciem dla tych skrzywdzonych księży.

Ks. prof. Adam Świeżyński uważa, że duchowni stojący wcześniej w obronie abp. Głódzia powinni teraz przeprosić księży, którym zarzucali kłamstwa.

Też tak sądzę. Przeprosiny powinny być tu czymś naturalnym. My dziś nie wiemy, ilu duchownych rzeczywiście podpisało się pod listem w obronie abp. Głódzia, a ilu nie zaprotestowało przeciwko temu, że ktoś wpisał ich nazwisko pod tym listem. Nie wiemy, czy można tę sytuację zrzucać na abp. Głódzia mówiąc, że apodyktyczny wojskowy przymusił do podpisania listu. Pewne jest jedno, w trudnych czasach jedni dają się przymuszać, a inni podnoszą głowę wysoko i mówią: „nie”. Ale rolą świeckich katolików nie jest skłanianie do tego, aby jedni duchowni przepraszali innych. Mam nadzieję, że ksiądz arcybiskup dostrzeże, że takie przeprosiny są konieczne i że skrzywdzonych duchownych należy otoczyć troską. Wierni potrzebują poczucia, że duchowni są wspólnotą. Obawiam się jednak, że tę „masę upadłościową” po abp. Głódziu można różnie nazywać, ale na pewno nie wspólnotą.

Z inicjatywy m.in. posłanki Lewicy Beaty Maciejewskiej pojawiła się propozycja budowy pomnika ofiar pedofilii. Arcybiskup tej inicjatywy nie wsparł. Tłumaczył w komunikacie, że ofiarom trzeba dawać realne wsparcie. Jak pan tę sytuację ocenia?

Propozycję budowy pomnika odbieram jako rodzaj prowokacji politycznej, Zgadzam się, że dla ofiar pedofilii ważniejsze byłoby zadośćuczynienie ich krzywd, jakaś realna pomoc. Sam pomnik nie załatwia sprawy. Nie mam nic przeciwko budowie pomnika, ale w sekwencji wydarzeń, to powinien być ostatni krok. Najpierw trudne sprawy należy wyjaśnić, winni powinni zostać ukarani, a ci, którzy nie żyją, powinni zostać osądzeni choćby w kategoriach historycznych. To, co złe, powinno zostać nazwane. Wtedy dopiero możemy budować pomnik. Na pewno w odmowie wsparcia tej inicjatywy abp. Wojda byłby dużo bardziej wiarygodny, gdyby prowadzone były jakieś działania na rzecz ofiar pedofilii. Zgadzam się, że ważniejsze jest realne wsparcie. Ale jednocześnie pytam, jakie dokładnie wsparcie, kiedy i komu zostanie ono udzielone? Czy np. zajmiemy się sprawą ks. Jankowskiego, czy będziemy mówić, że ona jest już tylko dla historyków? Czy będziemy wyjaśniać sprawy, w których abp. Głódziowi zarzuca się tuszowanie przestępstw, czy to są już tylko karty zamkniętego archiwum? Na te pytania potrzebujemy dziś odpowiedzi. A dodam tylko, że są miejsca, w których tego typu sprawy próbuje się wyjaśnić i to przy pomocy świeckich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski: Na razie działań abp. Wojdy nie widać, czekamy na spotkanie z metropolitą - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto