Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budżet obywatelski w Gdańsku nie taki obywatelski. Magistrat boi się trudnych projektów?

Jacek Wierciński
Budżet obywatelski w Gdańsku
Budżet obywatelski w Gdańsku Przemek Świderski
Wiele projektów zgłoszonych przez gdańszczan do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego w ogóle nie trafi pod głosowanie - alarmują społecznicy. Magistrat odpowiada, że to nie zła wola, ale reguły gry.

W głosowaniu, które odbywać się będzie w internecie i wybranych miejskich placówkach między 10 a 23 lutego, gdańszczanie zdecydują, na co przeznaczyć 9 milionów złotych. W listopadzie zgłosili 421 pomysłów na to, jak wydać te pieniądze. Przed głosowaniem projekty muszą zostać zaakceptowane pod względem merytoryczno-prawnym przez 21-osobowy zespół, w którego skład wchodzą miejscy radni, reprezentanci organizacji pozarządowych, rad dzielnic oraz jednostek magistratu.

- Urzędnicy unikają trudnych pomysłów, bo będą później odpowiedzialni za realizację tych, które zostaną wybrane przez mieszkańców - uważa Ewa Lieder, reprezentująca w komisji radę Dolnego Wrzeszcza.

Warunkiem akceptacji jest to, że prace zostaną zakończone jeszcze w tym roku i dlatego wiele projektów jest z góry odrzucanych. - Ten los spotkał niemal wszystkie pomysły dotyczące nowych wiat na przystankach, bo - jak tłumaczą urzędnicy - w dziewięć miesięcy nie zdążą otrzymać pozwolenia na budowę, wypełnić wszystkich procedur i zakończyć robót - mówi Ewa Lieder. - Kolejny przykład to rewitalizacja podwórek przy Trakcie Królewskim i na Siedlcach. Tu z kolei argumentem jest fakt, że w przyszłości wspólnoty mieszkaniowe mogą wykupić te grunty, więc pieniądze te wydalibyśmy niegospodarnie.

Przeczytaj: Budżet obywatelski w Gdańsku: Mieszkańcy mają setki pomysłów na to, jak wydać 9 mln zł!

Dziś wiadomo, że z 417 projektów 290 trafi pod głosowanie, 3 zostały wycofane przez samych autorów, a 99 odrzucił zespół, któremu do rozpatrzenia zostało jeszcze 25.

- Pani Lieder, która zapowiada start w wyborach na miejską radną, powinna dobrze wiedzieć, że jeśli pod miejscem, gdzie chcemy postawić przystanek, są instalacje podziemne, trzeba z ich właścicielem uzgodnić prace, a to może potrwać miesiące - tłumaczy Piotr Kowalczuk, pełnomocnik prezydenta Gdańska ds. inicjatyw i konsultacji społecznych. - Tam, gdzie instalacji podziemnych nie ma, dla wiat jest zielone światło, ale gdzie indziej ZDiZ nie może wziąć na siebie zobowiązania, że jeszcze w tym roku zrealizuje przystanek, bo to może okazać się niemożliwe.

A co z podwórkami?
- Prawo mówi, że miasto musi wydać teren przyległy i teren tzw. działki budowlanej w chwili żądania wspólnoty. Podwórka nie są przestrzenią publiczną, ale zaspokajają potrzeby konkretnych mieszkańców - tak jest zarówno z drogami dojazdowymi, jak i śmietnikami. Nie możemy przeznaczać na to publicznych pieniędzy - podkreśla Piotr Kowalczuk.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto