MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Metalowa rocznica - Sabaton w Gdańsku

Cairine
Cairine
Pierwszy września to znacząca data w historii Polski. Wcześnie ...
Pierwszy września to znacząca data w historii Polski. Wcześnie ... mat.prasowe
Pierwszy września to znacząca data w historii Polski. Wcześnie rano obchody 72. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej odbyły się na Westerplatte. Wieczorem natomiast pamięć o poległych rodakach uczcili fani metalu.

Szwedzka grupa Sabaton zaplanowała z tej okazji trzy koncerty w Polsce. Pierwszy odbył się wczoraj w Gdańsku, w Centrum Stoczni Gdańskiej.

Była to już dziewiąta wizyta zespołu w Polsce. Kariera Szwedów w naszym kraju nabrała tempa chyba szybciej niż w innych zakątkach globu. W metalowym światku, który wbrew pozorom nie jest u nas aż tak wielki, mają już status gwiazdy. Nie sposób nie zauważyć też, że w 2007 roku po pierwszy raz przyjechali do naszego kraju jako support legendarnego Therion. Dzisiaj to oni przywożą ze sobą mniej znanych kolegów i promują ich twórczość. Również wczoraj koncert Sabatonu poprzedziły dwa supporty.

Primal Fear i Skull Fist

Na pierwszy ogień poszli rozrywkowi Kanadyjczycy ze Skull Fist. Niestety nie wszystkim dane było zobaczyć całość ich występu, ponieważ kolejka do klubu była bardzo długa i wejście do środka trochę trwało. Drugim supportem był niemiecki, power metalowy zespół Primal Fear. Dość powiedzieć, że także dali czadu, oni po prostu dali prawdziwy popis niemieckiej szkoły metalu. Chociaż ich muzyka czasami jest jak dla mnie aż za bardzo klasyczna i przewidywalna, a muzyka Niemców jest czasami wprost kopią Judas Priest. Można w sumie powiedzieć, że grają power metal z wokalem a’la Halford. Jednak warto było usłyszeć na żywo m.in. Chainbreaker, Nuclear Fire, Running in the Dust, Final Embrance Metal is Forever, czy też tytułowy kawałek z ostatniego jak dotąd albumu Six Times Dead (16.6). Największe wrażenie chyba jednak zrobiły na mnie gitary w Nuclear Fire... W tym miejscu na pochwałę zasługuje świetny akustyk zespołu. Na początku dość słabo było słychać wokalistę, ale kilkoma delikatnymi zmianami ustawień na konsolecie sprawił, że zarówno wokal jak i gitary były idealnie wyważone.

Problemy z akustyką

Niestety gorzej z akustyką było, jeśli przejdziemy już do gwiazdy wieczoru. Sabaton, którego muzyka bogata jest w niższe tony, nie brzmiał już tak rewelacyjnie. Może to po prostu kwestia hali i tego, jak rozchodziła się w niej muzyka, a może ustawienia dźwięku nie zostały wiele zmienione po poprzednikach. Miałam okazję słyszeć Szwedów na żywo już wcześniej parokrotnie i zdecydowanie pod względem brzmieniowym nie był to najlepszy ich koncert na jakim dane mi było się pojawić. Ale zaraz trzeba także dodać, że nikomu to aż tak bardzo nie przeszkadzało.

Po naprawdę krótkiej przerwie od zejścia Niemców z Primal Fear, kilka minut po 21.00, przygasły światła i rozbrzmiało "The Final Countdown" - od pewnego czasu koncerty Sabatona odliczają dźwięki właśnie tego klasyka i hitu sprzed 25 lat, autorstwa ich rodaków z grupy Europe. Zaraz po tym kawałku mogliśmy usłyszeć tak dobrze znane intro z "The Art of War", podczas którego zespół zwykle wchodzi na scenę, a Joakim zapowiada utwór, którego jak najbardziej mogliśmy spodziewać się na wejście: „Ghost Division”. Z albumu "The Art of War" zespół zaprezentował w sumie trzy utwory, bo później zabrzmiało również pełne klawiszowych wstawek, singlowe "Cliffs of Gallipoli" oraz chyba najbardziej znany w Polsce utwór Szwedów, "40:1", który śpiewali chyba wszyscy obecni na sali. Ciekawostką jest, że zespół przyjechał do Polski parę dni wcześniej i w częstochowskim MP Studiu, nagrał wraz z kilkoma polskimi muzykami, polską wersję tej piosenki.

Setlista specjalnie dla Polaków

Nie da się ukryć, że setlista była delikatnie zmieniona na polską trasę. Zaraz po Dywizjonie Duchów rozbrzmiało "In Name of the God", a następnie trzy utwory z ostatniego albumu. "Aces in Exile" – przed którym Joakim oczywiście wspomniał o bohaterstwie polskich lotników z dywizjonu 303 oraz dwa, które zawsze wywołują euforię na koncertach: "Screaming Eagles" i "The Final Solution" - tutaj wokalista poprosił o zapalenie światełek, by uczcić pamięć ofiar z Auschwitz, pojawiły się więc w dłoniach komórki, aparaty oraz zadziwiająco wiele jak na dzisiejsze warunki zapalniczek (nie dalej jak w czerwcu byłam na koncercie, po którym stwierdziłam, że niestety ten piękny zwyczaj wymiera, więc wczoraj byłam pozytywnie zaskoczona). Następnie przyszedł czas na niespodziankę wieczoru. Usłyszeliśmy "Purple Heart", który dawno już nie był grany live, oraz Into the Fire, w którego końcówka zgrabnie przeszła w hymnowe "Attero Dominatus". Po raz pierwszy w Polsce mogliśmy też usłyszeć najnowsze nagranie Sabatonu, wydane na reedycji "Księgi Wojny", "Swedish Pagans" - jeden z nielicznych nowych utworów, który nie opowiada o współczesnych czasach. Istotną zmianą było też przesunięcie granego zwykle z początku "Uprising", który chłopcy, zapewne ze względu na wyjątkowość miejsca i czasu, zostawili sobie na bis. Zwykle na koniec zostawiany jest również kawałek „Metal Medley”, wczorajszego wieczoru mogliśmy jednak usłyszeć oprócz niego również "Metal Ripper", a na końcowy szał zostawiono również "Coat of Arms" oraz "Primo Victorię".

Wyjątkowa atmosfera

Wracając pamięcią do wczorajszego koncertu nie sposób pominąć wyjątkowej atmosfery, o której się pamiętało i którą dało się odczuć. Koncertowa hala może nie była zapełniona po brzegi, ale wszyscy bawili się świetnie. Pomijając dźwięk, który chwilami troszkę przeszkadzał, hala sprawdziła się na pewno pod innym względem. Wysoka scena sprawiała, że dość dobrze było widać to, co się na niej działo z każdej odległości, a duża przestrzeń – że na hali nie było można narzekać na brak powietrza czy zbyt wysoką temperaturę (pomijając oczywiście pierwsze rzędy pod sceną, które co jakiś czas były częstowane podmuchem z wybuchających miotaczy ogni).

Na koncerty przychodzą wierni fani, ci, którzy poznali zespół dzięki utworom poświęconym polskim żołnierzom i powstańcom, mlodzież w wieku gimnazjum i starsi, fani "prawdziwego" metalu, w skórzanych ramoneskach z naszywkami. Trudno jest określić konkretny przedział wiekowy publiczności. Podobnie było wczoraj. Ale wszyscy wiedzą jedno - Sabaton to sprawdzona firma. Każdy kto raz w życiu był na koncercie, wie że może się spodziewać świetnego show. Dodatkowo był to naprawdę przyjemny i chyba dość oryginalny sposób na uczczenie wczorajszej rocznicy. Chwile zadumy przeplatały się z energią, której nie brak na żadnym koncercie Szwedów. Warto było więc pokonać dla Sabatona po raz kolejny te kilometry, nawet pomimo tego nienajlepszej jakości dźwięku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto