Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE współpracuje z uczelniami na Pomorzu. Edukacja ekspertów jądrowych rozpoczęta na PG

Kazimierz Netka, Anna Mizera - Nowicka
Tomasz Bołt
Na Politechnice Gdańskiej spółka PGE EJ 1 (odpowiedzialna za zbudowanie pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej) ogłosiła wieloletni program współpracy z uczelniami wyższymi i kształcenia kadr.

- Energetyka jądrowa będzie potrzebować specjalistów od wielu dziedzin, między innymi energetyków, fizyków, ale również socjologów, prawników czy finansistów - mówi Aleksander Grad, prezes zarządu spółki PGE EJ 1. - Mam nadzieję, że nasz program pozwoli studentom i naukowcom zobaczyć szanse, jakie dla ich rozwoju zawodowego i naukowego oferuje energetyka jądrowa.

Program składa się z dwóch modułów. W ramach pierwszego - konkursowego - PGE EJ 1 będzie nagradzać najlepsze prace z różnych dziedzin wiedzy poruszające temat energetyki jądrowej. Odrębne konkursy będą organizowane dla studentów, absolwentów oraz doktorantów i kadry naukowej. Regulaminy będą dostępne na stronie www.swiadomieoatomie.pl .

Na drugi moduł programu edukacyjnego PGE EJ 1 składają się wykłady uznanych ekspertów. Podobnie jak w przypadku konkursów, tematyka wykładów będzie dotyczyć energetyki jądrowej widzianej z szerszej, niekoniecznie technicznej perspektywy.

- Nasz program ma charakter ogólnopolski. Chcieliśmy jednak rozpocząć go na Pomorzu, bo tu właśnie znajdują się lokalizacje, które badamy pod kątem budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej - powiedział prezes Aleksander Grad.

Politechnika Gdańska ma bogate doświadczenie w kształceniu kadr dla energetyki jądrowej.

- Odpowiedni program został wdrożony już podczas budowy pierwszej elektrowni nad Jeziorem Żarnowieckim - przypomniał prof. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej. Teraz, już od kilku lat po raz drugi rozwijane jest kształcenie tego rodzaju, na różnych poziomach. Gdańska uczelnia ma więc już spory dorobek.

Wykład inauguracyjny, pt. "Masz wiedzę czy tylko opinię? Rozwój energetyki jądrowej jako rozwiązanie dla Polski", wygłosił profesor Wacław Gudowski, z Królewskiego Instytutu Technologii w Sztokholmie. Przeczytaj ROZMOWĘ >>>


ROZMOWA z Wacławem Gudowskim, profesorem fizyki reaktorów i fizyki neutronowej w Królewskim Instytucie Technologii w Szwecji

PGE EJ rozpoczęła we wtorek współpracę z uczelniami wyższymi, w tym z Politechniką Gdańską. Potrzeba nam na Pomorzu kadry naukowej specjalizującej się w tej dziedzinie?
Geografia jest strasznie ważna. Jeśli są plany, by to tu powstała elektrownia jądrowa, to na Pomorzu będą potrzebni specjaliści. W Szwecji mamy trzy ośrodki, które zajmują się energetyką jądrową. One także są położone w pobliżu elektrowni.

Zanim jednak u nas powstanie atomówka może upłynąć wiele lat. Czy na pewno już teraz potrzeba nam specjalistów?
Nauka powinna wyprzedzać działania o pięć czy sześć lat, więc to ostatni dzwonek, aby kształcić naukowców w tej dziedzinie. Mam wrażenie, że w Polsce kilka lat temu rozbudził się ogromny entuzjazm, jeśli chodzi o elektrownię, a teraz on przygasł - niepotrzebnie, bo naprawdę bardzo szybko można uporać się z budową.

Elektrownia na Pomorzu za pięć lat…To chyba dość optymistyczne podejście do sprawy?
Nigdy jako społeczeństwo europejskie nie byliśmy bogatsi niż teraz, nigdy nie było lepiej, stabilniej. Między rokiem 1960 a 1975 na świecie wybudowano 150 reaktorów, czyli 10 rocznie. Średni czas budowy to 4 czy 5 lat. A w latach 60 nie było tak rozwiniętej technologii. Wybudowanie elektrowni na Pomorzu nie musi więc trwać kilkanaście lat. Oczywiście obecnie wszelkie procedury rozciągnęły się, dlatego i czas budowy nie jest tak krótki. Nie można jednak patrzeć na to z takim pesymizmem.

Można mieć pewność, że już pierwsi absolwenci Politechniki Gdańskiej, którzy wyspecjalizują się w dziedzinie energii jądrowej, będą mieli co robić po studiach?Oczywiście. Cały czas trzeba pracować nad rozwojem technologii.

Pan pracuje nad tym, jak ponownie wykorzystać odpady radioaktywne?
Tak. Dziś już mamy na to naukowy sposób. Wiemy, że jedynie 2 czy 3 proc. odpadów stanowi "radioaktywny popiół", który do niczego się nie nadaje. Dzięki reszcie, czyli ok. 97 proc. można by ponownie produkować energię. Dziś jednak odpady w całości chowamy jedynie w ziemię, bo proces ich ponownego wykorzystywania jest zbyt drogi.

Obawy społeczne przed odpadami radioaktywnymi są więc nieuzasadnione, bo istnieje już pomysł jak się ich pozbyć?
Przez cały rozwój cywilizacji wszelkie odpady się rozcieńczało, rozpraszało i kierowało znów w środowisko przyrodnicze. Energia jądrowa to jedyna technologia, która tak nie działa. Postanowiono, że odpady będziemy trzymać w jednym miejscu. I to właśnie niepokoi społeczeństwo - że te odpady przez lata leżą i nic się z nimi nie robi. A my po prostu czekamy aż technologia ponownego ich wykorzystywania będzie mniej kosztowna.

Gdzie w Polsce można by ewentualnie składować odpady radioaktywne?
Uważam, że istotne jest regionalne, międzypaństwowe porozumienie w tej kwestii. Np. Polska, Litwa czy Estonia nie muszą mieć swoich własnych składowisk. Dobrze by było, gdyby wybrały jedno miejsce. Szczególnie, że są to małe ilości. Aby je przechować wystarczy miejsce, jakie zajmuje jedna stacja metra. Trzeba jednak już teraz o tym mówić. W Polsce było by gdzie to składować, bo mamy tu m. in. pokłady granitu, soli, ale i gliny.

Jeśli nie odpady są najgorszym problemem związanym z energetyką jądrową, to co?
Najgorszy jest fakt, że budowa elektrowni wymaga tak ogromnych nakładów inwestycyjnych na progu. Ale gdy ta elektrownia zostanie już wybudowana, to staje się kurą, która znosi złote jajka. O bezpieczeństwo nie ma co się martwić.

rozm. Anna Mizera - Nowicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto