29 lutego był ostatnim dniem pracy w porcie dla pracowników Morskiej Straży Pożarniczo-Ratunkowej, która dbała głównie o bezpieczeństwo na wodach portowych. Zmniejszono także o ponad połowę liczbę strażaków z Portowej Straży Pożarnej "Florian", która chroniła głównie tereny lądowe. Ich obowiązki przejęła Straż Ochrony Portu Gdańsk, która jednak nie ma specjalnych uprawnień. Pracę straci prawdopodobnie 80 strażaków z MSP-R i ok. 40 z "Floriana".
"Hańba"
Protest rozpoczął się o godz. 9. Wzięli w nim udział nie tylko strażacy, ale także mieszkańcy i pracownicy gdyńskiego portu, którzy solidaryzują się z kolegami z Gdańska.
- To jest skandaliczna decyzja, narażająca na niebezpieczeństwo nie tylko pracowników portu, ale także mieszkańców - mówi Stanisław Mazurkiewicz z Morskiej Straży Pożarniczo- Ratunkowej. - Nie zapominajmy, że strażacy z portu brali udział w wielu akcjach gaszenia pożarów poza portem, chociażby Rafinerii czy ostatnio stoczniowej hali. Było to wynikiem porozumienia z prezydentem Gdańska i Komendantem Wojewódzkiej straży pożarnej w Gdańsku. Zarząd nie poinformował ich o tej decyzji - podkreśla.
Strażacy mają ogromny żal do zarządu portu. Z ich ust padały okrzyki "hańba" czy "oszuści". Na transparentach widniały hasła "Dość (nie)rządu tego zarządu", "Godnej pracy, godziwej płacy, nie oszustwa chcą Polacy", "Nie zabierajcie nam pracy".
- Chcemy, by zarząd ponownie przemyślał swoje stanowisko i podpisał nowe umowy ze strażakami - mówi Krzysztof Dośla, przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NZSS "Solidarność". - Gdański port był dotychczas jednym z najbezpieczniejszych portów w Europie, ale od 1 marca, gdy funkcje przejęła Straż Ochrony Portu, nikt nie może czuć się tu bezpiecznie. Z całym szacunkiem, ale SOP nie ma odpowiednich kwalifikacji do ochrony przeciwpożarowej - zauważa.
Związkowcy wręczyli prezesowi petycję, w której tłumaczą swoje stanowisko.
Prezes nie zgadza się z krytyką
Co na to zarząd portu? Ryszard Strzyżewicz, prezes ZMPG SA uważa, że to szefowie "Floriana" i MSP-R powinni tłumaczyć się ze zwolnień, bo strażacy nie są pracownikami jego spółki.
- Decyzja o rezygnacji z usług MSP-R została podjęta we wrześniu i zachowany został odpowiedni okres wypowiedzenia - tłumaczy prezes Strzyżewicz. - Nie mogę odnosić się do spraw związanych z pracownikami innych firm.
Prezes tłumaczył, że MRS-P nie chcieli się zgodzić na nowe stawki, więc ich zadania przejęli inni. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
- Zarząd Straży Ochrony Portu i szefowie "Floriana" podpisały stosowną umowę handlową, dzięki czemu SOP będzie mógł korzystać z usług pracowników "Floriana". Zarzuty, że nie zapewniliśmy ochrony przeciwpożarowej portu są bezpodstawne - dodaje prezes.
Strażacy z Portowej Straży Pożarnej Florian mają nie tylko świadczyć usługi ochrony przeciwpożarowej na lądzie, ale także w razie potrzeby ze statków, które port odkupił od MSP-R i "wypożyczył" Straży Ochrony Portu.
Na pytanie, czy o połowę mniejsza załoga "Floriana" będzie mogła zadbać o dodatkowe zadanie Ryszard Strzyżewicz odrzekł, że zarząd Floriana ocenił tę propozycję pozytywnie.
- A jak mieli zareagować, jak im powiedziano albo to, albo rozwiązujemy umowę - komentowali później związkowcy.
Czytaj też:
Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię:
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?