Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

71. rocznica otwarcia schroniska na Biskupiej Górze

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Inwestycja zwolenników "nowego porządku", powstała tuż przed wojną hitlerowskie schronisko, obchodzi dzisiaj rocznicę swojego uroczystego otwarcia.

Z widzenia znają je wszyscy, którzy czasem unoszą głowę nieco ponad poziom chodnika, co wcale może nie być ani mądre, ani bezpieczne, biorąc pod uwagę stan gdańskich nawierzchni. Wznosi się na szczycie jednej z dwóch "gór", które strzegą historycznej części Gdańska od zachodu. Mocno zarośnięta przez nikogo nie niepokojoną od półwiecza roślinnością Biskupia Góra, skrywa wiele tajemnic. Jedną z nich jest ukryty dobrze w zaroślach i bardzo niedostępny kompleks ośrodka szkoleniowego policji.

Całość miała przypominać średniowieczny zamek, bo takowego bardzo brakowało w Gdańsku, któremu w latach 30-stych właśnie, bynajmniej nie ostatni raz, korygowano historię. Zgodnie z tą nową wersją Gdańsk był w stu procentach efektem pozytywnych (żeby nie powiedzieć "pozytywistycznych") postaw członków najwspanialszego na świecie narodu niemieckiego. Naród ów swoje liczne talenta kulturotwórcze rozwinął nad brzegiem Motławy wyłącznie za sprawą podobnie jak on sam genialnego Zakonu Niemieckiego. A wszystko to odbywało się wśród szelestu rozwiewanych północnym wiatrem szat walkirii, pod przychylnym okiem bogów, przyglądającym się swoim dzieciom z Walhalli. W tle oczywiście rozbrzmiewały utwory Wagnera.

Wielkogermańskie sny

W takich warunkach mentalnych przystąpił do pracy szczeciński architekt Hans Riechert. Na swojej desce kreślarskiej wyczarował obiekt będący połączeniem snów o średniowiecznych rycerzach i germańskich bohaterach, a jednocześnie dużym i nowoczesnym obiektem hotelowo-szkoleniowym. Program ideowy wymagał odpowiedniego patrona. Został nim gdański żeglarz, Paweł Beneke, który po wiekach zapomnienia został odgrzebany, by, ku swojemu bezgranicznemu zaskoczeniu, stać się wzorem niemieckiego patrioty i służyć najpierw procesowi zjednoczenia Niemiec, a następnie niemieckiemu nacjonalizmowi w ogólności.

A to wszystko dla młodzieży. Ale nie jakiejkolwiek młodzieży, a NS-młodzieży – przyszłości wielkich Niemiec, przyszłych zarządców terenów Lebensraum, czyli życiowej przestrzeni, którą miały się stać tereny podbitych państw na wschód od Niemiec po Ural, a potem jeszcze dalej.

Największe na świecie

Takie było ideologiczne zaplecze "Schroniska Młodzieżowego im. Pawła Beneke", jak nazwano obiekt, który uroczyście otwierał Gauleiter Gdańska, niesławny Albert Forster, bo któż by inny, 21 marca 1939 r. Zwykle podaje się, że część hotelowa schroniska zdolna była zmieścić jednocześnie 500 sztuk młodzieży. Znane są jednak materiały, w których utrzymuje się, że miejsca było dość dla 1200 gości, co rzeczywiście czyniłoby Paul-Beneke-Jugendherberge w Gdańsku największym schroniskiem młodzieżowym na świecie. Tego zaszczytnego tytułu chętnie używała zresztą ówczesna prasa narodowo-socjalistyczna.

Istnienie na Biskupiej Górze hitlerowskiego centrum wychowania młodzieży pokrywa sie z latami rozkwitu i zmierzchu tysiącletniej Rzeszy szalonego malarza. Nie wiążą się z tym miejscem żadne szczególnie godne uwagi wydarzenia. Ot po prostu – było i działało. Młodzież dowiadywała się jak to wspaniale umrzeć za Führera i Niemcy, a przy okazji mogła tanio, lub zgoła za darmo, przespać się w Gdańsku w ramach wycieczki, której ideą było ukazanie jej wspaniałości hanzeatyckiego i od początku do końca niemieckiego miasta nad Motławą. Karmiona coraz bardziej, w miarę wzrostu potrzeb wojennych swojego kraju, kiepskim jedzeniem i ideologicznymi bredniami, przygotowywali sie młodzi chłopcy do przywdziania stalowych hełmów, a dziewczynki do zaszczytnej roli inkubatorów, produkujących mięso armatnie dla swojego ukochanego wodza.

...a koniec żałosny

I tak było aż do końca wojny i tysiącletniej Rzeszy. W 1945 r. w schronisku urządzono magazyny żywności, błyskawicznie opróżniane, a coraz wolniej zapełniane. Wieża zegarowa, z której dzwony grały patriotyczne chorały, a dwa blaszane stateczki pokazywały się w południe, by przypominać zwycięstwo niemieckiego oręża z 1473 r., posłużyła jeszcze jako stanowisko kierowania ogniem artylerii niemieckich okrętów wojennych na Zatoce Gdańskiej, kiedy od zachodu widać było już pierwszych "wyzwolicieli" z czerwonymi gwiazdami na hełmach. "Wyzwoliciele" chętnie zresztą skorzystali ze świetnego punktu obserwacyjnego i zajęli miejsce swoich poprzedników na wieży, by tym razem kierować swoją artylerią, ostrzeliwującą wycofujące się w chaosie przez Główne Miasto oddziały Wehrmachtu.

I tak skończyły się marzenia o "bastionie niemieckości na wschodzie", o kształtowaniu nowych pokoleń "rasy panów" i wszystkie tym podobne bzdury. I całe szczęście. Po wojnie obiekt, który przetrwał koszmar marca 45 roku w stanie idealnym, zajęła Milicja Obywatelska i w ten sposób dawny bastion narodowego socjalizmu stał się bastionem socjalizmu po prostu. Bardzo rzadko można, korzystając z dni dobroci dla ciekawskich, wejść na teren, który po dziś dzień użytkuje Policja i obejrzeć to wszystko, co z taką dumą wzniesiono i uruchomiono 71 lat temu. Policja chętnie pozbyłaby się nie potrzebnego jej już kompleksu budynków, ale jak na razie nie ma jakoś chętnych do jego przejęcia i zagospodarowania. A szkoda, bo dawne schronisko mogłoby znowu służyć jako wspaniale położony obiekt hotelowy, konferencyjny albo rozrywkowy. Albo służący wszystkim tym celom jednocześnie.

od 7 lat
Wideo

Burze nad całą Polską

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto