MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Parawany" w teatrze Wybrzeże

Jarosław Zalesiński
Jedną z ciekawszych ról zagrała Tomira Kowalik jako Ommu.	Fot. Adam Warżawa
Jedną z ciekawszych ról zagrała Tomira Kowalik jako Ommu. Fot. Adam Warżawa
Krzysztof Babicki, reżyserując w teatrze Wybrzeże "Parawany" Geneta, zaraził się panującą w tym teatrze gorączką społecznej aktualności. Z pozoru trudno o gorętszy dziś tekst, niż dramat rozgrywający się w ...

Krzysztof Babicki, reżyserując w teatrze Wybrzeże "Parawany" Geneta, zaraził się panującą w tym teatrze gorączką społecznej aktualności.

Z pozoru trudno o gorętszy dziś tekst, niż dramat rozgrywający się w dekoracjach wojny algierskiej, z Europejczykami i muzułmanami po dwóch liniach frontu. Gdy kolejne europejskie gazety zamieszczają karykatury Proroka, a muzułmanie w odwecie palą europejskie flagi, ,Parawany" wydają się jak obszył propozycją na scenę. Kłopot w tym, że dla Geneta wojna w Algierii była tylko pretekstem. Tego pisarza nihilistę nie ciekawiło zderzenie kultur i opowiadanie się za którąś z nich. Kwestionował kulturę jako taką, przeciwstawiając jej nicość, rozpad, śmierć. Jeśli nadać jego sztuce inny sens, łatwo wpaść w pułapkę, którą sam na siebie zastawił Babicki. Europejczycy u Geneta, chodzące ucieleśnienia świata tradycji, orderów i norm, to figury groteskowe i karykaturalne. Muzułmanie, póki niszczą ich świat hierarchii, a nie tworzą w jego miejsce takiego samego, mają za sobą sympatię autora. Przenieśmy teraz to przeciwstawienie w środek obecnego konfliktu Zachodu z islamem, jak to zrobił Babicki... Jako Europejczyk z dziada pradziada, zacząłem się na jego "Parawanach" w pewnym momencie czuć nieswojo.
Nie najlepszy efekt dało też odarcie sztuki Geneta z jej plastyczności i mechaniki, zastąpienie tego wielką, pustą przestrzenią, dopiero w drugim akcie zabudowaną pośrodku wysokim podestem. Spektakl, zwłaszcza w pierwszej części, biegnie ociężale i jakby w dekoracjach do innej sztuki, prędzej Ajschylosa niż Geneta.
W zamian Babicki proponuje coś, co pamiętamy z jego poprzednich gdańskich realizacji: wydobywa z aktorów teatru Wybrzeże ich prawdziwe możliwości. Dorota Kolak jako Matka to kreacja przywodząca na myśl graną przez nią Marię Lebiadkin w ,Biesach", reżyserowanych przez Babickiego. Mirosław Baka, bawiąc się rolą Porucznika, tworzy z tego sprężystego oficera homoseksualisty (jakież zaprzeczenie dzisiejszego gejostwa!) najwyrazistszą figurę na scenie. Świetny jest też efekt współpracy Babickiego z kompozytorem Markiem Kuczyńskim, często piszącym muzykę do sztuk reżysera. Pomysłowa, z delikatnym orientalnym nalotem, muzyka do "Parawanów" zasługiwałaby na utrwalenie na płycie.
Adaptacji Babickiego, przy wszystkich zastrzeżeniach, nie można odmówić pomysłu na tekst. Sztuka Geneta brutto to, lekko licząc, sześciogodzinne widowisko. Babicki wykroił z tego spójny spektakl, z wyraźną linią. Głównym bohaterem uczynił Saida, który w wykonaniu Piotra Jankowskiego staje się niedojrzałym muzułmańskim chłopakiem, szukającym miejsca do życia między światami Krzyża i Półksiężyca. To, że takiego miejsca ,pomiędzy" tu nie ma, że nie pojawia się przestrzeń kompromisu, jest, przyznajmy, niepokojącym przesłaniem.
Jean Genet, "Parawany", adaptacja i reżyseria Krzysztof Babicki, teatr Wybrzeże w Gdańsku, premiera 2 lutego 2006.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dlaczego Agnieszka Robótka-Michalska zrezygnowała z kariery aktorskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Parawany" w teatrze Wybrzeże - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto