MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie strajk

Barbara Madajczyk-Krasowska
Pracownicy Stoczni Gdańskiej zapowiedzieli strajk ostrzegawczy. Na zdjęciu Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej "S".	Fot. Robert Kwiatek
Pracownicy Stoczni Gdańskiej zapowiedzieli strajk ostrzegawczy. Na zdjęciu Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej "S". Fot. Robert Kwiatek
W 21 rocznicę wybuchu strajków, które zapoczątkowały powstanie NSZZ "S", Międzyzakładowa "S" Stoczni Gdańskiej ogłosiła strajk ostrzegawczy. Dwugodzinny protest ma zacząć się od wiecu przed budynkiem dyrekcji.

W 21 rocznicę wybuchu strajków, które zapoczątkowały powstanie NSZZ "S", Międzyzakładowa "S" Stoczni Gdańskiej ogłosiła strajk ostrzegawczy. Dwugodzinny protest ma zacząć się od wiecu przed budynkiem dyrekcji.

- Data nie jest przypadkowa, wtedy walczyliśmy nie tylko o wolność, ale głównie o godność pracownika, a ten postulat jest nadal aktualny - mówi Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący stoczniowej "S".

- Popieram strajk. Jestem suwnicowym, pracuję za darmo, dostaję 700 złotych na miesiąc - mówi stoczniowiec. Nie chce podać nazwiska.
- Oni się boją zwolnień - tłumaczy Guzikiewicz. Jego zdaniem bez nadgodzin taka pensja jest realna.
- Za swoje błędy wynikające między innymi z braku kompetencji, złych zamówień zarząd chce kosztami obarczyć pracowników - tłumaczy mi Roman Gałęzewski, przewodniczący stoczniowej "S". Bezpośrednią przyczyną zapowiedzianego protestu są zwolnienia 500 pracowników stoczni.
- Zwolnienia mają dosięgnąć niezbędnych osób. Zarząd nie chce podpisać żadnego porozumienia, które mówiłoby o tym, że obejmą one ludzi bez których stocznia się obędzie - objaśnia Gałęzewski. W jego ocenie propozycje zwolnień dotyczą tych pracowników, którzy jeśli odejdą będą zastępowani osobami ze spółek. A to w zgodnej ocenie kierownictwa związków zawodowych zagraża bezpieczeństwu stoczni.

Związkowcy wręcz twierdzą, że intencją osób zarządzających stocznią jest jej likwidacja. Co najwyżej uczynienie z niej montowni, a nie firmy produkującej statki. - Wszystkie inwestycje ograniczają się do budowy sekcji kadłubów. Natomiast nie ma inwestycji, które służyłyby budowie całego statku od początku do końca - tłumaczy szef stoczniowej "S".
Stoczniowców wzburzyła także decyzja prokuratury, która ze względów społecznych nie wystąpiła do sądu o zwrot do obecnego właściciela stoczni około 43 mln zł. - Te przyczyny społeczne coraz mniej są widoczne - podkreśla Gałęzewski.

Jeśli postulaty dotyczące zwolnień, likwidacji stoczni, łamania praw pracowniczych, obniżania wynagrodzeń nie zostaną spełnione, zakładowa "S" przeprowadzi referendum na temat dalszych form protestu.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto