To, że system pomocy osobom bezdomnym nie działa tak, jak powinien, widać w Gdańsku gołym okiem. Rodzin potrzebujących, które faktycznie nie mają z czego żyć, jest wiele. Ale coraz więcej i tych, którzy po kilku latach "ćwiczeń", nauczyli się żerować na systemie pomocy i zamiast szukać pracy - korzystają z darmowego dachu nad głową i jedzenia.
System rozleniwia?
- Zdarzają się takie sytuacje, że bezdomni żebrzą na ul. Długiej, a gdy już uzbierają pieniądze, przyjeżdżają taksówką na bezpłatny obiad do schroniska. A przecież to my wszyscy za ten obiad płacimy - mówi Beata Dunajewska - Daszczyńska, radna Gdańska i przewodnicząca Komisji Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia w Radzie Miasta. - Jestem daleka od uogólnień. Sama znam osoby, które nie piją alkoholu, nie są rodzinami patologicznymi i naprawdę potrzebują pomocy, bo nie mogą się utrzymać. Ale wiele osób korzysta z bezpłatnej pomocy, choć ma różne dochody - zasiłki, renty, niektórzy pracują na czarno. Z drugiej strony starszy człowiek, który idzie do domu pomocy społecznej, musi za to płacić - dodaje radna.
Bezdomni w Gdańsku. Gdzie mogą spędzić noc?
Zdarza się, że osoba bezdomna dostaje w ośrodku jednoosobowy pokój. Je za darmo. A gdy już uzbiera trochę pieniędzy, wypisuje kartkę, że jedzie do rodziny, a w rzeczywistości znika, by się napić (we wszystkich schroniskach czy domach pomocy jest to zakazane).
- Później takie osoby wracają w tragicznym stanie, a pracownicy placówki muszą je doprowadzić do lepszej formy - opowiada radna.
W Nowym Porcie natomiast, pomiędzy trzema darmowymi posiłkami, bezdomni wychodzą z ośrodka i przesiadują na przystanku tramwaju wodnego. Gdy robi się chłodniej - przenoszą się do Dworku Fishera.
- To jest problem społeczny i nic dziwnego, że ludzi to denerwuje. Nikt nie chciałby, by do takich sytuacji dochodziło w jego dzielnicy - zaznacza Beata Dunajewska - Daszczyńska.
Będą jasne zasady
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie z takimi uwagami się zgadza i zaznacza, że po ponad roku obserwacji, przyszedł czas na zmiany. Po pierwsze - potrzebujący będą traktowani indywidualnie - po drugie najważniejsza ma być aktywizacja bezdomnych i program wychodzenia z bezdomności.
Bezdomni w Gdańsku. Straż kontroluje wiaty i śmietnik
Oznacza to, że zmieni się chociażby system wydawania posiłków czy zasiłków. Pracownicy MOPR-u będą indywidualnie przyznawali posiłki i decydowali o tym, czy dana osoba otrzyma talon czy np. jedzenie w puszkach. Znikną też zasiłki dla osób bezdomnych np. na odzież czy buty. Potrzebujący po prostu otrzymają je w ośrodku, zamiast pieniędzy, które mieliby na nie przeznaczyć.
Jedną z najważniejszych zmian są jednak mieszkania, które będą bezdomnym wynajmowane oraz jasny podział i zasady obowiązujące w miejscach pomocy.
- Mamy mieszkania dla czterech rodzin i 16 mieszkań dla samotnych osób - mówi Danuta Podogrodzka - Lost, z-ca dyrektora ds. usług społecznych MOPR. - To bardzo ważny element w procesie usamodzielniania - dodaje.
Zdaniem radnej Beaty Dunajewskiej - Daszczyńskiej, mieszkania to pomysł szczególnie ważny dla matek z dziećmi czy rodzin, które do tej pory były rozdzielone.
- To oczywiste, że dziecko potrzebuje domu, a mieszkanie w schronisku to dla niego wyjątkowo trudne doświadczenie, szczególnie, gdy chodzi już do szkoły - tłumaczy radna. - Poza tym do tej pory w Gdańsku rodziny były rozdzielane, kobiety z dziećmi mieszkały osobno, mężczyźni osobno - dodaje.
Bardziej klarowny stanie się także podział miejsc, do których trafiają osoby bez dachu nad głową. W noclegowniach obowiązywać będzie program aktywizacji, a schroniska staną się miejscami przeznaczonymi dla osób niepełnosprawnych, które jednak są w stanie w miarę samodzielnie funkcjonować. Działać będzie również ogrzewalnia na 110 miejsc - dla osób, które nie będą chciały uczestniczyć w systemie wychodzenia z bezdomności (do tej pory było to tylko 20 miejsc).
Zadanie nie jest łatwe
W tej chwili trwają rozmowy władz i pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych na temat szczegółowych działań w ramach aktywizacji bezdomnych. W czwartek 18 października, sprawa będzie też omawiana na komisji Spraw Społecznych i Ochrony Zdrowia w Radzie Miasta.
- Położymy duży nacisk na usamodzielnianie się i daleko idącą aktywność - wyjaśnia Danuta Podogrodzka - Lost.
Wojciech Bystry, prezes Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta przyznaje, że plan jest dobry, ale na pewno nie łatwy.
- Kwestia usamodzielniania jest bardzo ważna. Chodzi o to, by ludzie brali za siebie odpowiedzialność. Byśmy im pomagali, a nie ich wyręczali - zaznacza Wojciech Bystry. - Mamy w tym temacie już trochę doświadczenia. W Gdyni działa nasz dom wspólnotowy, w którym ludzie utrzymują się samodzielnie, będąc pod naszym nadzorem. Należy jednak pamiętać, że aktywizacja musi być prowadzona w taki sposób, by ci ludzie w krótkim czasie nie wracali znów na ulicę. Mamy nadzieję, że ze wszystkimi organizacjami uda nam się ustalić wspólne działania.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?