Wątpliwości radnych z klubów Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości dotczyły deficytu budżetowego, który wyniesie 290 mln zł. Będzie spłacany dzięki zaciągniętemu kredytowi i zbliży on miasto niebezpiecznie do ustawowej granicy zadłużenia wynoszącej 60 proc. Wydatki na promocję są ich zdaniem w tym momencie za duże.
- Nie wiadomo tak naprawdę, na co pieniądze z pozycji związanych z promocją i organizacją imprez będą przeznaczone. Jeśli porównamy Gdynię z Bydgoszczą, Poznaniem czy Gdańskiem, to okaże się, że wszędzie tam wydatki związane z promocją są mniejsze w stosunku do wielkości budżetu niż w Gdyni - podkreślał Tadeusz Szemiot lider gdyńskiej PO.
Zarzuty o niegospodarności starali się odpierać rządzący.
- Poznań czy Gdańsk mają dużo łatwiej, bo w tych miastach budują się stadiony na Euro 2012, które same w sobie będą promocją. Ciężko mi sobie wyobrazić, by w Gdyni takie imprezy jak Open'er czy Festiwal Polskich Filmów Fabularnych mogły odbyć się bez promocji - zaznaczał Zygmunt Żmuda-Trzebiatowski.
Wtórował mu skarbnik miejski, Krzysztof Szałucki.
- Niemożliwe jest, by bez promocji generować rozwój. Musimy w tym momencie ryzykować, ponieważ później może być już za późno. Do tej pory nie stykaliśmy się z kryzysem, ale dzięki inwestycjom, które wzrosną o 30 proc. możemy sobie pozwolić na takie zadłużenie. Będziemy sprzedawali miejskie nieruchomości, gdy ceny będą odpowiednie. Boomu gospodarczego, który na to pozwoli spodziewam się w drugiej połowę 2010 roku. - tłumaczył Szałucki.
Jego opinii nie podzielał inny opozycyjny radny Marcin Horała z PiS, który zwrócił uwagę na syndrom "bieżącej konsumpcji".
- Popieramy wszystkie inwestycje, ale część z nich była już głoszona wcześniej. Martwi mnie eksplozja zadłużenia z dwóch powodów. Co jeśli kryzys nie minie tak szybko, jak się tego spodziewamy albo trafi się nam do złapania taka inwestycja, z której nie będziemy mogli skorzystać - pytał retorycznie Horała.
Marcin Wołek z klubu "Samorządność" zaznaczał z kolei, że nie zawsze trzeba patrzeć na księgowość.
- Musimy pamiętać o wsparciu lokalnego biznesu. Istotne jest otoczenie i to, że w Gdyni ludzie chcą inwestować i rozwijać swoje firmy. Koszty zadłużenia są maksymalne. Raczej się do nich nie zbliżymy, ale musimy je zakładać - tłumaczył Wołek.
Ostatecznie po ponad półtoragodzinnej dyskusji radni przyjęli budżet zaproponowany przez klub Samorządność. Dziewięciu radnych z PiS i PO było przeciw.
Czytaj też:
7 cudów Trójmiasta | Ekstraklasa | Krwiodawstwo | Baltic Arena | Matura 2010 | Photo Day |
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?