Musical w adaptacji Wojciecha Kościelniaka wydaje się być po prostu idealny. Niesamowicie uzdolnieni aktorzy: byłam pewna obaw, gdy na scenie zamiast Karoliny Trębacz w roli Jagny zobaczyłam Renie Gosławską. Jej walory fizyczne nie pasowały mi do kobiecej bohaterki "Chłopów". Na szczęście pozytywnie się zaskoczyłam. Przepięknie ucharakteryzowana zachwycała jak zawsze niesamowitą skalą głosu. Boryna (Bernard Szyc), Antek (Rafał Ostrowski) , perfekcyjny Krzysztof Wojciechowski w roli kowala, panowie nie zawodzą, zresztą cały zespół 69 aktorów i tancerzy robi wrażenie.
Uważam że na ten musical trzeba iść nawet dla samej muzyki Piotra Dziubeki. Zamykając oczy, przenosiłam się w odległe magiczne krainy niekoniecznie związane z Reymontowską wsią. W tę podróż zabierała mnie również zaskakująco nowoczesna scenografia i animacja Damiana Styrna, a gdy do tego dodamy kolorowe, bardzo atrakcyjne kostiumy Katarzyny Paciorek, otrzymamy czystą perfekcję.
Więc co jest nie tak? To chyba problem z samą treścią Chłopów, inne czasy, inna kultura. Emilia Krakowska (filmowa Jagna), wyjątkowy gość zasiadający na widowni podczas drugiego spektaklu, przekonywała, że powinniśmy się chwalić, być dumni z naszej dawnej wsi, z obyczajów. Tymczasem zaczęła się jesień, zima, wiosna, zaraz będzie lato i... koniec. Niektóre sceny były niepotrzebnie rozciągnięte zmieniająca się scenografia powodowała chwilowe przestoje, przewijająca się dziwna postać anioła.
Wydawało mi się, że nic nie może konkurować z przeczytaniem książki, ale w tym wypadku poleciłabym spektakl, chociażby z czterech powyżej wymienionych powodów. Bardziej atrakcyjnie "Chłopów" Stanisława Reymonta nie dało się pokazać.
Na koniec o nowej Dużej Scenie Teatr Muzycznego. Z zewnątrz zachwyca, wielki gmach robi wrażenie, zresztą musi, bo to w końcu największy Teatr Muzyczny w Polsce. W środku widownia Dużej Sceny powiększyła się do 1070 miejsc, foyer zostało powiększone, zyskało kolejne piętro, powstały dodatkowe pomieszczenia. Wszystko wyremontowane, ale sterylne, bez klimatu i ducha teatru. Sensu lampek pod sufitem (w kolorze policyjnego koguta) przyznam, że ciężko mi zrozumieć. Do czego te lampki nawiązują i do czego pasują? Nie wiem. To nowoczesny teatr, taki jest też jego wystrój, wielka szkoda.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?