Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czworonożny przyjaciel poszukiwany

Redakcja
- Życie to pasmo niespodzianek, dla mnie ostatnio złych - pisze nasza czytelniczka, prosząc o pomoc w znalezieniu dobrego człowieka, który byłby w stanie podarować jej dzieciom suczkę rasy shih tzu, którą mogą hodować alergicy.

Przeglądając ogłoszenia, widziałam, jak wielu ludzi chciałoby przygarnąć psa, ale mam nadzieję, że jak opiszę całą historię związaną z utraconym pupilem naszej rodziny, zrozumieją Państwo sytuację, w jakiej się znalazłam.

Od wielu lat sama wychowuję dzieci i na co dzień borykam się z wieloma problemami związanymi z ich niepełnosprawnością, a zarazem - jako mama - chcę dać im jak najwięcej okazji do uśmiechu i namiastki normalności.

Marzeniem całej mojej trójki było mieć malutkiego psa, który mógłby nam wszędzie towarzyszyć, a ponieważ cała trójka to alergicy nie było nawet szans na to, aby jakiekolwiek zwierzę pojawiło się w domu. Nagle mój 19-letni syn przyszedł ze szkoły z rewelacyjną wiadomością: "Możemy mieć psa!". Radość jednak trwała krótko, bo okazało się, że ich wymarzony pies rasy shih tzu (czyli jednej z niewielu, którą mogą hodować alergicy) kosztuje tyle, co połowa naszych miesięcznych dochodów.

Byłam zła na opiekuna syna, że tak bezmyślnie, bez konsultacji ze mną, przekazał Marcinowi taką informację. Jak teraz wytłumaczyć dzieciom, że nie mogą mieć wymarzonego pieska, bo po prostu nas na niego nie stać. Jednak po roku odkładania każdego grosika (dzieciaki rezygnowały ze wszystkiego - lizaka, batona, lodów, zabawek aż sama byłam zaskoczona ich postawą) zapadła decyzja - jedziemy po psa.

Emocje, jakie towarzyszyły wyprawie na giełdę były nie do opisania, psa wybrał młodszy syn, który jeździ na wózku. Piesek wgramolił mu się na kolana i już tam został. Ile radości było nawet z takiego powodu, gdy w drodze do domu pies nasiusiał synowi na spodnie.

Jednak kilka dni temu autokar przejechał psa moich dzieci. Nawet nie wiem, jak mam opisać to, co się w tej chwili dzieje w moim domu. 5-letnia córka była światkiem tego co się stało, smycz wyśliznęła jej się z ręki i Julka wbiegła prosto pod rozpędzony autokar. Córka woła Julkę przez sen, krzyczy i płacze na zmianę. Najstarszy syn ciągle ją oskarża, że to przez nią zwierzak zginął. Natomiast młodszy w ogóle bez emocji siedzi i ogląda zdjęcia, wyszukuje strony internetowe, na których są informacje o shih tzu. Dzieci nie pozwalają wyrzucić rzeczy należących do Julki. Mam wrażenie, że cały czas na nią czekają.

Nie jestem w stanie kupić kolejnego psa, po prostu jest to finansowo niemożliwe. Dlatego będę niezmiernie wdzięczna, jeśli znajdzie się osoba, która zrozumie, co czuje cała nasza czwórka - dzieci tęskniące za psem, a ja cierpiąc nad tym, że nie jestem w stanie im pomóc -  i w dobroci swojego serca zrobi najwspanialszy prezent, jaki może nam podarować

Dzwoniłam już do kilku hodowców psów tej rasy i prosiłam, czy nie mogliby podarować moim dzieciom małego szczeniaczka. Bezskutecznie. Miałam wrażenie, że dlatego, że mówiłam, że to musi być suczka, a nie pies, to traktują mnie jak kogoś, kto chce zarabiać na rozmnażaniu i sprzedaży tych psów. Ja nie jestem handlarzem, nawet się na tym nie znam, wiem, że ci hodowcy z tego żyją, że to jest ich praca, ale mam nadzieję, że znajdzie się ktoś kto, nam pomoże.

Bardzo dziękuję,
Zrozpaczona mama

Jesteś w stanie pomóc naszej czytelniczce? Skontaktuj się z nami: [email protected].
od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto