- Być może pracownik ma w ręku dwie szmaty, przypadkowo jedną białą i drugą czerwoną - przyznaje Michał Szlaga.
Związkowcy z Solidarności nie zamierzają przechodzić obojętnie obok tego zdarzenia.
- Złożymy doniesienie do prokuratury w sprawie znieważenia barw narodowych - zapowiada Fryderyk Radziusz, wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności. - To przecież profanacja naszych symboli!
Pomysł rekonstrukcji bramy nr 2 w kształcie z 1980 r. od początku był postrzegany jako kontrowersyjny. Jego orędownikiem był prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
- Brama to przede wszystkim symbol - tłumaczy Adamowicz. - To uzmysłowienie nam wszystkim, a szczególnie ludziom urodzonym po upadku komuny, jakim gigantycznym chichotem historii był ten wielki strajk z sierpnia'80, wielki zryw stoczniowy. Pokazanie, że upadek zbrodniczej ideologii stworzonej właśnie przez Włodzimierza Lenina zaczął się w zakładzie jego imienia.
Związkowców taka argumentacja nie przekonuje. Mówią, że nie po to walczyli o usunięcie nazwiska rewolucjonisty, żeby teraz ono wracało.
Czytaj też: Solidarność zamiast Lenina. Kto zmienił napis na bramie Stoczni Gdańskiej?
Wydarzenia nabrały tempa po umieszczeniu nad wejściem słowa "Solidarność", które zasłoniło napis "im. Lenina". Do zdarzenia doszło w poniedziałek i jeszcze tego samego dnia podjęta została próba przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy.
- Wieczorem przyjechała ekipa, żeby zabrać Solidarność, ale została przegoniona - opowiadają stoczniowcy.
Osobą, która podjęła skuteczną interwencję jest 84-letnia Aleksandra Olszewska.
Czytaj więcej na ten temat: Stocznia Gdańska: 84-latka broni napisu ''Solidarność" na bramie im. Lenina
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?