Spotkanie planowo miało rozpocząć się o godz. 14.30, jednak w związku z dużymi opadami śniegu, które pojawiły się przed spotkaniem, przełożono pierwszy gwizdek początkowo o pół godziny, by ostatecznie rozpocząć o 15.30. Lechia od pewnego czasu szczyci się podgrzewaną murawą, jednak włodarze nie potrafili jej prawidłowo wykorzystać i dlatego pokrywę śnieżną usuwać musieli porządkowi.
Śniegu mniej, gramy!
Po uporaniu się z problemami technicznymi, na murawie pojawiły się obie jedenastki. Lechia w tym meczu osłabiona była brakiem Buzały, Kasperkiewicza i Andruszczaka. W pierwszej jedenastce znalazło się oczywiście miejsce, dla świeżo upieczonego kadrowicza, czyli Łukasza Trałki.
W 6. minucie meczu Lechia mogła zdobyć prowadzenie, na czystą pozycję wychodził Kowalczyk, ale sędzia dopatrzył się spalonego, którego po prawdzie nie było. Osiem minut później znów dal o sobie znać były zawodnik Korony Kielce. Kowal otrzymał wspaniałe podanie od Trałki, popędził z piłką na bramkę Piasta, ale w ostatniej chwili ubiegł go jeden ze stoperów.
Kolejne minuty upływały pod znakiem rwanej gry, jednej i drugiej drużyny. Lechia starała się narzucić swój styl gry, jednak tego popołudnia nie miała ku temu żadnych argumentów. W pierwszych trzech kwadransach Lechia raziła zarówno brakiem dokładności w rozgrywanych akcjach, jak i brakiem pomysłu na grę.
Za zimno na granie?
Po zmianie stron Lechia mogła zdobyć prowadzenie, jednak w 50. minucie Wiśniewski w sytuacji sam na sam strzelił w golkipera gości. Popularny Wiśnia równie doskonałą sytuacje miał kwadrans później, gdy wślizgiem mógł skierować piłkę do siatki, ale i tym razem lepszy okazał się Grzegorz Kasprzik.
Ostatnie minuty meczu, to koncert nieporadności ze stron obu zespołów. Podopieczni Zielińskiego i Wleciałowskiego wyraźnie zmarznięci, nie kwapili się w przeprowadzaniu składnych akcji. Pojawienie się na boisku Cetnarowicza i Kalkowskiego miało wnieść ożywienie w ofensywie, ale Ci kompletnie zawiedli.
Mecz zakończył się sprawiedliwym rezultatem. Na usprawiedliwienie zawodników Jacka Zielińskiego działa fakt, iż aura była dziś kompletnie niesprzyjająca. Przed Lechią jeszcze dwa mecze, u siebie z trzecią w tabeli Legia i na wyjeździe z ŁKS Łódź.
Powiedzieli MM-ce
- Co tu dużo mówić, punkt na wyjeździe jest dla nas sukcesem – powiedział po meczu trener Piasta, Marek Wleciałowski. – Chcieliśmy być groźni, nawet na śniegu, udało się wyrwać kolejne punkty. Przy odrobinie szczęścia mógł być ich komplet.
- Niestety nie udało się wygrać tego spotkania – słusznie zauważył Jacek Zieliński. – Boisko przeszkadzało graczom, ale gdyby Wiśniewski wykorzystał swoje sytuacje, moglibyśmy rozmawiać teraz w lepszych nastrojach. Ale nie jest źle.
- Ciężki mecz, dużo walki i podział punktów – skwitował po spotkaniu pomocnik Lechii, Karol Piątek. – Trzeba się cieszyć z tego punktu i wałczyć o kolejne z Legia i ŁKS.
Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 0:0
Żółte kartki: Maciej Michniewicz, Jarosław Kaszowski.
Sędzia: Jarosław Żyro (Bydgoszcz). Widzów: 6 000.
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Ben Starosta, Jacek Manuszewski, Hubert Wołąkiewicz, Rafał Kosznik - Marcin Kaczmarek (Maciej Kalkowski 69'), Łukasz Trałka, Karol Piątek (Arkadiusz Miklosik 76'), Maciej Rogalski (Piotr Cetnarowicz 85') - Maciej Kowalczyk, Piotr Wiśniewski.
Piast Gliwice: Grzegorz Kasprzik - Jarosław Kaszowski, Kamil Glik, Adam Banaś, Maciej Michniewicz - Marcin Bojarski, Paweł Gamla, Mariusz Muszalik, Daniel Chylaszek (Krzysztof Kukulski 85') - Sebastian Olszar (Marcin Folc 77'), Daniel Koczon (Rafał Andraszak 46').
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?