MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Euroliga mężczyzn. Prokom Trefl wyraźnie gorszy od AEK Ateny

Kuba Staszkiewicz
Tonie był taki groźny zespół, a rozjechał nas jak dzieci - mówił po wczorajszym meczu Prokomu Trefl Sopot z AEK Ateny rozgrywający mistrzów Polski, Tomas Pacesas.

Tonie był taki groźny zespół, a rozjechał nas jak dzieci - mówił po wczorajszym meczu Prokomu Trefl Sopot z AEK Ateny rozgrywający mistrzów Polski, Tomas Pacesas. Po swoim najsłabszym występie w Eurolidze podopieczni Eugeniusza Kijewskiego przegrali z Grekami 59:75 (8:24, 13:18, 14:17, 24:16) i nie mają już praktycznie żadnych szans na wyjście z grupy G fazy TOP-16.
Grecy wygrali niespodziewanie dwa pierwsze mecze, lecz i tak nie traktowano ich w Trójmieście do końca poważnie. Tymczasem od pierwszego gwizdka sędziów koszykarze z Aten udowadniali, że nieprzypadkowo przewodzą tabeli grupy G. Kombinacyjne akcje, łatwość oddawania rzutów, bardzo wysoka skuteczność - to cechowało grę AEK. U sopocian dokładnie odwrotnie. Gospodarze grali wolno i niedokładnie. A rzuty? To było wręcz nie do pomyślenia, bo sopocianie praktycznie nic nie trafiali. Zaledwie osiem zdobytych punktów w pierwszej kwarcie to najlepszy tego dowód. Grecy mieli ich na koncie trzy razy więcej. Nikolaos Zisis, Nikolaos Chatsis i Sandro Nicevic trafiali praktycznie za każdym razem.
- Nie wiem co było powodem tej katastrofy, jaka miała miejsce w pierwszej kwarcie - zastanawiał się już po meczu były gracz sopockiej drużyny, Tomasz Jankowski. - Rozkojarzenie czy może nadszedł etap zmęczenia intensywnym sezonem?
W drugiej odsłonie nie było lepiej. Zmiennicy - poza Istvanem Nemethem - prezentowali się równie kiepsko jak gracze pierwszej piątki. Na domiar złego boisko z powodu kontuzji kolana musiał opuścić Goran Jagodnik i już więcej nie pojawił się na parkiecie.
- Bolało mnie od początku meczu. Sam nie wiem co się stało. Odczuwam ból w łydce i stawie kolanowym. Zobaczymy, co powie lekarz - mówił po meczu Słoweniec.
Goście trafiali jak z nut i osiągnęli nawet przewagę 27 punktów (38:11 w 17 min). Już wtedy było po meczu. Do przerwy gracze AEK legitymowali się 79-procentową skutecznością w rzutach za dwa punkty. Prokom zanotował ledwie 41 procent.
W trzeciej kwarcie kilka kontrowersyjnych decyzji podjęli sędziowie. Szybko cztery faule złapał Adam Wójcik i już do końca meczu też go nie oglądaliśmy w grze.
- Odgwizdanie mi trzech z moich przewinień było dyskusyjne, bo nie faulowałem - mówił Wójcik. - Jednak nie ma co zwalać winy na sędziów. Sami jesteśmy sobie winni, bo mieliśmy naprawdę fatalny dzień.
Złego ogólnie wrażenia nie mogła zatrzeć nieco lepsza gra sopocian po przerwie. Bardziej agresywna obrona w ich wykonaniu i wyższa skuteczność pozwoliły jedynie na zmniejszenie rozmiarów porażki. Inna sprawa, że ateńczycy - mając zwycięstwo w kieszeni - mogli sobie pozwolić na kilka błędów. Ale co jakiś czas zachwycali efektownymi akcjami. Najładniejsza była udziałem Quadre Lollisa, który pięknie podał do Johna Garfielda Baileya, a Amerykanin zdobył punkty kapitalnym wsadem.
Symbolem tego meczu była ostatnia akcja. Mark Miller przewrócił się, a Bailey podał do Soitrisa Nikolaidisa, który ustalił ostateczny wynik.
- Byliśmy beznadziejni - komentował mecz Tomas Masiulis. - Rywale byli lepiej dysponowani, szybciej biegali i przede wszystkim trafiali do kosza.

Prokom Trefl Sopot - AEK Ateny 59:75 (8:24, 13:18, 14:17, 24:16)

Prokom: Tomas Masiulis 16 (2x3), Tomas Pacesas 7, Goran Jagodnik 2, Adam Wójcik 2, Darius Maskoliunas 1 oraz Istvan Nemeth 13 (2), Aleksander Radojevic 8, Mark Miller 7 (1), Mariusz Bacik 3, Desmon Farmer 0.
AEK: Nikolaos Zisis 19 (2), Quadre Lollis 12, Nikos Chatzis 11 (1), Sandro Nicevic 10, John-Garfield Bailey 9 (1) oraz Sotiris Nikolaidis 7 (1), Ioannis Bourousis 4, Andreas Glyniadakis 2, Michalis Pelekanos 1, Davor Kus 0.

Ustępowaliśmy rywalom
Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu Trefla
- Rozpoczęliśmy ten mecz fatalnie. Cała drużyna zagrała poniżej swoich możliwości. We wszystkich elementach gry ustępowaliśmy rywalom. Dlaczego? Teraz nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. Byliśmy normalnie przygotowani do gry przeciwko AEK Ateny. Były seanse video, były analizy.
Dopiero po przerwie, po rozmowie w szatni, zagraliśmy agresywniej w obronie i już było nieco lepiej. Obraz gry się zmienił, ale na końcowe zwycięstwo Greków nie miało to już wpływu. Nie wiem czy nasz słabszy występ nie wynika ze zmęczenia sezonem. Jesteśmy w dołku fizycznym i musimy sobie z tym poradzić, bo przed nami jeszcze wiele ciężkich spotkań w Eurolidze i EBL.

Znakomity początek
Fotios Katsikaris, trener AEK Ateny
- Mieliśmy w Gdańsku znakomity początek meczu. Kontrolowaliśmy grę zarówno w defensywie jak i w ofensywie. Nie ukrywam, że sami byliśmy zdziwieni łatwością z jaką tak szybko osiągnęliśmy wysoką przewagę. Po przerwie zdarzały nam się już błędy, ale nie miały one wpływu na końcowy wynik.
Nie ukrywam, że to bardzo ważne dla nas zwycięstwo. W TOP 16 ciągle jesteśmy nie pokonani i mamy duże szanse na awans do fazy play off Euroligi. Przed meczem z Prokomem wiedzieliśmy, że musimy ograniczyć strzeleckie popisy Gorana Jagodnika. Ten plan udało nam się zrealizować. Prokom i tak dużo zrobił dla polskiej koszykówki awansując do TOP 16. Gratuluję sopockim koszykarzom tego sukcesu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto