Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Długą się kocha. Długiej się nie cierpi

Anna Mizera-Nowicka
Tomasz Bołt
Od średniowiecza przyciągała możnych kupców i ludzi władzy. Dumni są z niej jej budowniczy i część mieszkańców. Dziś natomiast największą popularnością cieszy się wśród turystów, właścicieli restauracji, kawiarni i kantorów. Czy ulica Długa zasługuje na dumne miano "naj" wśród pomorskich ulic?

Niczym najszlachetniejszy kamień zdobiący polską koronę" - pisał o niej prof. Jerzy Samp. Dla mieszkańców jest z jednej strony miejscem magicznym, a z drugiej... stanowi "locus horridus", czyli miejsce przeklęte. Długa to jedna z najpopularniejszych pomorskich ulic.

- Gdy wychodzę rano lub wieczorem z psem na spacer, jest po prostu cudnie. Szczególnie jesienią jest tak magicznie... Stare kamienice zawsze mają tego ducha. A kamienica na Długiej to już musi mieć to coś - mówi rozmarzonym głosem pani Monika, mieszkanka jednej z kamienic przy ul. Długiej w Gdańsku. Po chwili dodaje jednak: - Ale gdy latem pod moim oknem stanie domorosły grajek, który rzępoli na akordeonie lub wyje wniebogłosy, albo w środku nocy całą Długą idą i krzyczą wracający z dyskotek turyści, chciałoby się wyjechać stąd jak najdalej - wyznaje.

Nakręć się na Wrzeszcz

Już od średniowiecza naj...

Ta najpopularniejsza z pomorskich ulic od zawsze była szczególna. Dawniej niczym magnes przyciągała możnych kupców i ludzi władzy. Dziś już trudno sobie wyobrazić dostojne wjazdy koronowanych głów, jakie były tu popularne w XV i XVI wieku. Jak przekonuje prof. Samp w jednej ze swoich książek na temat Gdańska "Ul. Długa i jej przedłużenie - Długi Targ zamieniały się wówczas w jedno wielkie teatrum" a "królewska droga lśniła wówczas niczym klejnot".

Czy ul. Długa zasługuje zatem na miano najpopularniejszej? - Zasługuje. Przecież od średniowiecza stanowiła oś głównego miasta - mówi dr Ewa Barylewska-Szymańska, kierownik Domu Uphagena na ul. Długiej. - Swoją uprzywilejowaną pozycję zachowała także w XIX i XX wieku. Choć Gdańsk ekonomicznie nie stał wtedy za dobrze, inwestorzy starali się wprowadzać nowe elewacje, dostosowując je do panującej mody. Pojawiły się pierwsze sklepy z dużymi witrynami, domy towarowe. Także w powojennej odbudowie konserwatorzy podeszli z wielką starannością do ul. Długiej.

Wśród obecnych mieszkańców tej ulicy nadal podobno można znaleźć takich, którzy własnymi rękami po wojnie ją odbudowywali. Coraz częściej jednak starsze pokolenie zastępowane jest przez młode. - Gdy ksiądz chodził po kolędzie, mówił, że pełno tu młodych - opowiada pani Maria, która mieszka tu od prawie 40 lat. - Ale to często wnukowie tych, co mieszkali tu jako pierwsi. A oni też wiedzą jak to kiedyś było.

Falowiec najpopularniejszym budynkiem

Pani Maria ma rację. Młoda gdańszczanka - pani Karolina - która Długą spaceruje z wózkiem, opowiada, że wcześniej w jej mieszkaniu żyli jej dziadkowie, potem rodzice, a teraz ona. - Moi dziadkowie sami budowali te budynki - mówi.

Do dziś zadowoleni ze swojej pracy są też architekci, bo łatwego zadania nie mieli. - Pierwszy raz zobaczyłem ją w czerwcu 1945 roku, kiedy wagonem zostałem przywieziony ze Lwowa. Już zza drzwi pociągu widziałem tylko szczątki gdańskich wież, które sterczały ostrzegawczo jak palce. A Długa przecież należała do najbardziej zniszczonych. Dziś trudno to sobie wyobrazić - mówi prof. Wiesław Gruszkowski, urbanista, emerytowany wykładowca Politechniki Gdańskiej, który uczestniczył w odbudowie Gdańska.

Z tej ulicy jestem dumny

Ci, którzy mają problemy z wyobrażeniem sobie zniszczeń, mogą spojrzeć na Złotą Bramę. Obraz gruzów jak z filmu science fiction i napis "Przez ruiny szedłem ścieżką środkiem waszych mieszkań" robią wrażenie, dlatego przewodnicy obrali to miejsce jako stały punkt programu wycieczki.

- Ulicę tę szybko oczyszczono z gruzu i gdy prowizorycznie odbudowano most Zielony i Stągiewny, Długa stała się przelotowa. Jeździł tędy tramwaj - wspomina prof. Gruszkowski. - Byłem wtedy asystentem w pracowni urbanistycznej prof. Czarnego w Urzędzie Miejskim. Tramwajarze przyszli rozmawiać o budowie sieci trakcyjnej. Podbuntowałem profesora, żeby nie wyrażać zgody, bo się tam usadowią na stałe. A już wtedy chcieliśmy, by ulicę Długą uwolnić od ruchu przelotowego. I powiedzieliśmy, że nie może tędy jeździć tramwaj, bo drgania będą szkodliwe dla budynków, co nie do końca było prawdą - dodaje ze śmiechem.

Tego rodzaju drobne niuanse i pojedyncze osoby okazały się mieć decydujący wpływ na obecny kształt najbardziej reprezentacyjnej ulicy Gdańska. Jak podkreśla prof. Gruszkowski, ci, którzy podnosili Gdańsk z gruzów, do dziś czują się z tego powodu dumni. - Gdy w latach 50 z moim najstarszym, ale wtedy jeszcze kilkuletnim synem spacerowaliśmy sobie którejś niedzieli po budującym się Głównym Mieście, na ul. Długiej pokazywałem mu budynki, które projektowałem. Patrzę, idzie znajomy murarz. On wpadł na podobny pomysł - ze swoim synkiem wyszedł na spacer i pokazywał, mówiąc - popatrz, ten dom twój tata odbudował. Ja też dumny jak paw wskazywałem synowi, które projektowałem.

Dumni z ul. Długiej są też jej mieszkańcy. Pani Karolina opowiada, że gdy odwiedzają ją goście, nie chcą odejść od okna. Choć wymienia szereg zalet mieszkania w takim miejscu, jednym tchem wylicza też wady.

Latem przeklinam Długą

- Nikt z głową na karku nie kupiłby tu mieszkania. Przecież sprzedanie go komukolwiek graniczy z cudem. Mój sąsiad już cztery lata próbuje! - mówi.
Zdaniem mieszkańców cena, jaką trzeba zapłacić tu za metr kwadratowy, sięgająca nawet kilkunastu tys. zł, nie przekłada się na komfort życia. - Latem przeklinam to miejsce. Turyści nocami się drą, dochodzi do bijatyk - opowiada jedna z mieszkanek. - Urzędnicy mówią, że jak nam się nie podoba hałas, to mamy się wyprowadzić. Ale nikt nie kupi od nas mieszkania! A my chcemy tylko trochę szacunku, bo turyści zostawią pieniądze i wyjadą, a my stale płacimy podatki.
Uciążliwy dla mieszkańców jest też brud. - Gdy jest ciepło, podwórka toną w śmieciach, obskurne śmietniki śmierdzą na kilometr - opowiada pani Monika.

Wady i wskazuje też Jacek Kucharski, który pracuje tu już ok. 40 lat. - Tragedią tej ulicy jest sezonowy handel uliczny parasolami z Szanghaju czy butami z Pekinu. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w Krakowie na ul. Floriańskiej, gdzie przemieszkuję około 1,5 miesiąca rocznie. To burzy porządek architektoniczny - mówi Jacek Kucharski, właściciel stojącego tu od lat Sopockiego Domu Aukcyjnego. - Nie czuję się z tym miejscem związany, tak jak pewnie warszawiacy nie są związani z warszawską starówką, bo też jest ona jedynie odbudowaną atrapą.

Choć zdania na temat ul. Długiej są podzielone, trudno znaleźć osobę, która nie przyznałaby jej miana najpopularniejszej. - Oj, Długą śmiało można nazwać najpopularniejszą. Choć ma ona konkurentkę - ul. Mariacką. Ale to tak jak w boksie - one należą one do innej kategorii wagowej - mówi ze śmiechem prof. Gruszkowski.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto