Gdańsk. Uroki życia w wielkim mieście, czyli ludzka twarz urbanizacji [ZDJĘCIA]
A jeżeli chcę mieszkać w centrum? - Jeżeli woli pan mieszkać w centrum miasta i mieć wszędzie blisko, to musi mieć pan świadomość, że to także niesie ze sobą określone konsekwencje, również negatywne. Na przykład po godzinie 22 pod oknami hałasują młodzi ludzie. Czyli jeśli ktoś zdecydował się na mieszkanie w Głównym Mieście w Gdańsku, niech nie protestuje przeciwko klubom, które zaczynają tam funkcjonować? - Niech przyjmuje konsekwencje wyboru miejsca zamieszkania. Oczywiście w praktyce nie jest to takie proste, ponieważ ludzie często mieszkają w tych dzielnicach od 20 czy 30 lat - patrz Morena, Zaspa czy Przymorze. Przyzwyczaili się więc np. do pustej łąki przed ich domem, po której hasali ze swymi psami, a tu nagle ktoś chce tam coś wybudować. Z kolei mieszkańcy centrum Wrzeszcza buntują się przeciwko nowej zabudowie, bo chcą zachować klimat tego miejsca. - To odrębne zagadnienia. Natomiast w przypadku tych innych dzielnic mamy do czynienia z procesem polegającym na wypełnianiu w mieście pewnych dziur, które zawsze były przeznaczone pod zabudowę. Ale ludzie protestują, bo dotąd mieli widok z okna, a teraz im się go zabiera. Nie przyjmują jednocześnie do wiadomości, że mają do czynienia z naturalnym wypełnianiem przestrzeni inwestycjami, które zawsze były tam przewidziane przez projektanta, tylko że nie zdążono ich wybudować.