Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańskie rocznice: Ostatnie nabożeństwo w Wielkiej Synagodze

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Dokładnie 70 lat temu zamknięta została gdańska Wielka Synagoga.
Czytaj też:cykl artkułów o gdańskich rocznicach

Synagoga, w odróżnieniu od pozostałych żydowskich domów modlitwy w Gdańsku oraz ze względu na swoje rozmiary, nazywana wielką, powstała w latach 1885-1887. Mimo faktycznie imponującej wielkości nie zakłóciła swoją monumentalną kopułą harmonii panoramy Gdańska. Sprawił to zapewne dobrze przemyślany projekt, łączący w sobie charakterystyczne dla gdańskiej architektury elementy manierystyczne z ogólnym kształtem, nawiązującym do wzorców bliskowschodnich.

Kiedy powstawała, gdańscy żydzi mieszkali już od lat jako pełnoprawni obywatele na terenie miasta, czego zabraniano im przez długie wieki. Byli już zresztą w pełni zasymilowani pod względem kulturowym. Odróżniali się od pozostałych mieszkańców Gdańska jedynie swoją starą, przechowaną mimo wszelkich przeciwności losu, religią. Wielu z nich było szanowanymi obywatelami, zamożnymi kupcami, lekarzami i prawnikami. Nic więc dziwnego, że uroczystość otwarcia Wielkiej Synagogi, która miała miejsce 15 września 1887 r., uświetnił swoją obecnością sam nadburmistrz Gdańska, Leopold von Winter.

Synagoga miała salę modlitw zdolną pomieścić 1600 osób, osobną galerię dla kobiet, osobną salę ślubów, wspaniałe organy i pomieszczenia o charakterze muzealnym, w których znalazły miejsce zbiory judaików. Czynni w synagodze muzycy - a więc kantorzy i organiści - wypracowali z czasem specyficzny styl muzyki, który w systematyce żydowskiej muzyki religijnej po dziś dzień nosi miano gdańskiego.

I tak żyli wspólnie w Gdańsku protestanci z katolikami, żydami i innymi, uzupełniając się wzajemnie w mozaice kulturowego bogactwa miasta. Zdarzały się oczywiście jakieś drobne niesnaski, a różnice religijne wspaniale nadają się do wywlekania, jeśli ktoś kogoś nie lubi. Jednak pół wieku istnienia Wielkiej Synagogi uznać można za okres wspaniałego gdańskiego ekumenizmu, który mógłby służyć za wzór do dziś.

Wszystko było mniej więcej w porządku do początku lat 30. XX w. kiedy to Europę stopniowo ogarniało szaleństwo. Szaleństwo nacjonalizmu i ksenofobii występowało w większości krajów europejskich z różnym nasileniem. Apogeum jednak osiągnęło w Niemczech, gdzie nastroje szowinistyczne przybierały na sile od czasu początku wielkiego kryzysu. Winnych niedostatku i ekonomicznych kłopotów szukano wszędzie, poza miejscami, gdzie kryli się ich istotni sprawcy. W takich warunkach przypomniano sobie szybko o starym, wspaniale i prosto tłumaczącym wszelkie problemy antysemityzmie.

Główną ikoną tego nurtu został wybrany przez historię na to stanowisko niedoceniony austriacki malarz, który poprowadził naród sąsiednich Niemiec drogą nienawiści ku chwili wielkości, opłaconej tragedią. Przyniósł również śmierć, zniszczenie i łzy milionom ludzi na świecie. Ale to fakty powszechnie znane. Wracajmy do Gdańska i jego Wielkiej Synagogi.

W Gdańsku niemieccy nacjonaliści nie mogli poczynać sobie równie swobodnie jak w Rzeszy. Tym niemniej presja na gdańskich Żydów rosła z dnia na dzień, by osiągnąć maksimum na dla lata przed wybuchem wielkiej wojny, która otrzymała z czasem nazwę II wojny światowej.

Wielka Synagoga uniknęła losu innych żydowskich domów modlitwy, które spłonęły w trakcie słynnej nocy kryształowej w listopadzie 1938 r. Udało się ją uratować głównie dzięki całonocnym wartom weteranów armii niemieckiej pochodzenia żydowskiego, którzy w mundurach, z odznaczeniami, strzegli swojej synagogi przed szalejącym tłumem wyznawców austriackiego malarza.

Los jej był jednak mimo to przesądzony. Gdańscy Żydzi mieli to szczęście, że pozwolono im na emigrację zanim rozpętało się prawdziwe piekło. W pozornie pokojowy sposób złożono im propozycję nie do odrzucenia sprzedaży wszystkich nieruchomości i opuszczenia Gdańska na zawsze. Znakomita większość gdańskich wyznawców judaizmu z tej możliwości skorzystała.

Synagoga została sprzedana władzom za nikłą część swojej wartości. Jej wyposażenie również poszło pod młotek i uległo rozproszeniu. Ławki trafiły do Kościoła Wniebowstąpienia w Nowym Porcie (dzisiejszy kościół o.o. Franciszkanów), świeczniki powędrowały do Warszawy, organy do Krakowa. Kwoty uzyskane z tych transakcji miały posłużyć na sfinansowanie emigracji tych Żydów, których nie było stać na opłacenie wyjazdu. I posłużyły.

15 kwietnia 1939 r., a była to sobota, w Wielkiej Synagodze odbyło się ostatnie nabożeństwo. Wkrótce potem gmach otoczony został płotem z triumfalną informacją, że synagoga będzie zburzona oraz głupkowatym wierszykiem ”przyjdź miły maju i uwolnij nas od Żydów”. Maj przyszedł i piątego jego dnia przystąpiono do burzenia. Po kilku dniach pozostały jedynie gruzy. Tak zniknął z Gdańska pierwszy budynek, którego unicestwienie było skutkiem niemieckiego obłędu.

Pierwszy, ale nie ostatni

.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto