Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdańskie rocznice: Pokój oliwski 1660

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
3 maja kojarzy się wszystkim z datą uchwalenia bardzo postępowej Konstytucji 3 maja. W Gdańsku jednak dzień ten świętowany był na długo, zanim autorzy majowej konstytucji przyszli na świat.
Czytaj też:cykl artkułów o gdańskich rocznicach

3 maja 1660 r. w klasztorze w Oliwie podpisano pokój kończący wyniszczającą Rzeczpospolitą od kilku lat wojnę, która przeszła do historii i literatury pod nazwą "potopu szwedzkiego". Zanim jednak doszło do uzgodnień, które umożliwiły zawarcie tego traktatu, poczynić trzeba było stosowne przygotowania.

Strefa neutralna

Długo trwały spory, gdzie powinna odbyć się konferencja pokojowa, w której, oprócz wojujących ze sobą Polski i Szwecji, brali udział przedstawiciele Brandenburgii, żywotnie zainteresowanej wynikiem ustaleń, a także Francji, która dbała, by przypadkiem pokój nie był niekorzystny dla Szwecji, oraz cesarza Austrii i króla duńskiego. Ostatecznie zgodzono się na Oliwę i klasztor cystersów.

Przed przybyciem posłów stron i obserwatorów do Oliwy ogłoszono ją strefą neutralną. Strefa ta miała się rozciągać w promieniu trzech mil od klasztoru. Było to o tyle ważne, że poza nią trwała w najlepsze wojna. W samym klasztorze odbywać się miały rokowania, natomiast delegacje rozmieściły się po okolicznych dworach. I tak Szwedzi zamieszkali w Sopocie, w dworze, w miejscu którego stoi dziś plebania Kościoła Św. Jerzego. Widocznie nie byli pewni gwarancji neutralności okolicy, skoro kazali otoczyć dwór fosą. Polska delegacja zamieszkała w Górnej Strzyży (okolice dzisiejszej ul. Słowackiego), Brandenburczycy rozlokowali się w dworach przy Polankach, Francuzi w samej Oliwie, natomiast posłowie cesarza Austrii i polski król wraz z dworem pozostali w Gdańsku.

Negocjacje przez pośrednika

Dziwne to były rozmowy, jeśli oceniać je z dzisiejszej perspektywy. Negocjatorzy obu zwaśnionych stron nie spotkali się bowiem przy jednym stole, a nawet nie w jednej sali. W ogóle nie kontaktowali się z sobą inaczej, niż za pośrednictwem posła francuskiego. Nie posuwały się one naprzód bowiem nikt nie chciał ustąpić. Szwedzi nie chcieli oddać Inflant, polski król nie chciał zrzec się pretensji do szwedzkiego tronu. Francuski poseł biegał od delegacji do delegacji, próbując mediować, zadanie miał jednak trudne, bo wszelkie żądania i propozycje jednej strony kończyły się odpowiedzią odmowną drugiej.

Rozmowy pokojowe wlokły się niemiłosiernie. Minął styczeń i luty. Marzec przyniósł pewne ożywienie, Szwedzi bowiem, wystraszeni wieścią o śmierci swego króla, wydawali się przez moment znacznie bardziej spolegliwi. Pod koniec marca delegacje spotkały się w końcu twarzą w twarz, ale tylko po to, by po raz kolejny dojść do wniosku, że nie są w stanie niczego uzgodnić. Dalsze rokowania zawisły na włosku. Wygląda jednak na to, że wszystkim zależało na zakończeniu tej wojny, skoro nie zostały ostatecznie zerwane.

W kwietniu negocjacje wyraźnie przyspieszyły. Pojawiła się szansa takiego czy innego porozumienia, której nie zmarnowano. Cały miesiąc uzgadniano sporne szczegóły, by w końcu, wypracować tekst pokoju, który skłonne były podpisać obie strony. Nie wiele to zmieniło jednak w ich wzajemnym nastawieniu, skoro nawet ostateczne sygnowanie tekstu traktatu odbyło się w osobnych pomieszczeniach. Wymiana podpisanych dokumentów odbyła się w klasztornych krużgankach.

Zaraz też uderzono w dzwony, wypalono ze specjalnie w tym celu ustawionych przed klasztorem armat i pchnięto posłów do Gdańska z wieścią o zawarciu pokoju. Zaraz po ich dotarciu do miasta rozdzwoniły się dzwony gdańskich kościołów. Rada ogłosiła dzień 3 maja świętem, które miało być odtąd uroczyście obchodzone co roku. Zawarcie pokoju upamiętnił Gdańsk również wybiciem okolicznościowego medalu.

Gdzie dwóch się bije...

Sam pokój, mimo że kończył długą i tragiczną wojnę, nie należał do korzystnych z punktu widzenia obu walczących stron. Zyskali na nim natomiast wszyscy, którzy przysłali do Oliwy swoich posłów w charakterze mediatorów i obserwatorów. Polska straciła większość Inflant. Szwecja musiała pożegnać się z marzeniami o "Dominium Maris Baltici". Król Jan Kazimierz wyrzekł się urojeń o szwedzkim tronie.

Głównym beneficjentem pokoju oliwskiego była z całą pewnością Brandenburgia, która uzyskała potwierdzenie suwerenności Prus Książęcych przyrzeczonej w trakcie "potopu" przez Rzeczpospolitą. W ten sposób na południe od Bałtyku powstało państwo, które 40 lat później ogłosiło się królestwem Prus, a w niecałych 100 lat później, wraz z Rosją i Austrią, przystąpiło do likwidacji Rzeczypospolitej.

Gdańsk uzyskał potwierdzenie swobody bałtyckiego handlu, na czym mu głównie wówczas zależało. Nic więc dziwnego, że zawarcie pokoju, który był ważnym krokiem na drodze do tragedii państwa polskiego, w Gdańsku stało się państwowym świętem, obchodzonym aż do pruskiej aneksji w końcu XVIII w. Zawarcie pokoju oliwskiego uważano za istotny dla Gdańska fakt jeszcze wiele dziesięcioleci później. Świadczy o tym chociażby to, że wspominając pokój oliwski nadano na początku wieku XX dzisiejszej ulicy Abrahama w Oliwie nazwę Friedenstraße ("ulica pokoju"), a nieco później Friedenchluß ("zawarcie pokoju").

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto