Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Gdańskie wspomnienia młodości" Johanny Schopenhauer

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Pogoda wprawdzie nie zachęca do lektury, ale jesień za pasem, a kiedy nadejdzie warto sięgnąć po kilka gdańskich książek które ukazały się w tym roku. Pierwszą, do przeczytania której chciałbym zachęcić są "Gdańskie wspomnienia młodości" Johanny Schopenhauer.

Działalność literacka Johanny Schopenhauer ginie gdzieś pod przypisaną jej raz na zawsze historyczną rolą "Matki Wielkiego Filozofa". Gdańsk jest chyba jedynym miejscem na świecie, gdzie jest szansa na rozpatrywanie Johanny Schopenhauer w zupełnym oderwaniu od wspaniałych niewątpliwie, choć dość hermetycznych osiągnięć jej syna.

Gdańska młodość

Johanna Henriete Trosiener, bo tak brzmiało jej panieńskie nazwisko, urodziła się w Gdańsku, 9 lipca 1766 r. Przyszła na świat zapewne w rodzinnym domu przy ulicy Św. Ducha, który do dziś (chociaż to powojenna rekonstrukcja) rozpoznać można po metalowym żółwiu na szczycie. W wieku osiemnastu lat wyszła za mąż za dwa razy starszego od siebie kupca Heinricha Schopenhauera. 22 lutego 1788 r. urodziła Artura.

Pruska aneksja Gdańska w 1793 r. zastała państwa Schopenhauerów już w drodze ku nowemu, bowiem zagorzały republikanin Heinrich nie wyobrażał sobie życia jako poddany króla. A już na pewno nie mądrego Fryderyka Hohenzollerna, który zasłużył w pełni na przydomek "Wielki", ale w Gdańsku uważany był za wstrętnego despotę. Tak zaczęła się wieloletnia tułaczka rodziny dobrowolnych wygnańców, którzy, jak wielu im podobnych opuścili wówczas Gdańsk na zawsze.

Wygnanie

Pierwszym miejscem, w którym próbowali zapuścić korzenie był Hamburg, wielkie, bogate i, co najważniejsze, wolne miasto. Ale cóż z tego, skoro nie był to Gdańsk... Teoretycznie zamieszkując w Hambugu, podróżowali prawie bez przerwy, poszukując być może takiego miejsca, które zdolne byłoby zastąpić miasto nad Motławą. A to przecież niemożliwe...

Trzynaście lat po opuszczeniu Gdańska Heinrich zginął, wypadając z okna na bruk. Oficjalnie miał to być nieszczęśliwy wypadek, ale mówiono, że po prostu nie chciał dłużej żyć. Trzydziestosiedmioletnia Johanna została wdową. W tym stanie pozostała aż do końca swych dni.

Wielka literatura

Stosunki z synem się układały się jej nie najlepiej. Późniejszy wielki filozof nie był w stanie zaakceptować tego, że jego matka nawiązywała serdeczne znajomości z mężczyznami, z których niektórzy zdawali się nawet żywić względem niej uczucia gorętsze od przyjaźni. Kiedy w pobliżu Johanny pojawił pisarz von Gerstenbergk, urażony Artur wyjechał, by nigdy już nie ujrzeć matki.

Pociechy przyszło Johannie szukać w towarzyskich kontaktach z wybitnymi umysłami swojej epoki, z samym guru literatury niemieckiej, Goethem, na czele. Przebywanie w takim towarzystwie osoby obdarzonej jej wrażliwością nie mogło pozostać bez wpływu na jej własny rozwój literacki. Zapewne pamiętalibyśmy o niej jedynie ze względu na jej słynne macierzyństwo, gdyby jej tłumiona przez lata pasja do pióra nie znalazła w końcu ujścia i nie zaowocowała licznymi utworami różnej objętości i charakteru. Spośród tego wszystkiego co napisała dla Gdańska najważniejsze są oczywiście jej "wspomnienia młodości".

Książka

I właśnie ta książka, wydana wiosną, powinna zwrócić uwagę każdego, kogo interesuje mała historia, ale i ta wielka. Johanna Schopenhauer była bowiem nie tylko pamiętnikarką, ale i bystrą obserwatorką tego wszystkiego co się wokół niej działo. Z książki dowiedzieć można się bardzo wiele na temat stosunków społecznych w późno osiemnastowiecznym Gdańsku, o tym jak były wychowywane dzieci, jak je edukowano, leczono, na co im pozwalano, a na co nie. Podobnie sporo przeczytać można o życiu gdańskiej panny nastoletniej, a potem całym zamieszaniu związanym z zamążpójściem. I tak dalej i tak dalej. A to wszystko na tle dramatycznych dla Gdańska wydarzeń związanych z upadkiem Polski i stopniowym zacieśnianiem się wokół Miasta pruskiej pętli.

Książka jest wydana bardzo porządnie. Dość gruba, w idealnym do czytania formacie, z pięknymi ilustracjami (Chodowiecki i inni), z eleganckim gadżetem w postaci czerwonej wstążeczki, służącej jako zakładka. Nie jest tania, ale jakość kosztuje. Wydanie z 2010 r. powstałe w wydawnictwie Słowo – Obraz – Terytoria jest reedycją tłumaczenia Tadeusza Kruszyńskiego powstałego w końcu lat 50, i wówczas wydanego – do momentu obecnego wydania poprzednie miało status "białego kruka". Szkoda, że nie pokuszono się o nowy przekład. Wprawdzie zespół redakcyjny przyznaje się do wprowadzenia w treści zmian dotyczących pisowni i ortografii uwspółcześniających tekst, a także bliżej nieokreślonych "innych zmian", ale mimo tych zabiegów tłumaczenie nie zachwyca, a miejscami irytuje (choćby butami na "kabłączkach", podczas gdy w niemieckim tekście stoi jak byk "Absatz", czyli po prostu obcas).

Trudno dojść gdzie doszło do ingerencji redakcyjnej (nie zostało to w żaden sposób uwidocznione), a szukaniem dziury w całym byłoby porównywanie obu wydań. Pozostaje zatem podejrzewać autora przypisów – a więc tłumacza – o swoisty stosunek i osobliwą percepcję tekstu. Zdarza mu się bowiem rozpływać w komentarzu w przypisach nad bohaterstwem J.Rappa, który tak dzielnie bronił Gdańska w 1813 r., a zupełnie nie dostrzega otwartego nazywania przez autorkę okresu napoleońskiego niewolą, a Rappa "wampirem". Tego typu uwag tkwiących głęboko w narodowych mitach jest w książce więcej. A same przypisy umiejscowione są bardzo niewygodne – nie dość że na końcu książki, to jeszcze w podziale na rozdziały.

Uwag, a nawet zarzutów względem bieżącego wydania "Gdańskich wspomnień młodości" J. Schopenhauer można by nieco nazbierać, ale błędów nie robi tylko ten, kto nic nie robi. Usterki tłumaczenia i nadęty miejscami komentarz do treści nie umniejszają wartości książki, którą powinien przeczytać każdy, kto uważa się za tzw. "miłośnika" historii Gdańska. Do szczegółów opowieści Johanny Schopenhauer należy podchodzić z ostrożnością, pamiętając, że pisała ją po wielu latach, jako kobieta w podeszłym wieku, więc pamięć mogła ją tu i ówdzie zawieść. Książka jest jednak kopalnią wiedzy o życiu w Gdańsku końca XVIII w., w ostatnich latach jego błogosławionej, choć już mocno nadszarpniętej wolności.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto