Proporczyki, plakietki, medale... Jest ich pewnie z osiemdziesiąt Wiszą na ścianie, leżą w gablotach. To pasja zawodowa. Tamę jej stawia próg komendy.
- Jestem zdania, że do domu nie przenosi się pracy, a do pracy domu - mówi młodszy inspektor Witold Murczkiewicz, naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
- Kiedy pójdę na emeryturę, to kolekcję zostawię następcy.
Czas i charakter
W dzieciństwie nic nie kolekcjonował.
- Byłem na to zbyt żywym dzieckiem. Nie starczyło mi na to ani czasu, ani charakteru - śmieje się Witold Murczkiewicz.
Zbieractwo przyszło mimo woli. Naczelnik nie pamięta już, które trofeum było pierwsze. Na pewno proporczyk. Chyba od komendanta jednej z jednostek. Prezent powędrował do szuflady. Kiedy już w szufladzie zrobiło się ciasno...
- Pomyślałem, że ich miejsce jest w biurze na ścianie - wspomina.
Dziś już wiele jednostek z najstarszych proporczyków nie istnieje. Ot, choćby Wyższa Szkoła Oficerska w Szczytnie, przemianowana na Wyższą Szkołę Policji, albo Wojewódzka Komenda Policji w Jeleniej Górze, która wojewódzka już nie jest, bo nie ma województwa.
Zboże na początek
- Które są najcenniejsze? - dopytuję.
- Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu, bo tam zacząłem pracę - pada pierwsza odpowiedź.
Witold Murczkiewicz uczył się podstaw zawodu w Trzebnicy, pod Wrocławiem, w swoim rodzinnym mieście. W sekcji operacyjno-dochodzeniowej łapał przestępców. Dostał nauczyciela, starszego sierżanta. Swoją pierwszą samodzielną sprawę pamięta do dziś: pożar w magazynie zbożowym. Nie udało się doprowadzić do procesu, choć do dziś jest przekonany, że do pożaru doszło w wyniku złego składowania zboża.
- Bardzo osobiście odebrałem tę porażkę - wspomina.
Już wtedy palił półtorej paczki papierosów dziennie. Iście męskich - extra mocnych z filtrem.
Potem był Wrocław, Warszawa i Szczytno.
Szczytno i Ela
- Drugą moją ulubioną plakietką jest Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie, gdzie pracowałem siedemnaście lat - pada druga odpowiedź.
I gdzie poznał swoją żonę Elżbietę, jak mówią na nią w domu, choć właściwie na pierwsze imię ma Maria.
- Przez te lata pracy w Szczytnie wykształciłem około trzydziestu tysięcy polskich oficerów policji. Można więc powiedzieć, że mam uczniów w całej Polsce - wynika z rachunków.
Witold Murczkiewicz zakończył karierę w Szczytnie na stanowisku kierownika Zakładu Prewencji.
- Praca pedagogiczna bardzo mnie cieszyła. Po tak wielu latach przerwy w czynnej służbie na rzecz teorii i nauczania chciałem jednak wrócić w teren.
I tak trafił do Gdańska. Dalej pali półtorej paczki papierosów dziennie, ale za namową żony już tych zdrowszych, bo light.
Na odchodne dostał od przyjaciół z Komendy Głównej "Mrucznik czyli śpiewnik specjalnego przeznaczenia... wyśpiewamy wszystko" z życzeniami powodzenia w nowym miejscu pracy. Na okładce leniwie leży, wygrzewając się na płocie kot z buźką Witolda.
Rośnie powoli
Kolekcja rośnie, choć z wolna. Plakietki bowiem to towar deficytowy, szczególnie teraz, kiedy rzadziej z racji obowiązków służbowych zdarzają się podróże i wizyty kurtuazyjne. Wtedy trzeba iść na wymianę. Choćby z kolegą ze Szczytna, którego Witold Murczkiewicz zaraził swoją pasją. Albo liczyć na współpracowników. Jeden z wakacji przywiózł naszywkę, jaką na rękawach bluz noszą policjanci z Dominikany, oderwaną podobno za pozwoleniem właściciela.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?