Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grunge ciągle żywy! Tribute to Seattle Unplugged w Pokładzie

ScarTissue
ScarTissue
Choć wydaje się, że złota era grunge dawno minęła, w Trójmieście wciąż jest on doceniany i pielęgnowany.

Gdynia to bliźniacze miasto Seattle. 16 grudnia po raz siódmy w Pokładzie rozbrzmiała muzyka grunge. Tym razem Tribute to Seattle zorganizowano w wersji akustycznej. Podczas koncertu Pokład zmienił swoje oblicze. Scena została ustawiona pośrodku, wokół muzyków i sprzętu porozstawiano świeczki, ławki i krzesła ustawiono wokół sceny- wszystko tak, aby jak najlepiej oddać klimat tego typu imprez. W ten sposób Gdynia miała przez chwilę swoje własne Seattle.

Powiązania z grungem

Jako pierwszy zespół na scenie zaprezentowała się kapela Betty Goes to Hollywood. Rozpoczęli kawałkiem Neila Younga „Act of love”. Być może tego utworu nie można zaliczyć do grunge’u, jednak twórczość Younga miała niewątpliwy wpływ na Pearl Jam. Nie można więc pominąć tak ważnej postaci, jaką jest ten kanadyjski wykonawca. Młodzi artyści przedstawili jeszcze inne dobre kawałki Neila: „Downtown” oraz „Hey hey, my my”. Podczas występu Betty Goes to Hollywood nie było klasyków reprezentujących tzw. Wielką Czwórkę z Seattle (oprócz „Black Hole Sun” Soundgarden), ale dzięki temu mogli zagrać inne utwory, na które warto zwrócić uwagę.

Mowa tutaj o solowej twórczości Eddiego Veddera, czyli piosenkach do soundtracku z genialnego filmu „Into the Wild”. I tak usłyszałam świetne kawałki „Hard Sun” oraz „Society”. Naprawdę ucieszyłam się, gdy zabrzmiały pierwsze rytmy do tych piosenek i popłynęły słowa, dzięki którym przenoszę się w zupełnie inny świat- świat, w którym chcę chwycić za swój plecak i ruszyć w nieznane. Betty bardzo dobrze otworzyła koncerty tego wieczoru, na scenie panowała luźna atmosfera, muzycy żartowali i wykształcił się miły, kameralny klimat.

Wielki powrót

Na ten koncert wielu fanów czekało z niecierpliwością. W zeszłym tygodniu nastąpiła reaktywacja Clockwise, zespołu, który zawsze stanowił mocną część koncertów z cyklu Tribute to Seattle. Podczas występu 6 grudnia w Pokładzie Clockwise pokazali, że są w formie, i tym samym poprzeczkę postawili sobie bardzo wysoko. A czy sprostali wymaganiom swoim fanom podczas tego niedzielnego wieczoru? Swój występ rozpoczęli od kawałku Stone Temple Pilots „Plush” a następnie „Lake of fire” Nirvany. Już po tych piosenkach widać było, że muzycy są nieźli i nie zawiedli moich oczekiwań. Zdarzały się drobne pomyłki wokalisty, Eddiego, ale dla mnie całokształt był na odpowiednim poziomie. Słuchałam z uśmiechem na ustach kolejnych wykonań, dzięki takim zespołom jak Clockwise, mogę choć na chwilę poczuć klimat grunge’u i wyobrazić sobie, że jestem w Seattle.

Zespół swojej publiczności zaprezentował jeszcze kolejną piosenkę Stone Temple Pilots „Interstate love song”, Alice in chains „Sludge factory” i „Nutshell” oraz piosenkę z najlepszego albumu Pearl Jamu „Ten”, balladę „Black”. Cieszę się, że Clockwise postanowili powrócić do koncertowania, wieczór w Pokładzie dowiódł, że powroty mogą być trudne, ale jak najbardziej należy stawić czoła początkowym trudnościom. Trzymam kciuki za kolejne koncerty i liczę na to, że z koncertu na koncert zespół się rozkręci i będą jeszcze lepsi.

Gościnne występy z Brightless

Jako ostatni podczas tego wieczoru pojawił się zespół Brightless. Niektórzy mogą kojarzyć część kapeli z poprzedniego projektu, Snails, tutaj wystąpili w nieco zmienionym składzie. Jako pierwsze wykonali wraz z gościnnym udziałem Eddiego, „Hunger strike” Temple of the dog. Co prawda był to jednorazowy projekt muzyków z Seattle, ale i tak warto pamiętać o tej twórczości, tej piosenki po prostu nie mogło zabraknąć podczas dzisiejszych występów. Nowy wokalista zespołu, Mateusz, sprostał zadaniu i oddał hołd muzyce z Seattle tak jak należało. W początkowym secie zagrali Pearl Jam „I am mine”, Alice In chains  „Your decision”, czyli kawałek już z najnowszej płyty bez udziału Leyna Stayle’a, a także, ku mojemu zaskoczeniu, utwór Mad Season „Long gone day”. Bardzo lubię ten zespół i bałam się, że może zostać pominięty, ale na szczęście Brightless zagrali to, na co po cichu liczyłam.

Na uwagę zasługuje fakt, że nowy wokalista Brightless nie posiłkował się kartkami z tekstem, tylko śpiewał bez "wspomagaczy". Starzy wyjadacze Tribute to Seattle powinni brać z niego przykład.

Następny set przyniósł zmianę wokalisty i na scenie pojawił się Piotr Horbaczewski z piosenką Nirvany „About a girl”. Już po pierwszych partiach wiedziałam, że coś się wydarzy. I się wydarzyło. Potężny głos wokalisty 3fm zdziałał cuda z piosenkami Pearl Jamu „Immortality” oraz „Would” z udziałem Mateusza. To wykonanie było rewelacyjne, zwalało z nóg. Po końcowym Stone Temple Pilots, „Dead and bloated” ponownie nastąpiła zmiana wokalisty i tym razem pojawił się Piotr Łuba. Piosenki, które zostały zaprezentowane na samo zakończenie, idealnie pasowały do jego barwy głosu. Alice in Chains w takim wykonaniu naprawdę jest warte uwagi. „Got me wrong”, „It ain’t like that” czy „Rooster”- wielkie brawa dla Brighltess za te wykonania. I wielkie dzięki za sztandarowy kawałek Pearl Jamu- „Alive”.

I tak oto kolejny Tribute to Seattle przeszedł do historii. Dobrze, że na Pomorzu jest pielęgnowana muzyka, która tak wiele dla mnie znaczy. Cieszę się, że wciąż grunge jest popularny i nie odchodzi w zapomnienie. Po dzisiejszym koncercie tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że lata 90. mają swoją klasę i warto czasem cofnąć się w czasie i skupić się na muzyce z tamtych lat. A najchętniej zbudowałabym wehikuł czasu i przeniosła się do Seattle i początków złotych lat grunge’u.

Zobaczcie zdjęciaz koncertu:

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto