Hop, szklaneczkę mleka

Od kwietnia przyszłego roku każdy rolnik, który zechce sprzedać więcej mleka, niż wynosi jego limit - zapłaci karę.

Do tego czasu producenci mają czas przyzwyczaić się, że mleko stanie się jednym z pierwszych artykułów, które zostaną objęte tzw. zasadami ilości i jakości produkcji stosowanej w krajach Unii Europejskiej, ale także i europejskimi cenami. Hodowcy krów mlecznych będą zadowoleni, konsumenci nieco mniej - mleko jest tam bowiem o ok. jedną trzecią droższe niż w Polsce.

- W tym roku wszyscy pracujemy na kwotę mleczną: i producenci, i konsumenci - mówi Danuta Katulska z Agencji Rynku Rolnego. - Im więcej mleka wypijemy - tym więcej będziemy mogli go wyprodukować i o tyle więcej pieniędzy otrzymają rolnicy. Takie zasady obowiązują we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
W praktyce oznacza to, że Komisja Europejska - organ wykonawczy UE - co roku ustala pułap produkcji mleka, jaki może osiągnąć konkretne państwo w konkretnym okresie. Jeśli wyprodukuje go za dużo - płaci karę, którą i tak uiszczają rolnicy. Jeśli będzie go za mało - limit przepada.

Naszym rolnikom, którzy sprzedają mleko do punktów skupu i mleczarni, kwoty zostaną przyznane od ręki, jednak drobni hodowcy trzech-czterech krów, którzy sprzedają mleko sąsiadom i rodzinie zostaną z tego systemu wyłączeni. Wielu z nich nie wie, że mogą ubiegać się o limity, które w przyszłości mogą przełożyć się na pieniądze.

- W skali kraju rolnicy mający po kilka krów zgłosili zaledwie 103 wnioski o przyznanie im limitów produkcji, z czego 800 wniosków zostało wypełnionych błędnie - mówi Zenon Bistram, prezes Pomorskiej Izby Rolniczej. - Nie sądzę, aby w całej Polsce było tylko ok. tysiąca gospodarstw z dwiema, czy trzeba krowami.
Konsumenci także nie mają więc innego wyjścia, jak tylko pić więcej mleka.