Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedynej bibliotece na Stogach grozi zamknięcie

Przyjazna Pomorzanka
Przyjazna Pomorzanka
Praca i zaangażowanie wielu ludzi dobrej woli może pójść na marne, bo nikogo nie interesuje los Społecznej Biblioteki Publicznej na gdańskich Stogach.

Wybita szyba, brak sponsorów i ciągłe poszukiwanie środków na przetrwanie - oto, z jakimi problemami boryka się na codzień właściciel jedynej w Polsce biblioteki obywatelskiej.

Zamysł był prosty - oddać swój cały dobytek książkowy w ręce mieszkańców dużej gdańskiej dzielnicy, gdzie od kilku lat nie działa biblioteka publiczna. W praktyce pomysł ten co i rusz rozbija się o setki przepisów, nieprzychylnych urzędników i nie widzących pola dla zarobku potencjalnych sponsorów.

Księgozbiór życia

Księgozbiór Jana Urbanika, który jest podstawą tej biblioteki, liczy sobie ponad 14,5 tys. egzemplarzy, które zbierał podczas całego swojego życia. Według ekspertów z Komisji Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk księgozbiór, "tak ze względu na ilość jak i wartość merytoryczną, śmiało może być traktowany jako biblioteka popularnonaukowa, stanowiąca wyposażenie każdej placówki kulturalnej zajmującej się krzewieniem wiedzy, nauki, sztuki i edukacji humanistycznej, a także może stanowić samoistną placówkę biblioteczną".

Zbiór jest dość jednorodny i gromadzony w sposób przemyślany, świadomy, z duża znajomością rzeczy. Początkowo zbiór pana Jana mieścił się w jego mieszkaniu na Stogach. Urósł jednak do takich rozmiarów, że właściciel z obawy o stropy w bloku postarał się o to, aby znalazło się miejsce w Bibliotece Gdańskiej Wyższej Szkoły Administracji. Był tam dostępny dla studentów przez dwa lata, nie był jednak dostępny lokalnej społeczności, na czym zależało właścicielowi księgozbioru. Po rozwiązaniu umowy ze szkołą właściciel zaoferował książki miastu. Po zorganizowaniu Stowarzyszenia władze Gdańska pod koniec roku 2007 zaproponowały lokal na bibliotekę społeczną. Od lutego do sierpnia 2008 roku lokal ten był remontowany i urządzany by móc w sierpniu stać się Społeczną Biblioteką Publiczną dostępną dla czytelników. Poza dostępem do księgozbioru biblioteka oferuje także czytelnie książek i czasopism a ponad to organizuje szereg imprez cyklicznych dla najmłodszych oraz spotkania przy muzyce i zajęcia z komputerem dla dorosłych.

Sponsorzy i wsparcie władz poszukiwane

Mimo, że biblioteka stała się ośrodkiem kultury i miejscem gdzie można znaleźć książki często nie dostępne w bibliotekach uczelni wyższych oraz mimo zaangażowania pana Jana i kilku przychylnych gestów ze strony władz Gdańska, biblioteka nie jest w stanie zarobić na własne utrzymanie. Początkowo, gdy placówka dopiero nabierała kształtów, pan Jan liczył (jak się okazuje - dość naiwnie), że projekt obije się szerokim echem wśród czytelników i w środowisku lokalnym. Od początku istnienia biblioteki potencjalnych czytelników pojawiło się wielu, jednak opłaty wymagane za wypożyczenie książki są często powodem rezygnacji z przyłączenia się do projektu.

Aby biblioteka mogła nadal funkcjonować, potrzebne są jej dotacje (ze względu na przepisy prawne bibliotece nie można na przykład przekazać 1 proc. podatku), ale przede wszystkim duże wsparcie władz lokalnych i sponsorów. Bez tego wsparcia i zaangażowania w sprawę Biblioteki Obywatelskiej dach nad głową utraci kilkanaście tysięcy wartościowych pozycji książkowych. Albo - jak żartuje pan Jan - po upadku biblioteki zostanie ona przez niego spalona, jednak w przeciwieństwie do słynnego szewca z Efezu, Herostratesa, będzie to akt desperacji, a nie chęć wiecznej sławy.

Rozmowa z Janem Urbanikiem, założycielem Społecznej Biblioteki Publicznej na Stogach

Skąd pomysł na bibliotekę?

Księgozbiór jako całość ma znacznie większą wartość niż suma wartości poszczególnych książek, podobnie jak wartość kolii i luźnych pereł. Poza tym ludzkie życie nabiera sensu, kiedy pracuje się nie tylko dla siebie, a ja społeczną służbą nadaję się sens swojemu życiu.

Z czego do tej pory utrzymywała się biblioteka?
Z zapału i dobrej woli kilku ludzi.

Czy pojawili się do tej pory jacyś sponsorzy? Czy ktoś władz miasta lub Rady w jakiś sposób wspomógł pana inicjatywę?
Dopiero po roku, kiedy publicznie zwróciłem się bezpośrednio do Prezydenta Adamowicza, miasto zwolniło nas od czynszu. Na radnych w ogóle nie ma co liczyć, mają przecież tyle spraw na głowie... Bez dwóch osób z Urzędu Miasta i jednej z Urzędu Marszałkowskiego nie byłoby nas.

Jakie są szanse na przetrwanie biblioteki?
Szukamy sposobów na pozyskanie środków, które pomogą nam przetrwać ten rok. Później będziemy samowystarczalni. Odpowiedzią na prośby o wsparcie są najlepsze życzenia wielu sukcesów. Odpowiedzią na 35 próśb o wsparcie jest 7 najlepszych życzeń: wielu sukcesów.

Co w momencie gdy nie będzie już nadziei na przetrwanie? Co wtedy z księgozbiorem?
Zastanawiam się. Przepiję albo spalę. Skoro nikt nas nie chce wesprzeć, to znaczy, że społeczeństwo gdańskie nie potrzebuje tego księgozbioru.

Czy nie ma pan ochoty poddać się i nie walczyć już dłużej o przetrwanie?
Ochoty poddać się nie mam, ale zaczynam tracić siły. Dwa lata, siedem miesięcy i 20 dni, bez urlopu, zwolnienia lekarskiego i dnia wolnego. Wszystkie wizyty, lektury, wszystko to podporządkowane jest jednemu celowi. Zmęczenie daje o sobie znać.

Czy mając za sobą te doświadczenia podjąłby się pan ponownie trudu tworzenia biblioteki?
Nie!

Czytaj też:

Biblioteka społeczna na Stogach
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto