18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kończy się proces lustracyjny byłego rektora UG. Ceynowa nie współpracował z SB?

Dorota Abramowicz
Dobiega końca proces lustracyjny byłego rektora Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Andrzeja Ceynowy. Prokurator IPN Krzysztof Grodziewicz wezwał w czwartek ostatniego świadka. Pułkownik Janusz Sereda był od września 1983 do listopada 1989 roku dyrektorem Departamentu II MSW, czyli kontrwywiadu.

- Nie znam pana Andrzeja Ceynowy, nie spotkałem się z tym nazwiskiem, nie przypominam sobie tajnego współpracownika o pseudonimie "Lek" - tak na pytania sądu odpowiadał były szef kontrwywiadu.

Wyjaśniał też, że w służbach stosowane było zjawisko tzw. maskowania, czyli ukrywania źródeł informacji przed obcym wywiadem. Jedną z form maskowania było przypisywania rzekomym tajnym współpracownikom informacji pozyskiwanych gdzie indziej. Zdarzało się, że rejestrowano tzw. martwe dusze.

**Przeczytaj także:

Szef wywiadu PRL na korzyść Ceynowy

**

- Głównym źródłem sukcesów kontrwywiadu były informacje pochodzące ze środków łączności obcych służb - wyjaśniał Janusz Sereda. Opowiadał także o przypadkach, gdy nieświadomi niczego obywatele stawali się pionkami w walce wywiadów. W latach 80. na Śląsku zwerbowany przez Amerykanów oficer kontrwywiadu zarejestrował pewną osobę jako TW po to tylko, by sprawdzić, czy... nie donosi ona polskim służbom na amerykańskich znajomych.

IPN oskarża Ceynowę, że jako TW "Lek" "w sposób świadomy i tajny współpracował z ogniwami operacyjnymi
organów bezpieczeństwa państwa w charakterze tajnego informatora przy operacyjnym zdobywaniu informacji". Wprawdzie nie odnaleziono żadnych dokumentów podpisanych przez Ceynowę, ale według raportów prowadzącego agenta porucznika Tadeusza K., był on "przygotowywany do realizacji zadań o charakterze ofensywnym w stosunku do służb specjalnych USA, które realizował będzie na stypendium w USA".

Andrzej Ceynowa od początku nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Porucznik K. w 1999 roku zginął w zagadkowych okolicznościach na polowaniu, po tym jak położona na tylnym siedzeniu samochodu niezabezpieczona broń miała sama wypalić.

Następna, która być może już zakończy się wyrokiem rozprawa, została wyznaczona na 8 marca.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto