Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kula czasu, czyli marzenia się spełniają

Ewa Kowalska
Ewa Kowalska
21 maja w samo południe odbędzie się uroczyste uruchomienie kuli czasu na latarni w Nowym Porcie. Tym samym spełni się wielkie marzenie jej właściciela.

Siedem lat temu Stefan Jacek Michalak, kanadyjski biznesmen polskiego pochodzenia, kupił zdewastowaną latarnię morską, stojącą u ujścia Martwej Wisły do Zatoki Gdańskiej. Od 1894 do 1984 roku wskazywała kapitanom statków drogę do portu w Gdańsku, a po jej zamknięciu ulegała stopniowemu zniszczeniu. Przed całkowitą dewastacją uchronił ją miłośnik latarni, członek stowarzyszeń skupiających pasjonatów tych niezwykłych budowli. Nowy właściciel nie urodził się w Gdańsku, ale jego związki z miastem są nader silne. To imieniem jego ojca, współtwórcy Akademii Medycznej w Gdańsku, nazwany został plac przy szpitalu, a sam zainteresowany studiował na Politechnice Gdańskiej.

Od ruiny do muzeum

Pana Stefana miałam przyjemność poznać cztery lata temu, kiedy jego determinacja doprowadziła do wyremontowania latarni. Pamiętam zadowolenie malujące się na twarzy zapaleńca - oto bowiem dla własnej satysfakcji oraz przyjemności gdańszczan i turystów, oddał do użytku niebanalny obiekt, jakże wpisujący się w gdański pejzaż. W wyremontowanym wnętrzu można obejrzeć wystawę latarnictwa morskiego, a wspinając się wąskim korytarzem ku szczytowi, poznać historię obiektu. Z galeryjki biegnącej dookoła szczytu dwudziestosiedmiometrowej latarni rozpościera się widok, o jaki trudno w całym Gdańsku. Przy dobrej widoczności widać stąd Sopot i Gdynię, a nawet Półwysep Hel. Statki stojące na redzie, pomnik na Westerplatte, setki nowiutkich samochodów stojących w Wolnym Obszarze Celnym i Martwą Wisłę zmierzającą ku zatoce, można niemal dotknąć.

Kiedy Pan Stefan opowiadał o latarni, w jego głosie już wtedy wyczuwalna była nadzieja na zrealizowanie kolejnego pomysłu, którego imię brzmiało - kula czasu

Spadająca kula

W XIX wieku zapanowała moda na instalowanie na portowych obiektach metalowych kul, które pełniły funkcję swoistego zegara. Przed godziną dwunastą były one wciągane na szczyt masztu, żeby na sygnał z obserwatorium astronomicznego, opaść punktualnie w południe. Dźwięk spadającej kuli pozwalał obsłudze statków na dokładne ustawienie okrętowych chronometrów (zegarów używanych do nawigacji). W kulę czasu zaopatrzona była i gdańska latarnia. Niestety, pod koniec lat dwudziestych XX wieku, silny sztorm zniszczył zegar i od tego czasu pamięć o kuli czasu zaczęła umierać.

Upór właściciela latarni, połączony z hojnością sponsorów i wiedzą Grzegorza Szychlińskiego z Muzeum Zegarów Wieżowych sprawił, że po latach kula czasu powróci na swoje miejsce. Łacińska sentencja audaces fortuna iuvat (śmiałym szczęście sprzyja) jak ulał pasuje więc do postaci Stefana Jacka Michalaka, dzięki któremu Gdańsk zyska kolejną atrakcję turystyczną.

Uroczystość uruchomienia będzie miała miejsce 21 maja o godzinie 12, ale warto przybyć pod latarnię wcześniej. Kula czasu nie będzie czekała na spóźnialskich…

 


Każdy z Was może być reporterem MMTrojmiasto.pl. **Czekamy na Wasze newsy, zdjęcia, relacje i reportaże, filmiki. Zapraszmy do tworzenia wirtualnego Trójmiasta!**


od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto