Jak tu nie wierzyć w szczęście trenera Ricardo Moniza? Holenderski szkoleniowiec przejął po Michale Probierzu zupełnie rozbity zespół Lechii i dokonał z nim niemożliwego - awansował do czołowej "ósemki" ekstraklasy. Trudno założyć, że nawet po podziale punktów gdańszczanie nagle zagrożą Legii Warszawa czy Lechowi Poznań, ale wobec wahań formy pozostałych drużyn ich walka o miejsce gwarantujące udział w eliminacjach Ligi Europy jest realna.
W sobotni wieczór lechiści mieli wygrać we Wrocławiu, aby nie oglądać się na innych. Niestety, w trzecim meczu pod wodzą Moniza spisali się najsłabiej. Byli tłem dla Śląska, który... wcale nie porywał swoją grą. Gdańscy defensorzy popełnili trzy rażące błędy, z których jeden wykorzystali wrocławianie.
W 54. minucie meczu Marco Paixao skoczył najwyżej w polu karnym, po centrze z rzutu rożnego Sebastiana Mili, i zdobył jedyną tego dnia bramkę. Tzw. wielbłąda zaliczył tutaj Mateusz Bąk. Doświadczony bramkarz Lechii źle obliczył lot piłki i się z nią minął.
Gdańszczanie nie potrafili zagrozić bramce Mariana Kelemena. Najlepszą, i praktycznie jedyną tak klarowną, okazję w końcówce spotkania zmarnował Marcin Pietrowski. Defensywny pomocnik dostał sytuacyjną piłkę tuż obok słupka, ale strzelając z około 2 metrów... nie trafił w bramkę.
Lechia Gdańsk zasadniczą część sezonu zakończyła więc na 8 miejscu w tabeli i zagra w tzw. grupie mistrzowskiej. Po podziale punktów biało-zieloni mają 20 "oczek". Nad Lechią są: Górnik Zabrze (21 punktów po podziale), Zawisza Bydgoszcz (21), Wisła Kraków (23), Pogoń Szczecin (24), Ruch Chorzów (25), Lech Poznań (27) oraz Legia Warszawa (32).
Pierwszy mecz decydującej części sezonu Lechia rozegra w Chorzowie z Ruchem 26-27 kwietnia.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?