Niewiarygodne, jak można przegrać taki mecz. Lechia w całym spotkaniu oddała 18 strzałów na bramkę, podczas gry rywale trzy razy mniej. W dodatku gracze z Bełchatowa mieli tylko dwa strzały w bramkę i to wystarczyło im, aby sięgnąć po trzy punkty. Lechia grała dobrze, była znacznie lepsza, prowadziła grę, ale znowu zapłaciła karę za brak skuteczności. Piłkarze z Gdańska sami zrobili bohatera z Łukasza Sapeli. Na razie nie pokazali się nowi piłkarze. Zadebiutował wprawdzie Aleksandr Sazankow, ale zagrał tylko dziesięć minut. Nie dotarł za to certyfikat Bedi Buvala i Francuz w Bełchatowie ostatecznie nie mógł wystąpić. Dwukrotnie strzelał Abdou Traore, raz interweniował Sapela, a w drugiej sytuacji piłka przeleciała tuż obok słupka. Przy trzecim uderzeniu Traore, bramkarz gospodarzy wybił piłkę nad poprzeczkę, a po chwili instynktownie głowę uderzał Piotr Wiśniewski, ale tuż nad bramką. Bełchatowianie dopiero w 28. minucie groźniej zaatakowali, na szczęście Tomasz Wróbel nie doszedł do podania Macieja Małkowskiego. Później, w ciągu 60 sekund, dwóch szans nie wykorzystał Buzała. Najpierw po podaniu Traore przegrał pojedynek sam na sam z Sapelą, a po chwili otrzymał podanie od Ivansa Lukjanovsa i strzelił przede wszystkim mocno, ale prosto w Sapelę. Przed przerwą szczęście uśmiechnęło się do biało-zielonych, kiedy po interwencji Łukasza Surmy piłka przeleciała tuż nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Pawła Kapsę.
Początek drugiej połowy ponownie dla Lechii. Już w 47 minucie po rzucie rożnym głową strzelał Buzała, piłka dwukrotnie odbiła się od poprzeczki i wyleciała poza linię końcową boiska. Gdański napastnik był też bliski wykorzystania błędu Sapeli. Bramkarz GKS tak długo przymierzał się do wybicia piłki, że został zablokowany przez Buzałę i piłka o centymetry przeleciała nad poprzeczką. Gospodarze lepiej zagrali w drugiej połowie, ale groźną akcję Dawida Nowaka zastopował Kapsa. W 72. minucie gospodarze przeprowadzili decydującą akcję. Nowak podał do Janusza Gola, a ten ograł Vytautasta Andriuskeviciusa i huknął z dystansu i piłka wylądowała w gdańskiej bramce. Szok, bo to gdańszczanie byli znacznie bliżej objęcia prowadzenia. Lechia szybko ruszyła do ataku i w 74. minucie Buzała został wycięty w polu karnym równo z trawą przez Janusza Drzymonta. Trudno wyobrazić sobie bardziej ewidentny faul. Sędzia Mirosław Górecki był blisko tej sytuacji, ale wolał udawać, że nic nie widzi. I w ten sposób arbiter zabrał szansę Lechii na gola. Nie po raz pierwszy, bo wcześniej odgwizdał Buzale pozycję spaloną, kiedy ten wychodził sam na sam, choć wszystko było w zgodzie z przepisami. I choć do końca gdańszczanie atakowali, to już bramkowej sytuacji nie mieli.
- Znowu mogliśmy się przekonać, że piłka nie jest sprawiedliwa. Graliśmy piłką, mieliśmy inicjatywę, oddaliśmy kilkanaście strzałów, a zeszliśmy z boiska pokonani. Szkoda sytuacji, w której sędzia pokazał, że byłem na spalonym, szkoda też tej, kiedy nie zauważono faulu na mnie w polu karnym. Jednak pomimo tych sytuacji i tak powinniśmy wygrać mecz. Sam miałem kilka sytuacji, ale tym razem zabrakło szczęścia - ocenił Buzała.
GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Janusz Gol (72).
GKS Bełchatów: Sapela - Tanevski, Drzymont, Lacić, Popek - Wróbel (68 Vinicius), Gol, Baran, Poźniak (46 Nowak), Małkowski - Żewłakow (82 Bocain).
Lechia: Kapsa - Deleu, Bąk, Wołąkiewicz, Andriuskevicius - Traore, Surma, Nowak (80 Sazankow) - Wiśniewski (67 Bajić), Buzała (83 Dawidowski), Lukjanovs.
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 3200.
Więcej o meczu w poniedziałkowym "Dzienniku Bałtyckim"
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?