- Cieszę się, że strzeliłem drugiego gola z rzędu, ale jeszcze bardziej cieszy mnie wygrana na wyjeździe po tylu miesiącach - mówił po meczu Słowak. - Zagrałem jako prawy obrońca i znowu nie straciliśmy gola. To również powód do radości. Zaczęliśmy mecz na czterech obrońców, bo wiedzieliśmy, że Wisła ma szybkich skrzydłowych Rafała Boguskiego i Patryka Małeckiego. W drugiej połowie, jak mieliśmy przewagę jednego zawodnika, to bardziej się otworzyliśmy, bo wiedzieliśmy, że będzie więcej przestrzeni. I tak padła bramka, dostałem świetne podanie od "Peszkina" i strzeliłem. W polu karnym chciałem od razu ograć obrońcę i to mi się udało, tak jak z Termaliką, a potem już byłem zdecydowany na oddanie strzału.
Haraslin coraz pewniej czuje się w defensywie. Nie brakuje opinii, że to może być w przyszłości boczny obrońca.
- Trudno powiedzieć - odpowiada Lukas ze śmiechem. - Nie jestem przekonany, ale jakoś mi idzie. Czy to we Włoszech czy na Słowacji grałem jako skrzydłowy albo napastnik. To dla mnie nowa pozycja, z którą na razie sobie radzę i zobaczymy jak będzie dalej.
Dla Lechii trudna sytuacja nastąpiła jeszcze w trakcie pierwszej połowy, kiedy zasłabł trener Piotr Nowak i musiał skorzystać z pomocy lekarzy. Drugą połowę szkoleniowiec oglądał w telewizji w szatni, ale po meczu poczuł się już lepiej i wrócił z drużyną do Gdańska.
- Wiedzieliśmy, że trener się gorzej poczuł, ale koncentrowaliśmy się na grze i realizowaliśmy założenie przedmeczowe - powiedział Słowak.
TRZY WRZUTY. Podsumowanie wydarzeń sportowych na Pomorzu
dziennikbaltycki.pl
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?