Marcin Nowaczyk juniorem Lotosu

19-letni Marcin Nowaczyk zostanie pierwszym juniorem szykującej się do walki o awans do ekstraligi drużyny gdańskiego Lotosu. To następny po Tomaszu Chrzanowskim, Robercie Kościesze, Krzysztofie Pecynia i Duńczyku Brianie Kargerze, pozyskany zawodnik.

- Podobno biją się o ciebie działacze ekstraligi i pierwszej ligi. Odczuwasz to zainteresowanie?

- Otrzymałem kilka ofert. Dzwonili działacze z różnych zakątków Polski. Wszystko przemyślałem. Przenoszę się do Gdańska. Jeszcze w tym tygodniu podpiszę kontrakt z Lotosem. Później gdańscy działacze muszą jeszcze wpłacić na konto Kolejarza Rawicz 120 tys. zł za transfer.

- Szczególnie druga połowa sezonu 2003 była dla ciebie udana. Skąd nagły wzrost formy?

- Starałem się. Nie ukrywam, że zostałem zauważony dzięki pomocy taty i wujka, Bernarda Jądera, którego starsi kibice pamiętają jeszcze jako zawodnika. Ostatnio pracował jako trener. On mnie wszystkiego nauczył. Tata prawdopodobnie będzie przyjeżdżał na każdy mój mecz. Wujek "Benio" może zamieszka nawet ze mną w Trójmieście.

- To pierwsza twoja przeprowadzka w życiu. Nie boisz się?

- Muszę zaryzykować. W Gdańsku będę miał większe możliwości rozwoju. Jako amator, otrzymam motocykle z klubu. Jeszcze nie wiem co się stanie z moją dalszą nauką. W Lesznie miałem chodzić do liceum.

- Czy twoje umiejętności nie okazały się wystarczające, aby startować w ekstralidze?

- Ostatni rok jako junior chciałbym spędzić w gronie najlepszych. Dlatego z Lotosem musimy awansować.

- Kibice żużlowi nie znają ciebie zbyt dobrze. Czy mógłbyś się przedstawić?

- Mieszkam w Rawiczu. Pod koniec sezonu 2000 zdałem egzamin na licencję żużlową. Przez trzy ostatnie lata reprezentowałem Kolejarza Rawicz. Wzoruję się na Australijczyku Leighu Adamsie. Mój młodszy o rok brat Michał także próbował zostać żużlowcem, ale zrezygnował.