Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Masowe groby w Gdańsku - czy istnieją?

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Nie milkną echa odkrycia masowego grobu w Malborku. Czy podobnych znalezisk powinniśmy się spodziewać również w Gdańsku?

Kilka tygodni temu media obiegła szokująca wiadomość o przypadkowym odkryciu nieznanego dotąd masowego grobu w Malborku. Początkowo szok nie był wielki, przypuszczano bowiem, że grób zawiera szczątki kilkudziesięciu osób. Pochodzić mógłby zatem z czasów przejścia frontu przez Malbork w 1945 r. i być miejscem wiecznego spoczynku ofiar działań wojennych, może nawet żołnierzy jednej lub drugiej z walczących stron podczas II wojny światowej. Ta hipoteza nie utrzymała się długo, bowiem przy dalszej eksploracji mogiły okazało się, że zawiera ona kości setek ludzi, w tym również dzieci.

Z głębokiego średniowiecza

Bardzo szybko zaczęto się zastanawiać, gdzie jeszcze należy spodziewać się podobnie szokujących odkryć. Również w Gdańsku - mieście kilka razy w ciągu swojej historii będącym świadkiem tragicznych i obfitych w ofiary wydarzeń - groby masowe oczywiście są.

Najdawniejszym zanotowanym przez historię wydarzeniem, którego tragizm mógł skutkować powstaniem masowego pochówku, była osławiona rzeź Gdańska z 1308 roku. Nikt nie wie dokładnie, ilu mieszkańców miasta straciło wówczas życie, nie wiadomo również, gdzie ich pochowano.

Skoro wydarzenie to zostało ochrzczone słusznie, choć z pewną przesadą, mianem "rzezi" - ofiar musiało być dużo. Jedyną informacją o miejscu pochówku części ciał jest wzmianka o tym, że opat oliwski Rüdiger zabrał wkrótce po strasznej listopadowej nocy 1308 roku ciała szesnastu rycerzy zabitych przez Krzyżaków i pochował je na cmentarzu przy Kościele Św. Jakuba w Oliwie. Co stało się z resztą poległych?

Trudno orzec. Być może znalazły miejsce ostatniego spoczynku w pobliżu któregoś z dwóch kościołów, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie teatru tragicznych wydarzeń - a więc przy kościele Św. Mikołaja (tym, którego resztki obejrzeć można pod Halą Targową), bądź przy kościele Św. Katarzyny. Prowadzone ostatnio masowo w tych okolicach prace archeologiczne być ujawnią wkrótce tę tajemnicę.

Ofiary epidemii

Oprócz wojen, setki ludzi umierały w trakcie nawiedzających Gdańsk epidemii, a było ich sporo. Ten fakt nie dziwi, kiedy okaże się, że mówimy o mieście portowym, gdzie szybciej niż na prowincję dociera ze świata zarówno to, co dobre, jak i to co złe. Ofiary epidemii grzebane były w masowych grobach, których lokalizacja pokrywa się często z istniejącymi wówczas, bądź później założonymi cmentarzami. Tam ewentualne odkrycie licznych szkieletów nikogo prawdopodobnie nie zdziwi.

Bardziej zaskakujące może być odnalezienie grobów ofiar epidemii cholery, dla których utworzono szpital i cmentarz na Ostrowiu, a więc terenie od ponad stulecia użytkowanego przez stocznie i inne zakłady przemysłowe. Innym masowym grobem ofiar epidemii jest oznaczone niedawno skromnym pomniczkiem miejsce, w którym pochowano ofiary epidemii tyfusu w gdańskim areszcie w 1945 i 1946 roku.

Ofiary dawnych wojen

Gdańsk, duża i zazwyczaj dobrze przygotowana do obrony twierdza, był kilkukrotnie oblegany. Oblężenie ma to do siebie, że pochłania liczne ofiary, głównie wśród atakujących. Żołnierzy poległych przy takich okazjach nie transportowano do krajów z których pochodzili. Biorąc pod uwagę liczbę ofiar byłoby to technicznie niewykonalne. Nie było też niegdyś po prostu takiego zwyczaju. W ten sposób powstał m.in. masowy grób żołnierzy rosyjskich, którzy stracili życie przy oblężeniu Gdańska, w 1734 roku.

Mogiła ta, zwana przez mieszkańców Gdańska dawniej po prostu "rosyjskim grobem", oznaczona została na przełomie XIX i XX w. pięknym obeliskiem z fińskiego marmuru, opatrzonym napisem po rosyjsku. Napis ów informował o jego poświęceniu pamięci rosyjskich żołnierzy, którzy stracili życie przy oblężeniach Gdańska w latach 1734, 1807 i 1813. Jest to jeden z nielicznych przedwojennych gdańskich pomników przetrwałych do dzisiaj.

Na ślady pochodzącej z początku XIX wieku zbiorowej mogiły żołnierzy francuskich natrafiono przypadkiem - choć bardzo dziwnym - przy... zakładaniu cmentarza żołnierzy francuskich,  jeńców z okresu II wojny światowej, zlokalizowanego przy ul. Powstańców Warszawy.

Niepotwierdzony przekaz donosi o wykorzystaniu części likwidowanych w XIX w. kanałów na Dolnym Mieście jako miejsca pochówku żołnierzy. Prawdopodobieństwo tej informacji jest w mojej opinii umiarkowane, jednakże oczywiście istnieje taka możliwość. Pochowanymi w owych grobach mogliby być jedynie żołnierze polegli w czasie oblężenia Gdańska w 1813 roku. Kanały owe zlokalizowane były pośrodku kilku dzisiejszych ulic, takich jak Łąkowa, Jaskółcza czy Kieturakisa.

Ofiary ostatniej wojny

Ponieważ jednak okoliczności zaistnienia masowych grobów, o których mowa wyżej, są jasne i nie budzą kontrowersji, nie ma już również od dawna nikogo, kto poszukiwałby swoich tajemniczo zaginionych w wojennej zawierusze krewnych. Oczywistą sprawą jest to, że najbardziej "medialne" byłyby odkrycia grobów związanych z tragicznymi wydarzeniami ostatniej wojny.

Najstarszym takim miejscem związanym z wydarzeniami z II wojny światowej był grób polskich pocztowców, zamordowanych i pochowanych w tajemnicy i nieznanym miejscu przez Niemców. Grób ten odnaleziony został przypadkowo w 1991 roku podczas budowy siedziby banku na Zaspie. Szczątki zidentyfikowane przez jedną z przedwojennych pracownic Poczty Polskiej, p. Urszulę Świeczkowską, zostały zabezpieczone i przeniesione na cmentarz przy ul. Chrobrego - mauzoleum ofiar faszyzmu.

Więcej ofiar mogących zapełnić masowe mogiły nie było w Gdańsku aż do końca wojny. Tragiczne dla Gdańska zakończenie wojennych działań na Wielkanoc 1945 r. skutkowało powstaniem setek grobów. Pojawiały się one głównie na starych cmentarzach, czasem w parkach, nie mając zazwyczaj charakteru grobów masowych. Te ostatnie pojawić się miały dopiero po zakończeniu wojny.

Częściowo wypełniły je ofiary nalotów, ostrzału i pożarów, częściowo ciała osób zamordowanych przez zwycięzców, np. z powodu odmowy oddania zegarka. Ich lokalizacja nie jest mi znana, aczkolwiek żyją jeszcze może ludzie, którzy pamiętają, gdzie ofiary przejścia wojny przez Gdańsk zostały pochowane. Istnieje wszakże jeden wyjątek.

Wyjątkowy las na Wyspie Sobieszewskiej

Jest nim las między Wisłoujściem, a Górkami Zachodnimi. Nie ma tam, o ile mi wiadomo zbiorowej mogiły w ścisłym tego słowa znaczeniu. Tym nie mniej tam właśnie schronili się bardzo liczni mieszkańcy Gdańska, kiedy wokół Gdańska zacisnął się już pierścień Armii Czerwonej i jedyną szansą ucieczki było dostanie się jakąkolwiek jednostką pływającą na Hel - w ostatnie miejsce, skąd odpływały jeszcze statki ewakuujące ludzi.

Oprócz setek (a może tysięcy) cywilów, las ten stał się również miejscem schronienia pozostałych przy życiu niemieckich żołnierzy. Nic więc dziwnego, że rejon ten stał się obiektem intensywnego ostrzału artyleryjskiego. Tam właśnie ci, którym udało się z tego piekła wymknąć, widzieli po raz ostatni wielu swoich sąsiadów i znajomych, których ziemski ślad w tym miejscu się urywa.

Między bajki należy włożyć historię o tym, jakoby pod placem pomiędzy Podwalem Staromiejskim, a Halą Targową, w którejś z podziemnych kondygnacji schronu przeciwlotniczego, znajdować miałby się masowy grób mieszkańców Gdańska, którzy zginęli tam zalani wodą z pękniętego rurociągu (literacką wizję tego miejsca umieścił w "Złotym Pelikanie" S.Chwin). Owszem, w trakcie bombardowania rzeczywiście schron zaczął być zalewany wodą, jednakże była ona na bieżąco wypompowywana. Zagrożonym mimo to utonięciem ludzi uwolnili ze schronu...rosyjscy żołnierze. Wiem to od jednej z osób, które tam właśnie spędziły ostatnie godziny wojny.

Ofiary powojenne

Koniec wojny nie był jednak końcem okazji do powstawania masowych grobów. Jednym z tych, powstałych już po zakończeniu działań wojennych w Europie, jest wspomniany wyżej grób ofiar tyfusu w areszcie przy Kurkowej, gdzie choroba zgarnęła obfite żniwo wśród stłoczonych w celach ludzi wszystkich narodowości, jakie można było w tym czasie w Gdańsku spotkać. Wówczas uznanym za podejrzanego, a co za tym idzie trafić do aresztu, mógł każdy.

Nie wiadomo też, gdzie zostały pochowane ofiary represji powojennych, wśród których znalazła się m.in. słynna Inka czy Danuta Siedzikówna, która ma jedynie symboliczny grób na Cmentarzu Garnizonowym.

Na liście masowych grobów brakuje jeszcze jednego - grobu licznych ofiar epidemii tyfusu w obozie Narwik przy Marynarki Polskiej, gdzie tuż po wojnie zgromadzono niemieckich jeńców. Zmarli w trakcie epidemii pochowani zostali zapewne gdzieś w jego pobliżu. Szczerze mówiąc spodziewałem się odkrycia tego grobu w trakcie prac ziemnych przy budowie Baltic Areny. Nic takiego jak dotąd nie nastąpiło, ale kto wie, na co natrafi koparka przy dalszych pracach w tym rejonie.

Czy to już wszystko?

Zapewne nie. Wyżej przytoczona lista nie pretenduje nawet do jakiejkolwiek kompletności. Jej celem jest uzmysłowienie Czytelnikowi tego, że miejsca takie jak malborska masowa mogiła znajdować mogą się w Gdańsku niemalże wszędzie, o wielu bowiem nie ma żadnych wzmianek, ani nikogo, kto mógłby o nich opowiedzieć.

Straszne chwile - czy to spowodowane epidemią, czy wojną - pociągają za sobą liczne ofiary. Ekstremalne sytuacje, w których ofiary te tracą życie, uniemożliwiają najczęściej pochówki indywidualne. Nie dziwmy się zatem, jeśli w ramach licznych, prowadzonych w Gdańsku inwestycji odnaleziony zostanie jakiś masowy pochówek. Oby nie tak masowy i nie odsłaniający tak strasznego losu osób w nim pochowanych, jak miało to miejsce w Malborku.

Ferie zimowe | Walentynkowe imprezy i konkursy | Pamiętnik Baltic Areny
od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto