Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matura 2010 i Piękna Madonna

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Tegoroczna matura w całej pełni. Warto przy tej okazji przypomnieć o dawnym, a jak się zdaje całkowicie już dzisiaj zapomnianym zwyczaju, związanym z figurą w Kościele Mariackim.

Jeśli w Kościele Mariackim mielibyśmy pokazać komuś tylko trzy, najbardziej warte uwagi obiekty, to na takiej liście, obok Zegara Astronomicznego i gotyckiego ołtarza Głównego, z całą pewnością znalazłaby się Piękna Madonna. Rzeźba ta, stojąca za szybą w Kaplicy św. Anny, to prawdziwe arcydzieło zaawansowanego, gdańskiego gotyku. Ten sposób przedstawiania Matki Boskiej, dość popularny w XV w., charakteryzuje się ukazaniem Marii bardziej jako matki wiernych, niż niebiańskiej królowej. Piękne Madonny zobaczyć można w wielu miejscach na świecie. W samym Kościele Mariackim można wskazać cztery. Jednak ta z Kaplicy św. Anny jest wyjątkowa. O wyjątkowości tej rzeźby przesądza już choćby jej wielkość i doskonały stan, w jakim przetrwała do naszych czasów. Ale tak naprawdę wyjątkową czyni ją związana z nią legenda.

Mistrz Pięknej Madonny

Jak to się często zdarza w przypadku dzieł sztuki średniowiecza, nie wiadomo kto wyrzeźbił Piękną Madonnę. Nie wiadomo nawet dokładnie kiedy powstała. W braku nazwiska i jakichkolwiek informacji przybliżających tożsamość jej autora, przyjęto nazywać go po prostu "mistrzem Pięknej Madonny". Przybliżony czas powstania rzeźby określa się na rok 1420. Temu samemu autorowi przypisuje się ponadto figurę Piety, którą oglądać można w Kaplicy św. Reinholda (tam gdzie kopię "Sądu ostatecznego" Memlinga), a niektórzy są zdania, że ten sam człowiek wyrzeźbił również niezwykle realistyczną figurę ukrzyżowanego Chrystusa z Kaplicy Jedenastu Tysięcy Dziewic.

Dlaczego Madonnę określa się jako "piękną"? Wystarczy na nią spojrzeć. Posąg przedstawia młodą kobietę o regularnych rysach i ładnie zarumienionej buzi, na której gości lekki uśmiech, który można by nazwać tajemniczym. Uroczą twarz okalają złote loki, wymykające się spod chusty, która okrywa głowę, którą wieńczy duża, gotycka korona. Wzrok Madonny spoczywa na pięknym, dojrzałym jabłku, które trzyma w lewej dłoni. Na prawym przedramieniu trzyma dzieciątko, podobnie rumiane, pyzate i uśmiechnięte jak jego mama, które wyciąga rączki w kierunku trzymanego przez Madonnę jabłka. Całość tchnie spokojem, ciepłem i czułością. To właśnie jest główna cecha całego średniowiecznego nurtu "pięknych madonn". Bez wątpienia mamy w przypadku tej rzeźby do czynienia z ideałem kobiecego piękna, który obowiązywał w Gdańsku na przełomie XIV i XV w.

Legenda

Brak informacji o okolicznościach powstania tak znaczącego dzieła daje pole do popisu alternatywie historii, czyli legendzie. Legenda szczegółowo wyjaśnia skąd wzięła się figura i dlaczego znalazła się w Kościele Mariackim. Jeśli ktoś jej jeszcze nie zna, to podaję jej skróconą wersję:

Pewnego dnia młody chłopak, który uczył się zawodu rzeźbiarza, miał nieszczęście natknąć się na jednej z gdańskich uliczek na trupa z nożem w plecach. Zamiast zawrócić na pięcie i wiać, byle dalej, postanowił odciągnąć go nieco na bok, żeby nie rozjechały go wozy, zmierzające na targ. Trupowi było to już zapewne dość obojętne, natomiast chłopakowi ten osobliwy gest współczucia przyniósł kłopoty, z których mógł wyjść z głową oddzieloną od tułowia. Jak to zwykle w tego typu legendach bywa, w najmniej odpowiednim momencie pojawili się świadkowie, którzy uznali, że osobnik wlokący po ziemi zwłoki, ani chybi jest mordercą. Próżno chłopak tłumaczył, co skłoniło go do zajęcia się zamordowanym człowiekiem. Nikt mu oczywiście nie uwierzył i jako morderca, znalazł się w lochu. Gdańska Temida nie miała wówczas zwyczaju cackania się z przestępcami, zwłaszcza tymi, których złapano na gorącym uczynku. Subtelna różnica między dowodem, a poszlaką nie przeszkodziła sędziemu skazać nieszczęsnego adepta sztuki rzeźbiarskiej na śmierć. W ramach ostatniego życzenia chłopak zażądał narzędzi rzeźbiarskich i kamienia. Tak wyposażonego zamknięto go w celi, w której miał spędzić ostatnią noc przed egzekucją.

Następnego dnia pojawił się w więzieniu komitet egzekucyjny, który miał dostarczyć skazańca na miejsce kaźni. Niemałe zdziwienie wywołało odkrycie w celi oprócz skazańca niezwykle kunsztownie wykonanej rzeźby, przedstawiającej Madonnę z dzieciątkiem. Chłopak przyznał się do autorstwa, wyjaśnił ponadto, że nie było to specjalnie trudne, bowiem w nocy nawiedziła go Matka Boska i osobiście mu pozowała. Zapewnić miała go także, że ze sprawy o morderstwo wyjdzie obronną ręką. Tę miłą pogawędkę katowskich pachołków ze skazanym przerwał sądowy posłaniec, który w samą porę przybył pędem do więzienia, by oznajmić, że schwytany został prawdziwy zabójca. Tak młody, ale już niezwykle umiejętny rzeźbiarz, uratował skórę, a z wdzięczności za ocalenie życia, podarował figurę Kościołowi Mariackiemu.

Matka Boska Egzaminacyjna

A jak to się ma do matury? Otóż jak najbardziej. Z faktu, że z figurą wiąże się legenda o uratowaniu życia uczniowi, wysnuto wniosek, że uczniowie, studenci i wszelcy inni poddawani dobrowolnej bądź przymusowej edukacji, a przy okazji i egzaminom, mogą liczyć na pomoc Pięknej Madonny. Bardzo często można było kiedyś spotkać u jej stóp żarliwie modlących się uczniów, którzy mają naturalną tendencję do wierzenia w cud, zwłaszcza jeśli czasu na naukę pozostało im mało, a w głowie pustawo. Są tacy, którzy twierdzą, że wstawiennictwo Pięknej Madonny działa, podają przy tym nie podlegające dyskusji przykłady jej nadprzyrodzonej interwencji. Utrzymują, że treść pytań egzaminacyjnych okazywała się niejednokrotnie cudownie zbieżna ze skąpymi wiadomościami, z jakimi ten czy ów stawiał się przed obliczem egzaminatora. Mimo że sam nie korzystałem z pomocy Pięknej Madonny, pamiętam z dzieciństwa drewnianą tablicę, ustawioną przed Kaplicą św. Anny, na której uczniowie, w tym również szczęśliwi maturzyści, przypinali pineskami swoje szkolne tarcze jako wota.

Kiedy w kwietniu tego roku oprowadzałem wycieczki po Kościele Mariackim nie zauważyłem żadnego żarliwego oranta przed cudownym wizerunkiem Madonny. Świadczyć to może bądź o tym, że stary sposób na zwiększenie szans egzaminacyjnych poszedł w zapomnienie, albo o tym, że tegoroczni maturzyści są tak świetnie przygotowani, że żadna, a już tym bardziej nadprzyrodzona pomoc, nie jest im potrzebna. Do końca matur pozostało jeszcze trochę czasu, myślę zatem, że niektórzy powinni wziąć pod rozwagę udanie się po pomoc do tej, która kiedyś uratowała życie uczniowi.

Maturzystów zupełnie już zdesperowanych informuję uprzejmie, że zaledwie kilka metrów od Kaplicy św. Anny i cudownego wizerunku Madonny Egzaminacyjnej, przy filarze stoi figura św. Antoniego, patrona spraw beznadziejnych.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto