Metropolia kończy się w Uchu

Publiczność znowu dopisała. Tłok panował już przy wejściu i szatni. Z trudem można się było przecisnąć pod scenę, czy w kierunku  baru. Najpierw zagrał jazzowy kwartet Irka Wojtczaka, następnie Sławek Jaskułke Trio, Ikenga Drummers i Kobiety.

Po nich na scenie zainstalował się przedstawiciel trójmiejskiej alternatywy  - Maszyna Do Mięsa. W dalszej kolejności reggae’owy Majestic, który bardzo rozruszał słuchaczy, zgromadzonych w klubie. Następnie wystapił zespół byłego frontmana Illusion - Lipali. który zmiażdżył wszystkich ciężkimi tonami. Muzyka ta zachęciła publikę do pogo i stage divingu. Owacyjnie, skandowaniem nazwy zespołu, został przyjęty i pożegnany Dick4Dick, podczas występu którego rzucano się... piłeczkami pingpongowymi. Ruch pod sceną i chóralne śpiewy świadczyły o tym, jak dobrze się bawiono przy ich muzyce.

W Uchu wystąpili także funkowy Blenders, transowy zespół Mordy oraz The Glennskii’s. Na scenie pojawił się także Tymon Tymański and Transistors, który zagrał jeden krótki, ale bardzo gorąco przyjęty set. Próbowano wywołać  bis, podobnie jak wcześniej Blendersów i Dick4Dick, niestety bezskutecznie. Jeden utwór, jako wokalistka, wykonała z wraz z zespołem Tymona Sara Brylewska.

Wreszcie na scenie pojawiła się legenda polskiego rocka - Robert Brylewski. Całość zaś zamknął jazzowymi brzmieniami Wojtek Staroniewicz.

Już podczas występu Transistorów w gdyńskim klubie zaczęło się przerzedzać, a podczas występu Brylewskiego pozostali  tylko najbardziej wytrwali. Jakkolwiek organizatorzy starali się trzymać ustalonego harmonogramu niedzielnego wieczoru, to jednak nie ustrzegli się oni opóźnień.

Finał w Uchu wyszedł wspaniale. Publiczność jak zwykle przybyła tłumnie i podobnie jak w poprzednich dniach świetnie się bawiła. Dopisali także muzycy. To było bardzo dobre zamnknięcie całego maratonu.