Jednak na nic wszystkie te starania, bo miasto od kilku lat odmawia sprzedaży mieszkań. Powód? Zbyt atrakcyjna lokalizacja budynku, który - gdyby nie jego lokatorzy, już dawno popadłby w ruinę. Sześć rodzin z ul. Bałtyckiej 9 w Jelitkowie jest na skraju załamania nerwowego.
- Ciągle mamią nas nowymi wizjami, z których żadna nie została jeszcze zrealizowana. Za każdym razem słyszymy o wielkich inwestycjach, do których my, zwykli ludzie nie pasujemy. Ile mogą nas tak zwodzić? To zwykłe świństwo ze strony miasta! - twierdzą zgodnie mieszkańcy.
Za każdym razem, gdy ślą wnioski do magistratu, wszyscy dostają taką samą odpowiedź - "ze względu na charakter zabudowy i jej położenie postanowiono pozostawić nieruchomość w zasobach komunalnych".
- Podjęliśmy tak wiele działań, żeby to mieszkanie wykupić, że nawet nie potrafię ich zliczyć. Już nawet moja mama w 1970 roku się o to starała i nic - mówi Jarosław Wijata, jeden z mieszkańców kamienicy.
Mimo to wspólnie z sąsiadami zabrali się za remont budynku na własny koszt, bo zarządca nawet nie kiwnął palcem, gdy skarżyli się, że korytarz jest czarny od brudu, w mieszkaniach wilgoć, a fasady i gzyms się sypią.
Zdesperowani mieszkańcy chcą dalej inwestować w budynek, nie wiedzą tylko, czy ma to sens.
- Chcemy go m.in. ocieplić, dotynkować, ale nie wiemy, czy za rok nas stąd nie wyrzucą, bo nagle pojawi się jakiś bogacz, który zrówna dom z ziemią i postawi hotel. Prezydenci zachowują się jak managerowie, nie liczą się z mieszkańcami, chodzi im tylko o zyski - ubolewają.
Największy żal mają jednak o to, że w 2005 r. w ich bezpośrednim sąsiedztwie miasto sprzedało lokale komunalne trzem rodzinom.
- Wtedy nie był to atrakcyjny teren? Dlaczego jedni w Jelitkowie mogli kupić mieszkania, a inni nie? - pytają oburzeni.
- Sąsiedzi budynek kupili, bo wtedy była inna polityka i nikt nie miał nic przeciwko temu. Od kilku lat nie pozbywamy się już podobnie atrakcyjnych terenów inwestycyjnych - odpowiada Michał Piotrowski z UM w Gdańsku i jednocześnie wskazuje, że to nie kamienica przy ul. Bałtyckiej 9 jest dla UM atrakcyjna, tylko teren, na którym stoi.
- Analogicznie jest z wysepką we Wrzeszczu. W przypadku wykupu mieszkańcom przysługuje wysoka bonifikata, a my nie chcemy się takich miejsc pozbywać praktycznie za bezcen - argumentuje Piotrowski. - Co do ul. Bałtyckiej, na razie nie mamy konkretnych planów. Chodzi jedynie o to, żeby nie tracić takich miejsc jak to - przyznaje bez ogródek.
Ale nawet niesprecyzowane plany miasta dla mieszkańców oznaczają jedno - nie mają szans na wykup mieszkań.
- Ale nikt ich póki co nie zamierza stamtąd wyrzucać. Jeśli będziemy w tym miejscu planować jakąś inwestycję, to oczywiście mieszkańcom zaproponujemy inne mieszkania - zapewnia Michał Piotrowski.
Stanowisko miasta w sprawie mieszkańców ul. Bałtyckiej dziwi tym bardziej, że od roku wiceprezydent Maciej Lisicki podkreśla, że miasto do 2013 r. chce się pozbyć połowy lokali komunalnych. W tym celu sam nawołuje najemców do wykupu mieszkań, strasząc ich zbliżającą się rewolucją czynszową, która sporą część mieszkańców mocno uderzy po kieszeniach.
- Idea reformy jest taka, żeby pozbyć się z lokali komunalnych co bogatszych najemców. Muszą się więc przygotować na to, że czynsz pójdzie im w górę. Albo mieszkania wykupią, albo do widzenia i na wolny rynek - wielokrotnie powtarzał Lisicki. Jak to się ma do sytuacji rodzin z ul. Bałtyckiej?
- Owszem, namawiamy, ale nikt nigdy nie mówił, że chcemy sprzedać wszystkie i właśnie te lokale - ucina Piotrowski.
Rozmowa z Sylwestrem Prusiem, wiceprzewodniczącym Rady Miasta Gdańska, w sobotnim, papierowym wydaniu "Polski Dziennika Bałtyckiego"
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?