Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołajkowa rehabilitacja

Aleksander Masłowski
Aleksander Masłowski
Mikołajki. Godz. 6:30. Jest jeszcze ciemno jak to w grudniowy poranek. Zimno, ale nie tak strasznie – gdzieś koło zera. Da się wytrzymać. Przed wejściem do przychodni przy Jaśkowej Dolinie 105 w Pieckach, czyli na tzw. "Morenie" stoi parędziesiąt osób. Co tam robią?

Czy to jakaś mikołajkowa demonstracja? Nie. Oni czekają w kolejce, by dostać się do lekarza. Czy tak jest codziennie? Nie - dzisiaj jest po prostu dzień zapisów na zabiegi rehabilitacyjne. Większość kojejkowiczów to ludzie co najmniej dojrzali. Ale są też osoby młodsze. Niektórzy wspierają się na kulach. Mijają minuty, kolejka się wydłuża. Jakiś pan, gdzieś tam z przodu, głośno opowiada, że był tu już przed piątą rano. Jego dzieli od wrót przychodni zaledwie kilka osób. Ci, którzy właśnie nadchodzą, ustawiają się już przy ogrodzeniu przychodni.

Za pięć siódma... Sytuacja bez zmian, poza tym, że ci, którzy ustawiali się przed półgodziną na końcu kolejki, są teraz w jej środku. W kolejce odzywają się zaniepokojone głosy: co będzie kiedy otworzą się w końcu drzwi... Czy cały tłum runie biegiem do środka? Czy ktoś o kulach będzie miał w ogóle szansę zachować wystane na mrozie miejsce w ogonku?

Otwarcie

7:00. Drzwi uchylają się, a zaraz potem stają otworem... Ludzki wąż drga, zaczyna się ścieśniać, wreszcie rusza. Obawy były bezpodstawne. Kolejka tak jak stała, tak powoli wlewa się do budynku, a już w środku dostojnie i bez wyprzedzania ludzie wchodzą powoli po schodach. Ci, którzy idą powoli bez trudu zachowują swoją kolejkową pozycję.

Ale tu - następny przystanek. Proces rejestracji zacznie się dopiero o za godzinę, o ósmej. Na szerokich wprawdzie, ale nie dostatecznie szerokich dla takiej masy ludzi korytarzach kolejka zawija się wiele razy. Ogon węża spoczywa majestatycznie na schodach. Gdzieś w jednej trzeciej od czoła powstaje nagle tajemnicze zgrubienie... I się zaczyna... "Za kim pan stał?", "Ja pana nie widziałam!" Rejestracja zaczyna się dziesięć minut przed ósmą. Idzie powoli, jak to rejestracja... U końca kolejki trwają zakłady do którego miejsca jest szansa na "załapanie się"...

Tak świętowano dziś piecewskie mikołajki. Ponieważ dzisiejsze zapisy umożliwiają korzystanie z rehabilitacji tylko do końca roku, gdzieś za miesiąc sytuacja się powtórzy. Można powiedzieć, że tak już po prostu jest, bo chętnych jest więcej niż miejsc, bo trudności, bo braki, bo NFZ... A przecież ludzie, którzy stoją w tej kolejce przez całe zawodowe życie opłacają, lub opłacali odpowiednie składki ubezpieczeniowe... Ale dostępność świadczeń, które się człowiekowi należą jak tzw. "psu zupa", to akurat sprawa z którą nie radzi sobie nikt i nigdzie, jak planeta Ziemia duża i okrągła.

"Coś"

Co można zrobić by ci wszyscy, którzy potrzebują rehabilitacji (a ośrodek przy Jaśkowej cieszy się podobno sławą bardzo dobrego) nie musieli kwitnąć na zimnie godzinę, dwie, czy nawet trzy przed otwarciem podwoi przychodni? Czy są metody na to, by takie kolejki nie powstawały? Technika? Organizacja? Zapisy przez internet? Na pierwszy rzut oka widać, że należałoby "COŚ" z tym zrobić. Tylko co...?

Problem dostępności i jakości usług medycznych pojawiał się w programie każdego chyba kandydującego na odpowiednie stanowisko w ramach ostatnich wyborów samorządowych. Wielu kandydatów mówiło nie tyle "Postaram się...", co "Poprawię, zapewnię..." I co? Przecież takie kolejki jak ta dzisiejsza to rzecz normalna przed każdą przychodnią, za każdym razem, kiedy przychodzi termin zapisów na taką, czy inną usługę uzdrawiającą. Czy kandydaci tak tylko sobie mówili, bo problem "zdrowotności" musiał zaistnieć w każdym szanującym się programie wyborczym, czy rzeczywiście mieli pomysł na to, co zrobić, by tam gdzie się da, było lepiej?

Zanim otrzymam, jak już nie raz bywało, wyrazy uznania w komentarzach i po raz kolejny dowiem się, że jestem frustratem, zapewniam, że nie mam pojęcia co można by zrobić, żeby starszy, albo i młodszy pacjent nie musiał sterczeć na bolących (bo potrzebujących rehabilitacji) nogach w ciemną, zimną, morenową noc u drzwi gmachu, w którym spodziewa się uzyskać uzdrowienie. Nic nikomu nie zarzucam, nikogo nie oskarżam, bo nawet nie wiem kogo by należało postawić pod pręgierzem, i czy w ogóle pręgierz by coś rozwiązał. Może ktoś ma jakiś pomysł? Może są jakieś wzorce godne skopiowania? Przecież musi dać się zrobić "coś", by dziadek, babcia, mama, czy tata mogli dzisiaj wsuwać pod poduszki (albo w buty – jak tam komu tradycja każe) swoim bliskim prezenty, zamiast spędzać czas w kolejce pod przychodnią...

Pozytywnie

W całej tej sytuacji jest coś, co zasługuje na ponowne zaakcentowanie. To zachowanie "kolejkowiczów". Poza drobnymi utarczkami i wątpliwościami, kto za kim, a kto przed kim, w kolejce przed przychodnią panowała atmosfera nader przyjazna biorąc pod uwagę tzw. okoliczności przyrody. Ludzie informowali się nawzajem, dowcipkowali, a kiedy otwarły się drzwi nie popędzili na oślep, byle bliżej "lady". Nikt nie został wypchnięty ze swojego miejsca, uszanowano poruszających się o kulach i tych, którzy mieli trudności z wbiegnięciem po schodach... Czyli coś się zmienia i to na lepsze. Skoro po stronie oczekujących pojawia się normalne i przyzwoite ze wszech miar zachowanie, byłoby dobrze, żeby i druga strona zrobiła "coś". Ale na to może jeszcze przyjdzie czas...

I tym optymistycznym akcentem pozdrawiam wszystkich mikołajkowo, tych, którzy znaleźli pod poduszką (albo w bucie) prezent, tych, którzy go tam wsunęli, a przede wszystkim tych, którzy dzisiejszy poranek spędzili w jakiejś kolejce.

Czytaj codziennie: MMTrojmiasto.pl/Wiadomości

Zobacz jakie możliwości daje Ci MMTrojmiasto.pl >>

Sylwester w Trójmieście | 7 nadziei | Wygraj 500 zł | Piłkarska Ekstraklasa | Praca TrójmiastoDrogowe Miasto | Koncerty | Matura 2011

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto