Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Możdżer + w potężnej dawce, ale raczej dla TV

Tomasz Rozwadowski
Leszek Możdżer
Leszek Możdżer Anna Arent- Mendyk
Krzysztof Materna, pomysłodawca, scenarzysta i reżyser wielkiego widowiska muzycznego "Możdżer +", które w sobotni wieczór przyciągnęło wielotysięczny tłum na gdański Targ Węglowy, wypełnił wszystkie założone wcześniej cele. Pianista Leszek Możdżer wraz z zaproszonymi przez niego wybitnymi muzykami z różnych stron świata pokazał pełnię swojego talentu, koncert był transmitowany na żywo przez telewizję Canal+, publiczność dopisała.

Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że publiczność przed telewizorami zobaczyła i usłyszała znacznie więcej niż ta na miejscu.

Zamknięta ze wszystkich stron przestrzeń, w dużym stopniu zajęta przez trzy ogromne sceny i góry sprzętu, była idealna do filmowania przez kamery na wielometrowych wysięgnikach, nieco trudniej było na niej stać przez bite trzy i pół godziny, bo tyle właśnie trwał koncert. Równocześnie, o dobry rzut kamieniem od gdańskiej starówki są dwa wielkie place - na terenie stoczni i plac Zebrań Ludowych o dużo większej pojemności i już wielokrotnie wykorzystywane do celów koncertowych. "Możdżer +" przeszedł już jednak do historii i rozważania, gdzie powinien się odbyć, są bezprzedmiotowe. Pomimo wszystkich fizycznych udręk, widowisko z Leszkiem Możdżerem w roli głównej było wydarzeniem wspaniałym i będącym w przyszłości punktem odniesienia dla organizatorów koncertów.

Udało się przede wszystkim założenie numer jeden - przedstawienie Leszka Możdżera jako dumy Gdańska kandydującego do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Nazwisko, a przede wszystkim osoba pianisty przyciągnęły nad Motławę kilkunastu mistrzów jazzu, muzyki klasycznej i etno, każdy z nich miał precyzyjnie pomyślane i zaplanowane miejsce w widowisku, a sam Możdżer w najpełniejszy możliwy sposób, bo w jednym miejscu i czasie, udowodnił, że jest muzykiem o praktycznie nieograniczonych możliwościach, z nieprawdopodobną swobodą poruszającym się w gąszczu gatunków i stylistyk muzycznych i niepopadającym przy tym w cyrkowe popisy, tylko tworzącym prawdziwą sztukę. On może być jedną z głównych twarzy Gdańska jako Europejskiej Stolicy Kultury, może powinien zostać gospodarzem wielkiego festiwalu muzycznego typu "Świat według Możdżera", powstałego na tę okoliczność?

Wielkie brawa należą się Krzysztofowi Maternie i skupionym wokół niego współpracownikom za bardzo inteligentny wybór wykonawców i repertuaru, niezwykle sprytnie łączący elementy sprawdzone z premierowymi, a nawet mającymi pewien posmak sensacji. Wzorem telewizyjnych festiwali piosenki, na scenie zgromadzili się prawie wszyscy wykonawcy tego wieczoru, nie zaprezentowali jednak zbiorowej interpretacji jakiegoś szlagieru, jak to się dzieje z reguły, tylko usłyszeliśmy fragment nowej kompozycji Możdżera, rozbudowanego utworu do poezji Czesława Miłosza. Choć w obsadzie całego koncertu dominowali muzycy zagraniczni, i to z ogromnym stażem, to w finałowym fragmencie zabłysła Gaba Kulka, czyli kolejny wielki polski talent muzyczny mający silny związek z Gdańskiem. Czyżby recepta na przyszłe wydarzenie na antenie Canal+?

Zaczęło się kontemplacyjnie i tropikalnie, od duetu Możdżera z brazylijskim perkusjonistą i wokalistą Naną Vasconcelosem. Piękno tej muzyki chyba nie dotarło do dużej części zgromadzonych, ale w chwilę później, gdy na scenie znalazło się trio Możdżer/Danielsson/Fresco, odbiór był już entuzjastyczny. Wydarzenia nabrały zawrotnego tempa za sprawą zespołu słynnego gitarzysty basowego Marcusa Millera, którego funkowe, mocno zakorzenione w jazzie fusion brzmienia spodobały się chyba wszystkim. Po tym secie przyszła zmiana nastroju, na scenę wszyszło polskie akordeonowe Motion Trio, ale poziom energii pozostał wysoki. W tym fragmencie szczególnie była widoczna radość Możdżera ze wspólnego grania. Może narodzi się z tego płyta?

Następnym muzycznym partnerem gdańskiego pianisty był wybitny jazzowy gitarzysta John Scofield, w którego zespole znaleźli się muzycy podobnego co on, mistrzowskiego kalibru, między innymi basista Steve Swallow. Dla jazzfanów był to niewątpliwy punkt kulminacyjny całego widowiska, pozostawiający jednak nutkę żalu, że Możdżer tak rzadko udziela się w jazzie głównego nurtu. Zupełnie się tego nie czuło - jego instrumentalne dialogi ze Scofieldem były po prostu nie z tej ziemi.

Później Orkiestra Kameralna Aukso pod dyrekcją Marka Mosia i znów Motion Trio w wykonaniu "Orawy" Wojciecha Kilara, a następnie pod batutą kompozytora Charlesa Foxa w prawykonaniu jego utworu napisanego z myślą o Możdżerze, specjalnie na tę okazję. W ostatnim z wymienionych utworów gdańska publiczność usłyszała po raz pierwszy znakomitego klarnecistę Charlesa Danielsa. Tak więc żadna z zaproszonych gwiazd nie zawiodła, a krótkie, najwyżej półgodzinne sety, wzmagają apetyt na kolejne koncerty. Oby już wkrótce! I może w bardziej przestronnym miejscu?

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto