MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

O przyszłości polskich stoczni

Dariusz Szreter
Pomocna dłoń państwa, a przede wszystkim gwarancje kredytowe na pewno by się przydały. Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy, i Jerzy Lewandowski (z prawej), prezes gdyńskiej stoczni.
Fot. Grzegorz Mehring
Pomocna dłoń państwa, a przede wszystkim gwarancje kredytowe na pewno by się przydały. Jacek Piechota, minister gospodarki i pracy, i Jerzy Lewandowski (z prawej), prezes gdyńskiej stoczni. Fot. Grzegorz Mehring
Jak sprywatyzować największe polskie stocznie i czy jest to w ogóle możliwe - ta kwestia zdominowała wtorkową dyskusję panelową z udziałem przedstawicieli rządu oraz fachowców z branży, na targach Baltexpo 2004.

Jak sprywatyzować największe polskie stocznie i czy jest to w ogóle możliwe - ta kwestia zdominowała wtorkową dyskusję panelową z udziałem przedstawicieli rządu oraz fachowców z branży, na targach Baltexpo 2004.

Wprawdzie temat panelu sformułowano jako: "Polski przemysł stoczniowy w Unii Europejskiej", jednak wśród dyskutantów panowała zgoda - członkostwo w UE dla polskich stoczni zmieni niewiele, ponieważ od dawna działają one w warunkach międzynarodowej konkurencji.
W tej sytuacji gorącym tematem stała się przyszłość polskiego przemysłu stoczniowego w ogóle. Minister przemysłu Jacek Piechota podkreślał determinację rządu dla ratowania tej branży, w której - jak twierdził - środowiska liberalne chętnie widziałyby sektor schyłkowy. Jego zdaniem najtrudniejszy okres polski przemysł stoczniowy przeszedł dwa lata temu, kiedy zbankrutowała Stocznia Szczecińska. Podkreślił, że obrana przez rząd droga ratunku - przez renacjonalizację - przyniosła dobre efekty w przemyśle hutniczym, jest więc podstawa by zakładać, że uda się to także w przypadku stoczni.

Niespodziewanie emocjonalnie wystąpił prezes Gdańskiej Stoczni Remontowa, Piotr Soyka. Wskazywał on, że kluczem do sukcesu w branży jest fachowa kadra menedżerska oraz własność prywatna. Zarzucił przy tym rządowi brak woli lub też nieudolność przy poszukiwaniu inwestorów chętnych do zakupu polskich stoczni.

- Właściciel państwowy to zły właściciel i wszelkie działania odwlekające jego wyjście ze stoczni jej szkodzą - mówił.

- Jak mamy sprzedać coś, czego nikt nie chce kupić? - replikował minister Piechota. - W tej chwili nasze stocznie to czarna dziura, w której znikają pieniądze. Rozmawiamy z różnymi armatorami, ale ich nie interesuje taka inwestycja - w myśl zasady "jeśli chcesz się napić piwa, niepotrzebny ci od razu browar".

Polemikę wywołała też kwestia, z kim właściwie polskie stocznie mają konkurować.

- Przedstawiciel innej stoczni nigdy nie jest kolegą z branży, ale konkurentem. Bez takiego podejścia nie mamy co liczyć na sukces - przekonywał prezes Soyka, krytykując kooperację polskich stoczni z innymi europejskimi zakładami tego typu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO PO HOLANDII

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto