MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ojciec Gwidon Kobiec, franciszkanin z Miastka

mateo
Z ojcem Gwidonem Kobiec z zakonu franciszkanów rozmawia Mateusz Węsierski - Urodził się ojciec w Miastku i tu zdobył wykształcenie. Czy już w latach szkolnych czuł ojciec powołanie do kapłaństwa? - To był mój start ...

Z ojcem Gwidonem Kobiec z zakonu franciszkanów rozmawia Mateusz Węsierski
- Urodził się ojciec w Miastku i tu zdobył wykształcenie. Czy już w latach szkolnych czuł ojciec powołanie do kapłaństwa?
- To był mój start w życie. Pierwsze oznaki powołania wyczułem, gdy jako 14-latek wyjechałem na rekolekcje. Byłem ministrantem, a moja rodzina była bardzo religijna. To jedna z typowych dróg każdego kapłana. Lubię się trzymać życiowej pasji.
- Nie od razu jednak ojciec wybrał seminarium?
- Tak. Najpierw studiowałem germanistykę w Berlinie od 1989 roku. Przyjechałem tam na dwa miesiące przed zburzeniem muru. Widziałem te wydarzenia na żywo. Mieszkałem w dzielnicy artystów i byłem tam jedynym Polakiem. W sumie nauka zajęła mi 7 lat.
- Czemu nie wybrał Ojciec od razu drogi do seminarium, a tak okrężną?
- Cenię sobie pokój w sercu i spokojne podejmowanie decyzji. Przed końcem studiów byłem już zdecydowany. Ze zdziwieniem zobaczyłem, że to co początkowo odsunąłem od siebie było mi dane. Pokazało mi się z całkiem innej strony, stało się bardziej wyraźne.
- Co się działo po ukończeniu studiów w Niemczech?
- Wstąpiłem do zakonu franciszkańskiego, a po 1,5 roku poszedłem do seminarium we Wronkach. Po trzech latach zdecydowałem, że chcę bliżej poznać mój wybrany zakon. Korzystając z możliwości istniejącego w Jerozolimie międzynarodowego seminarium franciszkańskiego, wyjechałem na trzy lata do Izraela. Poznałem tamtą kulturę i zgłębiłem istotę franciszkanizmu. W Izraelu franciszkanie mają ugruntowaną pozycję. Prowadzą szkoły i uczą nie tylko dzieci chrześcijan, ale i muzułmanów, bo te szkoły cieszą się bardzo dużym prestiżem wśród miejscowej ludności. Fascynuje mnie ta kultura i dodam, że nie tylko ta, bo także społeczeństwo żydowskie, a to druga strona tamtejszych realiów. Z chęcią bym tam kiedyś wrócił.
- Lubi ojciec poznawać obce kultury?
- Lubię się wzbogacać i zdobywać nowe doświadczenia. Pozwala mi to odczytywać ludzi. Tym bardziej, że zakon franciszkanów jest stworzony po to by pomagać ludziom. Franciszkanie działają wśród biednych i pokrzywdzonych. Pomagamy im, a żeby to robić samemu trzeba zdobyć doświadczenie i poznać kulturę tych osób. Na przykład w Austrii będę w klasztorze nad jeziorem Bodeńskim. Mam działać z młodzieżą. Aby złapać kontakt muszę znać ich kulturę i obyczaje. Pomogą mi w tym studia w Niemczech.
- A czy kiedyś wróci ojciec do Miastka?
- Na razie będę pracował jako franciszkanin w klasztorze. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w przyszłości odwiedzić Ziemię Świętą. Być może wrócę do Miastka. To moje miejsce urodzenia, a zawsze chętnie wraca się do rodzinnych stron. Na razie jednak moim zadaniem jest niesienie pomocy ludziom na całym świecie, wszędzie tam gdzie jej potrzebują.
- Dziękuję za rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto