Policjanci, prowadzący na pomorskich drogach akcję "Znicz", twierdzą, że świąteczny weekend był spokojniejszy niż zazwyczaj, ale nie obyło się bez tragedii.
Dwa najgroźniejsze wypadki wydarzyły się na drodze krajowej numer 7 w okolicach Kmiecina oraz pomiędzy wsiami Kościeleczki i Stogi. Jedna osoba nie żyje.
Na "siódemce" ford mondeo, najprawdopodobniej jadący z nadmierną prędkością, staranował wczoraj przed południem fiata 126p. Maluch skręcał do Nowego Dworu Gdańskiego. Ford uderzył go w tył. Siła uderzenia była tak duża, że pojazdy odrzuciło od siebie na kilkadziesiąt metrów. Trzy osoby z fiata trafiły do szpitala. Najgorzej było z pasażerką, którą najpierw ratowano w Nowym Dworze Gd., gdzie trafiła z urazem klatki piersiowej i brzucha. Kolejny kryzys nastąpił w drodze do Elbląga, dokąd ją przewożono. Zmarła w izbie przyjęć elbląskiego Szpitala Wojewódzkiego. Kobieta, która kierowała maluchem, po opatrzeniu ran została zwolniona do domu. Trzecia osoba, z urazem głowy i kręgosłupa w okolicach szyi, pozostaje na obserwacji w nowodworskim szpitalu. Lekarze zapewniają, że jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Z kolei do szpitali w Malborku i Elblągu trafiła 5-osobowa rodzina z poważnymi obrażeniami głów i kończyn. Ich auto w sobotę nad ranem uderzyło w drzewo pomiędzy wsiami Kościeleczki i Stogi (gm. Malbork). Policja wstępnie ustaliła, że kierowca, 44-letni Krzysztof T., był trzeźwy. Pobrano jednak krew do badania.
- Prawdopodobną przyczyną wypadku było niedostosowanie prędkości jazdy do warunków na drodze. Kierowca stracił panowanie nad autem i dlatego uderzył w drzewo - mówi Janusz Koladyński, oficer dyżurny z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Malborku.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?